Szczyt czwartej fali wpłynie na frekwencję w kinach? "Polacy są stęsknieni"
W ciągu ostatnich miesięcy na ekrany polskich kin zawitało kilka hitów, które przyniosły sieciom spore zyski. Czy dobra passa po ponownym otwarciu multipleksów w maju utrzyma się również w okresie bożonarodzeniowym i walentynkowym? Na to z pewnością liczą wiodące w Polsce sieci kinowe. Nadzieje może zniweczyć jednak zbliżający się szczyt czwartej fali koronawirusa. O prognozy w tym zakresie zapytaliśmy przedstawicieli sieci takich jak m.in. Multikino i Cinema City, a także prezes największego brokera reklamy kinowej w kraju.
Na dobrą passę sieci kinowych, którą mogliśmy zaobserwować na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, ma wpływ szereg głośnych produkcji filmowych. Stowarzyszenie Filmowców Polskich regularnie publikuje zestawienia, dotyczące popularności aktualnie wyświetlanych dzieł.
Z danych zebranych do 31 października 2021 roku wynika, że największy sukces w naszym kraju odniosła kolejna część z serii filmów o amerykańskim szpiegu Jamesie Bondzie. "Nie czas umierać" z Danielem Craigiem wcielającym się w postać słynnego agenta 007 na ekrany polskich kin wszedł 1 października i od tej pory zgromadził aż 1 478 492 widzów - wynika z danych, zebranych właśnie do 31 października br.
Imponujący wynik od momentu premiery osiągnął również film "Diuna", który wszedł do polskich kin 22 października. Od tej chwili do 31 października br. w sali kinowej obejrzały go już 504 842 osoby. Do 5 września br. wysoko plasowała się również frekwencja w przypadku familijnego filmu "Luca" - do tego dnia bowiem bilet na tę produkcję zakupiło 766,1 tys. osób. Później zainteresowanie filmem spadło. W lato można również było mówić o sukcesie ekranizacji "Kosmiczny mecz: Nowa Era", którą do 22 sierpnia br. obejrzało 568,9 tys. odbiorców.
James Bond z 1,5 mln widzów
Otwarte ponownie od maja 2021 roku kina ostatnio zanotowały zaskakująco wysokie wskaźniki frekwencyjne. Wcześniej pojawiało się wiele głosów mówiących między innymi o tym, że branża wejdzie w erę potężnego kryzysu po obostrzeniach, które w Polsce wprowadzono w związku z pandemią koronawirusa. Multipleksy odejdą w zapomnienie na rzecz ogromnie popularnych platform streamingowych, takich jak np. Netflix? Wiele zależy od reklamodawców i od tego, czy w związku ze spadkiem popularności kin poczują się zachęceni do nawiązywania dalszych kontraktów.
Na ciekawy wątek zwraca uwagę Kinga Dołęga, prezes firmy Kinads – największego w Polsce brokera reklamy kinowej. Wskazuje, że efekt pandemii to tak naprawdę wzmożone zainteresowanie kulturą, popularność mniejszych, niezależnych kin i tzw. “sold outy”. W najbliższym czasie - jak twierdzi - nic się w tym zakresie raczej nie zmieni.
- W tej chwili mamy w kinach bardzo często zjawisko "sold outu". Są okupowane sale i wyprzedane bilety - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. Wskazuje też, że w czasie pandemii wzrosła popularność mniejszych kin. - Kina niezależne przez długi czas były jedynymi czynnymi kinami w Polsce. I to spowodowało, że dzisiaj mamy napływ zupełnie nowej grupy widzów, która po raz pierwszy odwiedziła nasze kina w okresie, o którym mówimy - dodaje.
Prezes Kinads: Polacy są stęsknieni za kinem
Prezes Kinads podkreśla także, że nie prognozuje raczej kolejnego lockdownu w branży kinowej. - Patrząc na to, ile ostatnio realizujemy kampanii – m.in. również spółek Skarbu Państwa, gdzie są to już transakcje wiązane na dłużej - nie sądzę, żeby ktoś taki wiązał się z nami zamówieniem, jeśli w planie miałoby być zamknięcie kin. Nas jako kraj na to nie stać po prostu – zaznacza nasza rozmówczyni.
Kinga Dołęga stwierdza też, że "Polacy są stęsknieni za kinem, a wybór filmów jest gigantyczny". - Z jednej strony Bond rządzi, na drugim biegunie mamy "Psi Patrol", film dla małych dzieci, który również wygenerował ponad milion widzów. Czy ktoś by się spodziewał, że to będzie taki hit? - kontynuuje.
To pokazuje nastroje w społeczeństwie. To pokazuje, że Polacy stęsknili się za kinem, że czują w tym kinie bezpiecznie. To jest również kwestia kultury wychodzenia z domu, kultury wychodzenia do kina z przyjaciółmi, dziećmi, w parze – dodaje.
