Przejazd autem benzynowym jest 3 razy droższy niż podobnym samochodem elektrykiem
Koszt przejazdu 1 km autem benzynowym jest 3 razy wyższy niż przejazd tego samego odcinka modelem elektrycznym o podobnych parametrach - podali eksperci platformy Carsmile. Rzeczywisty koszt dla aut spalinowych to 48 gr za km, dla elektryków 17 groszy.
Jak przypomniał wiceprezes Carsmile Michał Knitter, od 2023 roku będzie obowiązywać mechanizm maksymalnej ceny energii elektrycznej m.in. dla gospodarstw domowych. Koszt 1 MWh dla tej grupy odbiorców nie będzie mógł przekroczyć 693 zł, a do tego gospodarstwom domowym będą przysługiwały 2 MWh po tegorocznych cenach.
Jaki koszt ładowania auta elektrycznego
Wskazał, że analitycy Carsmile sprawdzili, jak podwyżki cen prądu od przyszłego roku wpłyną na koszt ładowania auta elektrycznego w warunkach domowych i czy będzie ono droższe od kosztu tankowania samochodu z silnikiem benzynowym o zbliżonej mocy. "Analiza dotyczy wyłącznie ładowania w warunkach domowych, nie obejmuje kosztów ładowania na stacjach publicznych, ponieważ tu ceny na rok 2023 nie są jeszcze znane" - zaznaczył.
Jak wyjaśnił, do obliczeń założono, że auto elektryczne jest wykorzystywane do jazdy miejskiej i jest ładowanie wyłącznie w domu, a cena energii odpowiednia maksymalnej stawce wynoszącej 0,693 zł za 1 kWh. Przyjęto ponadto, że opłata dystrybucyjna wynosi 0,25 zł za 1 kWh. Założono też, że w 2023 r. będzie obowiązywać obecna stawka VAT na energię, czyli 5 proc. "Do obliczenia kosztu benzyny posłużono się średnią ceną PB95 z serwisu Reflex z 12 października br. wynoszącą 6,58 zł" - dodał Knitter.
Wskazał, że symulację oparto na trzech modelach aut występujących zarówno w wersji elektrycznej, jak i z silnikiem benzynowym o zbliżonej mocy, tj. ok. 130 KM. W symulacji udział wzięły: Opel Mokka i Mokka e, Peugeot 208 i e208 oraz Citroen C4 i e-C4.
Jak podał ekspert, wynik analizy wskazuje, że średni koszt przejechania 1 km Oplem Mokka e, Peugeotem e208 oraz Citroenem e-C4 na domowym prądzie kupionym po cenie maksymalnej wyniósł 17 gr licząc według rzeczywistego zasięgu. Tymczasem średni koszt tej samej odległości dla wersji benzynowych wyniósł 48 gr przy rzeczywistym spalaniu.
"W przypadku zasięgu producenckiego, średni koszt przejechania 1 km elektrykiem to 13 gr, natomiast benzynowym odpowiednikiem to jest 38 gr" - podał.
Ładowanie w warunkach domowych dużo tańsze od ładowania na publicznych ładowarkach
Jak dodał, analiza dotyczy jedynie ładowania w warunkach domowych, które jest dużo tańsze od ładowania na publicznych ładowarkach. "Okazuje się jednak, że podwyżki cen prądu dla gospodarstw domowych nie przekreślą sensu zakupu czy wynajęcia elektryka, gdyż nadal jego ładowanie w domu będzie dużo tańsze niż gdybyśmy wybrali wersję z silnikiem benzynowym i tankowali ją paliwem kosztującym 6,58 zł za litr" – podkreślił Knitter.
Jak zauważył dyrektor generalny Power Dot w Polsce Grigoriy Grigoriev, badania sondażowe i doświadczenia z innych krajów wskazują, że najważniejszą rolę w stymulowaniu rozwoju rynku odgrywają argumenty ekonomiczne. "Mieszczą się w nich koszty ładowania samochodów elektrycznych oraz dopłaty do ich zakupu lub wynajmu. Pozostałe zachęty, czyli wygoda związana z korzystaniem z buspasów czy ekologia, są na dalszych pozycjach" wskazał.
