SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Ohlson fleszem z Cannes: Robert Redford, Pharrell Williams, „Angry Birds”, Hamburg i Koreańczycy (foto)

W Cannes trwa 58. Międzynarodowy Festiwal Reklamowy. Zapraszamy na fotorelację z kolejnego dnia, którą przygotował Johan H. Ohlson, creative director agencji San Markos.

Trzeci dzień w Cannes zaczął się od rozczarowania, bo żaden z polskich projektów nie znalazł się na shortlistach w kategoriach cyber i design. Ale na festiwalu to i tak był wyjątkowy dzień, bo z celebrytami - na prezentacjach gościli Robert Redford, Martha Stewart i Pharrell Williams. Ale trochę na przekór, pierwsza prezentacja była w całości o przeciętnych ludziach. Brazylijska agencja Click Isobar pokazała, jak wspólnie ze 170 tys. osób ze 160 krajów crowdsourcingowo stworzyli nowy model Fiata, który nazwali Mio.

>>> Ohlson fleszem z Cannes: case’y na początek festiwalu (foto)
>>> Ohlson fleszem z Cannes: "designerskie" plakietki i idealny insight (foto)

Potem był panel dyskusyjny z organizacją Women’s Leadership Network, której przedstawiciele stwierdzili, że działy kreacji w wielu agencjach wciąż wyglądają podobnie jak te z serialu „Mad Men” - prawie sami mężczyźni. Zaproponowane przez nich rozwiązanie to równowaga pod względem płci, przy czym moim zdaniem brak tej równowagi nie jest problemem w Europie, ale bardziej w krajach takich jak Indie. W dyskusji brała udział Marta Stewart, biznesmenka mająca polskie korzenie. Mimo że parę lat temu trafiła do więzienia za oszustwa finansowe, a nadal ma bardzo wyraziste poglądy, jest ona bardzo lubiana w Ameryce.

Kolejna była prezentacja Yahoo, które zaangażowało do niej Roberta Redforda. Redford był w wyśmienitym humorze, kiedy w swoim wystąpieniu odpowiadał na dwa kluczowe pytania: „Co sprawia, że jakaś opowieść się podoba?” oraz „Dlaczego słowo ‘sex” działa na nas jak magnez?”. Widzowie nie za bardzo zarazili się entuzjazmem Redford, ale może byli zbyt onieśmieleni samą jego obecnością.

A słynny aktor szczerze opowiadał, jak to pierwszy raz przyjechał do Cannes - jeszcze jako nieznana osoba. Wtedy spał pod pomostem hotelu Ritz Carlton, a parę lat później - o ironio - na tym pomoście pił szampana w otoczeniu pięknych kobiet. Wydaje mi się, że Redford chciał nam powiedzieć, że sława przychodzi z dnia na dzień, a wszystko zmienia się szybko, kiedy wchodzisz do elitarnego klubu zwycięzców najważniejszych nagród. Ale o tym jeszcze za chwilę.

Jeden z moich ulubionych kreatywnych, Craig David z PublicisMojo, prowadził dyskusję, w której oceniano prace nadesłane na konkurs YouTube’a „Good work”. W ramach zabawy organizacje non-profit z całego świata mogły przesyłać kreatywnym z różnych agencji briefy, które były realizowane w formie wideo. Filmiki były całkiem niezłe, niektóre wyglądały dziwnie profesjonalnie jak na konkurs youtube’owy. Jednak David zakończył dyskusję znamienną zachętą: „WYJDŹCIE i KRZYCZĆIE, jeśli coś was zafascynowało”.

Krzyki było słychać podczas kolejnego panelu, który rozpoczął raper, producent i projektant mody Pharrell Williams. Na scenie był z ludźmi z Digitas i VEVO. Razem opowiadali o roli muzyki we współpracy z markami w mediach społecznościowych.

Pharrell okazał się wielkim fanem Apple i ocenił, że Steve Jobs mógłby sprzedać wszystko, nawet makaron! Piosenkarz przypomniał, jak sceptyczni byli ludzie, gdy pojawił się pierwszy iPhone. „Telefon od Apple? Nie, to brzmi dziwnie” - mówili. Początkowo telefon kupili tylko nieliczni maniacy technologii, ale Jobs był pewny, że urządzenie jest na tyle dobre, że w końcu odpowiednio się sprzeda - i kiedy o zaletach iPhone’a poinformował masowych odbiorców, rzeczywiście tak się stało. Zdaniem Pharrella Williamsa szef Apple jest tak skuteczny, bo słucha ludzi i stara się dać im produkt, który oni chcą kupić, a on sprzedać. Na koniec piosenkarz ocenił, że przyszłość będzie fajna, bo marki m.in. dzięki mediom społecznościowym dokładnie dowiedzą się, czego chcemy, i jak mogą zarobić na tym pieniądze.