Jednocześnie zaznacza, że od dłuższego czasu w Polsce nie mieliśmy do czynienia z takim zatrzęsieniem różnego rodzaju produkcji filmowych. - Takiej klęski urodzaju nie pamiętam. Jest tak duże spiętrzenie filmów, gigantyczne. Do Polski zazwyczaj średnio wchodziło pomiędzy 400 a 500 tytułów rocznie. Przez dwa miesiące wakacji weszło 200 filmów. I dzisiaj jak spojrzymy na repertuar, to jest to naprawdę ogromny wybór - zaznacza.
"Okres świąteczny to intensywny czas dla kin"
- Tak, okres świąteczny oraz pierwsze miesiące nowego roku to intensywny czas dla kin. Środek zimy sprzyja szukaniu rozrywki i relaksu w salach kinowych. Wśród przebojów, które wejdą do kin Cinema City w grudniu będą Resident Evil: Witajcie w Raccoon City, West Side Story, Spider – Man: Bez drogi do domu, King's Man: Pierwsza Misja, Matrix: Zmartwychwstanie a w styczniu Morbius. Co istotne, większość z tych filmów będzie grana w również w formatach IMAX, 4DX czy ScreenX, dlatego tym bardziej spodziewamy się ogromnego zainteresowania widzów - mówi z kolei portalowi Wirtualnemedia.pl Katarzyna Opertowska, dyrektor marketing i PR z Cinema City Group.
- Również dobrą passą cieszy się polskie kino, w najbliższych miesiącach pojawią się takie tytuły jak: Szczęścia chodzą parami, Koniec świata czyli Kogel Mogel 4 oraz Gierek. Dla najmłodszych widzów przebojami będą Clifford. Wielki czerwony pies, który pojawi się w grudniu oraz Sing 2, zaplanowany na styczeń - dodaje.
Szczyt czwartej fali zakażeń a frekwencja w kinach. "Zainteresowanie utrzymuje się na stałym poziomie"
Jednak czy szczyt czwartej fala pandemii koronawirusa, prognozowany w Polsce przez specjalistów na przełom grudnia i listopada 2021 roku, może jednak zdestabilizować branżę? Pojawia się pytanie, czy w obliczu gwałtownego skoku dziennej liczby zakażeń ludzie nie zaczną obawiać się przebywania w zamkniętej przestrzeni - jaką jest np. sala kinowa - z obcymi.
- W chwili obecnej zainteresowanie widzów utrzymuje się na stałym, stabilnym poziomie. W ostatnim czasie pojawiło się sporo tytułów, który przyciągały ogromną publiczność, chociażby "Nie czas umierać" czy "Diuna". Sporym powodzeniem cieszą się też polskie produkcje, które kolejno mają kinowe premiery. W większych miastach sporo osób jest zaszczepionych, stąd obawy przed uczestniczeniem w życiu kulturalnym są mniejsze niż na wiosnę. A do tego przygotowany na nadchodzące miesiące doskonały repertuar z pewnością przyciągnie widzów do kin – twierdzi Opertowska.
- Kino jest miejscem, w którym jesteśmy w stanie zachować bezpieczeństwo sanitarne. Niepełne obłożenie sali kinowej - w dalszym ciągu obowiązują nas limity sprzedaży miejsc, możliwość zachowania dystansu, noszenie maseczek – to wszystko powoduje, że kino nie jest postrzegane jako miejsce wysokiego ryzyka. Osoby zaszczepione czują się pewniej niż rok temu, i nie zamierzają spędzić kolejnych zimowych miesięcy wyłącznie w domach - dodaje.
Stawki za reklamy w kinie maleją
Jak zaś wyglądają prognozy w kontekście zysków z reklam w czasie pandemii - czy będą one zmieniać się w zależności od frekwencji w salach kinowych? Coraz częściej pojawiają się pytania o to, czy kina nie będą musiały jeszcze bardziej obniżyć cenników reklamowych tak, by zachęcić potencjalnego reklamodawcę.
- Wpływy z reklam rosną proporcjonalnie do zainteresowania kinem, jako ważnym medium w tzw. miksie reklamowym, czyli stałej i ważnej pozycji, branej pod uwagę podczas budowania mediaplanów do kampanii. Oczywiście wzrost frekwencji, a co za tym idzie zasięgu reklamy kinowej jest bardzo istotnym argumentem, branym pod uwagę podczas planowania wydatków reklamowych. Zarówno widzowie, jak i marketerzy oczekiwali ponownego otwarcia kin, zatem staramy się utrzymywać ceny emisji na tym samym poziomie, co przed pandemią - uważa Bianka Pawlewska, senior-vice president of cinema advertising New Age Media, Cinema City Group
Zdaniem Dołęgi z Kinads, "pochodną ceny kampanii reklamowej jest widownia". - Bo to na ona buduje tak naprawdę kosztorys. Jak pomnożymy liczbę widzów w danym okresie razy stawkę za jedego z nich, to wychodzi nam kwota za kampanię. Wraz ze wzrastającą liczną widzów, mediaplany są coraz większe. Czy stawki poszły w dół? Trochę tak. Myślę, że to była reakcja naszego rynku na pandemię - zauważa.
Dołącz do dyskusji: Szczyt czwartej fali wpłynie na frekwencję w kinach? "Polacy są stęsknieni"