Według dyrektora zarządzającego PSPA Macieja Mazura, eksploatacja samochodów zeroemisyjnych jest dziś bardziej opłacalna niż ich spalinowych odpowiedników, i to nie zmieni się mimo rosnących cen energii.
"Jeżeli ładujemy całkowicie elektryczny samochód klasy kompaktowej z domowego gniazdka w taryfie nocnej, przy przebiegu 20 tys. km zapłacimy o 6 tys. zł mniej niż za tankowanie porównywalnego pojazdu spalinowego, zaś przy przebiegu 100 tys. km ta różnica wzrasta do 30 tys. zł. A do tego należy doliczyć oszczędności z tytułu rzadszych i tańszych przeglądów (w przypadku EV odpada m.in. konieczność wymiany oleju w silniku), wyższej niezawodności czy prawa do darmowego parkowania w centrach miast, które często pozwala zatrzymać w portfelu kolejne kilka tysięcy złotych rocznie" - wskazał.
W ocenie Mazura, żeby zwiększyć atrakcyjność pojazdów zeroemisyjnych należy rozważyć wprowadzenie w ramach Tarczy Solidarnościowej mechanizmów, które ograniczą niekorzystne skutki wzrostu cen energii dla obecnych i przyszłych użytkowników samochodów elektrycznych.
Badanie: wysoka cena i ograniczona liczba stacji ładujących zniechęcają do zakupu elektrycznego auta
Ograniczona liczba stacji ładujących i wysoka cena samochodu to największe przeszkody w zakupie elektryka - wynika z badania "Nachodzi czas aut elektrycznych". Największym atutem elektryków jest ich ekologiczność - dodano.
W badaniu przeprowadzonym na potrzeby raportu "Nachodzi czas aut elektrycznych" Santander Consumer Multirent, polskich kierowców poproszono o wymienienie zalet i wad samochodów elektrycznych.
55 proc. z nich odpowiedziała, że największym atutem elektryków jest ich ekologiczność. W dalszej kolejności wskazano wygodną możliwość ładowania auta w domu (31 proc.). Co czwarty respondent chwalił cichą pracę auta i brak uciążliwych odgłosów silnika (28 proc.). Podobny odsetek badanych wspomniał o dodatkowych przywilejach wynikających z ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, czyli o darmowym parkingu w strefach płatnych i opcji poruszania się buspasem (26 proc.).
Z badania wynika, że ekologiczność takich pojazdów bardziej doceniają kobiety (72 proc. wskazań do 41 proc. z grupy mężczyzn). Benefity dla posiadaczy elektryków najbardziej interesują respondentów z metropolii powyżej 250 tys. mieszkańców (33 proc. wskazań).
Jak podano, 45 proc. badanych wskazała, że największą wadą samochodów elektrycznych jest ich wysoki koszt zakupu. Z kolei 44 proc. wspomniało również o ograniczonej liczbie stacji ładujących.
"To niezwykle ważny aspekt, biorąc pod uwagę przyrost elektryków na polskich drogach. Zwłaszcza zeroemisyjnych pojazdów ciężarowych i dostawczych, którym niezbędna jest gęsta sieć ładowarek" - wskazano w informacji dotyczącej badania.
W dalszej kolejności ankietowani wspominali o niewielkim zasięgu na jednym ładowaniu (39 proc.), długim czasie ładowania (30 proc.) i problemach z utylizacją zużytych baterii (26 proc.).
"Wysoka cena elektryka zniechęca do zakupu tego auta niezależnie od dochodów. Za dużą wadę takich samochodów uznało ją aż 46 proc. osób z grupy najlepiej zarabiających z dochodem od 7 000 zł netto w górę" - zauważa Piotr Półtorzycki z Santander Consumer Multirent. Jak dodał, "ankietowani wskazywali również ograniczoną liczbę stacji ładujących – co ciekawe – niezależnie od miejsca". "Na tę niedogodność zwraca uwagę najwięcej osób mieszkających na wsiach (57 proc.) i w metropoliach powyżej 250 tys. mieszkańców (48 proc.)" - wskazał.
Badanie zrealizowano - na zlecenie Santander Consumer Multirent - metodą telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI) przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) 26-27 sierpnia br. W badaniu uczestniczyło 645 aktywnych kierowców.
Dołącz do dyskusji: Przejazd autem benzynowym jest 3 razy droższy niż podobnym samochodem elektrykiem