Niestety organizatorzy festiwalu jeszcze nie odkryli, czego my chcemy, i nie zaplanowali przerwy na lunch. Więc trzeba wybierać między edukacją a konsumpcją. A to jednak trudno zdecydować: nakarmić umysł czy żołądek.

Prezentację Coca-Coli prowadziło trzech ważnych marketingowców z tej firmy. Koncern nie zaprosił nikogo z zewnętrz, żadnego celebryty, co było na tyle interesujące, że słyszałem nawet, jak ktoś na sali głośno zastanawiał się, czy oni już wszystko robią we własnym zakresie, czy jeszcze współpracują z zewnętrznymi agencjami. Gdyby ta osoba była poprzedniego dnia na gali rozdania nagród, zobaczyłaby, jakie fajne projekty Coca-Cola wymyśliła i zrealizowała wspólnie z agencjami z całego świata, no bo przecież jak pamiętamy z reklam, nawet żeby skorzystać z automatu do Coca-Coli, przydaje się pomocna dłoń.

Ostatnią prezentację prowadziła agencja Hill & Knowlton, która zaprosiła do wystąpienia fiński team odpowiedzialny za najpopularniejszą jak dotąd na świecie aplikację mobilną: grę „Angry Birds”. Finowie mówili o uzależnieniu od gier i o tym, jak ich aplikacji udało się zyskać heavy userów wśród 55-latków.

Potem przyszedł czas na nagrodzenie zwycięzców konkursu w kategoriach radio, media i outdoor. To był wieczór agencji z Hamburga, które otrzymały dużo nagród, zgarniając też tytuł Agencji Mediowej Roku, który przypadł firmie Jung von Matt. Jak dla mnie największa niespodzianka to Grand Prix w kategorii media dla koreańskiej agencji Cheil za kampanię Tesco.

>>> Cannes Lions 2011: Euro RSCG Warszawa z Brązowym Lwem

Zaskoczenie z tego werdyktu czuć też było na imprezie po gali, kiedy wszyscy tańczyli na pomoście Carltona oprócz Koreańczyków, którzy stali na plaży ze statuetkami Grand Prix w rękach i spoglądali na siebie z niedowierzaniem. Jak to powiedział Robert Redford, „sława przychodzi z dnia na dzień”, i trudno znaleźć lepszy przykład niż podczas tej magicznej nocy w Cannes.

To była też pierwsza noc festiwalowa z wieloma imprezami. Party po gali, impreza po Young Lions, impreza agencji holenderskich, impreza rosyjska, impreza z okazji podwójnego Grand Prix dla Rumunii i wreszcie klasyczna canneńska impreza w „Gutter Barze”, gdzie wszyscy idą na ostatniego drinka przed powrotem do hoteli. Nigdy jeszcze nie widziałem tylu ludzi w „Gutter Barze”, a co ciekawsze, z każdym dniem - czy raczej nocą - festiwalu jest ich więcej. Patrząc na to, można ocenić, że kryzys w branży reklamowej to już przeszłość: jest mnóstwo ludzi, a szampan leje się szerokim strumieniem. Festiwal w Cannes wrócił do swojej efektownej, olśniewającej postaci.


Tekst i zdjęcia: Johan H. Ohlson, creative director agencji San Markos

W najbliższych dniach będziemy publikować jego kolejne fotorelacje z 58. Międzynarodowego Festiwalu Reklamowego w Cannes.

Dołącz do dyskusji: Ohlson fleszem z Cannes: Robert Redford, Pharrell Williams, „Angry Birds”, Hamburg i Koreańczycy (foto)

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Myszorek
Super sie to czyta! Ech zeby tam byc i odbierac Grand Prix dla Polski!! :-)))
0 0
odpowiedź
User
karolina
super tekst
0 0
odpowiedź
User
hoplarajter
Johan jest boski!
A jego wąs - mistrzowski!
0 0
odpowiedź