Rząd przyjął projekt zmian w estońskim CIT
Rada Ministrów przyjęła projekt zmian w ustawie o podatku dochodowym od osób prawnych. Dotyczy on m.in. estońskiego CIT. Od 2023 roku podatnikom będzie łatwiej skorzystać z tego rozwiązania, co jest krokiem w dobrym kierunku.
Przypomnijmy: estoński CIT jest to podatek dla spółek. Jego podstawowe założenie jest proste: dopóki spółka nie wypłaca swoich zysków, to nie musi płacić podatku dochodowego. Estoński CIT ma być instrumentem, który zachęci firmy do reinwestowania zarobionych pieniędzy. Polska wersja estońskiego CIT-u funkcjonuje od początku 2021 roku i mogą z niej skorzystać m.in. spółki z o.o. i spółki akcyjne.
Nowelizacje w dobrą stronę
Przepisy o estońskim CIT zostały znowelizowane od 1 stycznia 2022 roku. Dzięki wprowadzonym wówczas zmianom dostęp do tej formy opodatkowania znacznie się rozszerzył. Stało się tak chociażby poprzez zniesienie limitu przychodowego, który wcześniej był na poziomie 100 mln zł, czy też poszerzenie kategorii podmiotów, które mogą skorzystać z tego rozwiązania. Pomimo tego, że jest lepiej, to jednak polska wersja wciąż nie jest tak atrakcyjna jak jej pierwowzór.
Przykładowo: w Estonii podatnicy nie mają tylu obostrzeń uniemożliwiających skorzystanie z ryczałtowej formy opodatkowania. Nie ma tam np. znaczenia, kto jest udziałowcem spółki: czy to są osoby fizyczne, czy też inne spółki. W polskim systemie mogą to być wyłącznie osoby fizyczne. Estoński CIT z założenia ma wspierać rozwój firm, a przecież pomocna w tym mogłaby być spółka-udziałowiec wnosząca środki na inwestycje.
Inny warunek, który obecnie może wstrzymywać przed skorzystaniem z estońskiego CIT, to zatrudnianie przez spółkę co najmniej trzech pracowników. Na starcie działalności może to być znacznie utrudnione, gdyż np. nowopowstały startup może składać się tylko z właścicieli, a oni nie są wliczani do liczby pracowników. W konsekwencji musieliby ponieść niepotrzebne w danej chwili koszty zatrudnienia, żeby móc skorzystać z estońskiego CIT. Dlatego też w mojej opinii polskie przepisy powinny stać się jeszcze bardziej liberalne, tak aby zachęcały do korzystania z tej formy opodatkowania, a przede wszystkim do inwestowania.
Należy podkreślać, że uproszczenia w podatkach tylko do tego zachęcają. W zeszłym roku ponad 300 podatników skorzystało z estońskiego CIT. W tym roku, po zmianie przepisów i zniesieniu limitu przychodów, mamy już ponad 5000 podatników, którzy korzystają z tego rozwiązania. Ta liczba może jeszcze wzrosnąć, bo na estoński CIT można przechodzić także w ciągu roku. Wniosek, jaki z tego płynie, jest prosty: znoszenie obostrzeń to krok w dobrą stronę.
Od 1 stycznia 2023 roku w estońskim CIT pojawi się:
• nowy termin, do którego podatnik będzie mógł zawiadomić organ skarbowy o wejściu w estoński CIT – do końca pierwszego roku podatkowego, w którym będzie chciał w ten sposób być opodatkowany;
• nowa data zapłaty ryczałtu przy zaliczkach na poczet dywidendy;
• nowy warunek wygaśnięcia zobowiązania podatkowego z tytułu tzw. korekty wstępnej – zobowiązanie to będzie wygasać w całości po upływie co najmniej jednego pełnego okresu opodatkowania ryczałtem, tj. po czterech latach podatkowych.
Jest to kolejny krok w stronę elastyczności korzystania z estońskiego CIT-u, a przy tym krok w przyszłość dla wielu firm pod względem możliwości rozwoju i innowacyjności. Jednocześnie przedsiębiorcy zapewne liczą na znoszenie kolejnych warunków, np. obowiązku zatrudniania określonej liczby pracowników.
Piotr Juszczyk, Główny Doradca Podatkowy w firmie inFakt
Dołącz do dyskusji: