Napaść na Wojewódzkiego: Na przemoc fizyczną nie ma przyzwolenia (opinie)
- Dla aktów wandalizmu nigdy nie powinno być przyzwolenia. Nawet, jeśli Kuba Wojewódzki zbudował swoją pozycję na prowokowaniu i hucpie, to w żaden sposób nie usprawiedliwia to przemocy wobec niego - twierdzą pytani przez nas eksperci. Dla Wirtualnemedia.pl komentują: Paweł Lisicki, Wiesław Podkański, Agnieszka Romaszewska-Guzy i Eryk Mistewicz.
W poniedziałek rano Kuba Wojewódzki pod siedzibą Eski Rock w Warszawie został zaatakowany przez nieznanego sprawcę - jak sam to opisał - „niezidentyfikowanym płynem żrącym o brunatnej barwie”. Zajście zarejestrowały kamery monitoringu, a wizerunek sprawcy opublikowała już stołeczna policja. Cała sprawa jest w tym tygodniu szeroko komentowana m.in. w mediach społecznościowych i podzieliła środowisko dziennikarskie.
Podczas, gdy konserwatywni dziennikarze i blogerzy żartują z ataku na Wojewódzkiego, oceniając, że zajście nie było zbyt groźne, a dziennikarz sprowokował je swoimi wypowiedziami, to zupełnie inaczej odnoszą się do całej sytuacji m.in. Jarosław Kuźniar, Michał Szułdrzyński czy Karolina Korwin-Piotrowska, którzy Wojewódzkiego bronią (więcej na ten temat).
Wiesław Podkański, prezes Izby Wydawców Prasy, przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że jedną z głównych przyczyn ataku na Wojewódzkiego jest - jego zdaniem - sprawa zdziczenia debaty publicznej.
- Inne przyczyny to niewątpliwie rosnąca, wzajemna, agresja coraz bardziej polaryzujących się grup społecznych i zawodowych. Wywołuje to takie właśnie reakcje ze strony tych, którzy - jak się okazuje - są nie tylko biernymi obserwatorami publicznych pyskówek. W tym kontekście obawiam się, że atak na Kubę Wojewódzkiego, który nie jest przecież pierwszym tego rodzaju przypadkiem, nie będzie także ostatnim - mówi nam Wiesław Podkański.
Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” podkreśla, że nawet najostrzejszy spór nie powinien prowadzić do przemocy. - Uderza to bowiem w samą zasadę debaty demokratycznej, która polega na tym, że ludzie ze sobą rozmawiają, a nie biją się. Sprawców takich fizycznych ataków należy złapać i ukarać - mówi nam Lisicki.
Zdaniem szefa tygodnika „Do Rzeczy” polska opinia publiczna jest bardzo podzielona i właśnie w tym należy upatrywać przyczyn tego typu incydentów.
- Niektórzy dziennikarze dawno już stali się nieformalnymi liderami ideowymi swoich popleczników. W większym stopniu są celebrytami, ideologami, „twarzami”, a nie dziennikarzami. Nic dziwnego, że skupiają na sobie gniew i wściekłość jednych oraz uwielbienie drugich. To, że zdarzają się takie godne ubolewania przypadki, jak oblanie kwasem Kuby Wojewódzkiego, jest oznaką takich właśnie emocji. Wojewódzki sam doskonale je rozumie i potrafi tych emocji używać, wyszydzając i obrażając na potęgę prawicową i konserwatywną część opinii publicznej. Na tym w dużej mierze zbudował swoją pozycję, na prowokowaniu i hucpie. W żaden sposób nie usprawiedliwia to oczywiście przemocy - mówi Paweł Lisicki.
Zdaniem Agnieszki Romaszewskiej-Guzy, wiceprezes SDP oraz szefowej TV Biełsat, przyczyną tego konkretnego aktu agresji jest bezsilna frustracja ludzi, którzy czują się przez Wojewódzkiego obrażani. - Jak wiadomo frustracja często prowadzi do agresji. Duże telewizje ogólnopolskie mają nieporównywalną z innymi mediami „siłę rażenia”, a w związku z tym siłę wzbudzania frustracji osób, które uważają, że ich punkt widzenia jest nie tylko pomijany, ale i wyśmiewany. Nota bene, opowiadano mi niegdyś, że Jerzy Urban, który był w stanie wojennym, ze względu na swoje butne i kłamliwe wypowiedzi przedmiotem dość powszechnej nienawiści pozbawionych głosu widzów TVP - zawsze najbardziej bał się jednego - że może się ona kiedyś przerodzić w fizyczną agresję - mówi nam Agnieszka Romaszewska-Guzy.
Eryk Mistewicz, medioznawcza i szef kwartalnika „Nowe Media” stwierdza jednoznacznie, że na przemoc fizyczną nie ma przyzwolenia nigdy i w żadnych okolicznościach.
- Moim zdaniem, w przypadku napaści na Kubę Wojewódzkiego, nie mamy do czynienia z niechęcią do świata mediów ogółem, ale z coraz niższym poziomem debaty publicznej, w której dominować zaczęły emocje, impulsy, najniższe, najbardziej prymitywne instynkty. Znaleźliśmy się w społeczeństwie bębnów, bębniarzy, by nie powiedzieć pałkarzy. Straciliśmy wiarę w to, że emocje można wyrażać inaczej niż uderzeniem pałki właśnie - mówi nam Eryk Mistewicz.
Jak - zdaniem pytanych przez nas ekspertów - można w przyszłości przeciwdziałać tego typu incydentom? - Jeśli poważnie chce się przeciwdziałać nienawiści w przestrzeni publicznej, to trzeba zacząć od siebie. Ja zawsze radzę mówić o pół tonu ciszej, choć na razie z takich rad wiele nie wynika. I należy uważać, żeby tak formułować swoje opinie, żeby nie mogły być uznane za przejaw tolerancji dla chamstwa i używania siły - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Paweł Lisicki.
Zdaniem Eryka Mistewicza media nie zdołają przyczynić się do zmiany formy debaty publicznej panującej w Polsce. - Media tracą rząd dusz, przestały pełnić rolę moderatora debaty publicznej, strażnika jej jakości i poziomu, ale robią coś przeciwnego: w walce o zainteresowanie, o uwagę odbiorców ideologizują i nasycają wojnę polsko-polską. Czy słupki sprzedaży, wyniki oglądalności są tego warte? - zastanawia się szef kwartalnika „Nowe Media”.
Napaść na Wojewódzkiego to nie jedyny przykład negatywnych działań wobec środowiska dziennikarskiego, który miał miejsce w ostatnich dniach. W zeszłym tygodniu warszawska restauracja należąca do Piotra Najsztuba została pomalowana farbą przez grupę anarchistów w proteście przeciw niskiemu poziomowi obecnych mediów i dziennikarzy. Najsztub zwrócił jednak uwagę, że był to akt wandalizmu, a nie przemoc, jak w przypadku Kuby Wojewódzkiego (więcej na ten temat).
Dołącz do dyskusji: Napaść na Wojewódzkiego: Na przemoc fizyczną nie ma przyzwolenia (opinie)