PKN Orlen może wydać 40 mln na F1. „Robert Kubica okazał się lepszym politykiem od zawodowych polityków”
Robert Kubica, który z pełną determinacją dąży do tego, by wrócić do Formuły 1 jako zawodowy kierowca umiejętnie i sprytnie wykorzystał okazję, jaka nadarzyła mu się w związku z ujawnieniem kolejnych rozmów z tzw. taśm Morawieckiego. Spotkał się z premierem, powstrzymał się od demonstracji ewentualnej urazy, a wręcz „sprzedał" na okolicznościowej fotografii swój uśmiech i... zyskał wsparcie, które może mu pomóc w realizacji celu - komentują eksperci od marketingu sportowego.
Jak podał wczoraj „Przegląd Sportowy” koncern paliwowy PKN Orlen jest zainteresowany rozpoczęciem współpracy z Robertem Kubicą, obecnie kierowcą testowym w zespole Williamsa w Formule 1. Niewykluczone, że od przyszłego roku w teamie tym miałby jeździć już zawodowo Polak. Wg gazety Brytyjczycy nie wykluczają, że sięgną po Kubicę, ale do zamknięcia budżetu brakuje im ok. 40 mln zł. Miałby je zainwestować w team Williamsa właśnie PKN Orlen - w zamian za logo marki na bolidzie i dołączenie Roberta Kubicy do tego zespołu.
W tej właśnie sprawie miał spotkać się z polskim kierowcą w poniedziałek Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen, który o rozmowie tej poinformował w mediach społecznościowych, zamieszczając zdjęcie ze sportowcem. Na Twitterze opatrzył je komentarzem: „Niełatwo było zgrać terminy, jednak wczoraj po południu udało nam się spotkać z @R_Kubica. Mówiliśmy o potencjale i rozwoju motosportów w Polsce, z którymi @PKN_ORLEN jest silnie związany i kojarzony od wielu lat.”
Niełatwo było zgrać terminy, jednak wczoraj po południu udało nam się spotkać z @R_Kubica. Mówiliśmy https://t.co/1COCVEzuuB. o potencjale i rozwoju motosportów w Polsce, z którymi @PKN_ORLEN jest silnie związany i kojarzony od wielu lat. pic.twitter.com/dwb53NKrxZ
— Daniel Obajtek (@DanielObajtek) 16 października 2018
Tego samego dnia Robert Kubica spotkał się z premierem Mateuszem Morawieckim, o czym sam poinformował na Instagramie. Opublikował tam zdjęcie z politykiem i napisał pod nim: „ Wizyta u Premiera. Polska zawsze wspiera swoich. I nam jeszcze doszedł jeden temacik do dzisiejszej agendy ? No hard feelings i jedziemy dalej!”
Spotkanie Orlenu i premiera z Kubicą to ustawka
Informacja o tym spotkaniu, jak i zamieszczone przez Roberta Kubicę zdjęcie z Mateuszem Morawieckim wywołały ostrą dyskusję w sieci. Spotkanie odbyło się kilka godzin po tym, jak Onet.pl ujawnił kolejne fragmenty tzw. taśm Morawieckiego z restauracji Sowa&Przyjaciele. Obecny premier, a wówczas prezes banku BZ WBK rozmawiał o sponsorowaniu Formuły1, stwierdzając, że inwestycja taka jest nieopłacalna (właściciel BZ WBK, hiszpański Santander Bank był sponsorem teamu Ferrari w Formule1).
Gdyby wówczas Robert Kubica został kierowcą teamu Ferrari, polski BZ WBK musiałby go sponsorować oraz zatrudnić do reklam. Kierowca musiał jednak nagle przerwać sportową karierę w związku z wypadkiem, w którym uczestniczył.
Mateusz Morawiecki miał podczas spotkania w warszawskiej restauracji mówić, że dla niego sponsorowanie kierowcy jest nieopłacalne. Tłumaczył, że finansowe wsparcie Formuły 1 opłaca się w Niemczech, Wielkiej Brytanii, USA, Brazylii czy Hiszpanii, bo tam sport ten ma wielu fanów, czego nie można powiedzieć o Polsce. Mówił "Nie chcę, k...a, pięć dych co roku płacić. Sp...laj". I dodał: "Na szczęście złamał rękę, raz, drugi" mówiąc wprost o Kubicy. Chodziło o kwotę 50 mln zł rocznie za sponsoring kierowcy.
W sieci pojawiły się komentarze, że spotkanie Roberta Kubicy z prezesem PKN Orlen, jak i z premierem Morawieckim nie mogło być w tej sytuacji przypadkowe. „Jeśli taśmy są "odgrzewanym kotletem" i "znaną od paru lat prywatną rozmową bez znaczenia", to dlaczego premier spotyka się nagle z Robertem Kubicą dziś, by się z nich wytłumaczyć?” - zastanawiał się na Twitterze Konrad Piasecki.
Jeśli taśmy są "odgrzewanym kotletem" i "znaną od paru lat prywatną rozmową bez znaczenia", to dlaczego premier spotyka się nagle z Robertem Kubicą dziś, by się z nich wytłumaczyć?
— Konrad_Piasecki (@KonradPiasecki) 15 października 2018
„Sekwencja wydarzeń: 1. Onet ujawnia z taśm: Morawiecki zadowolony ze złamania ręki Kubicy. 2. Kubica na zdjęciu z Morawieckim, zapewnia, że nie żywi urazy. 3. Kubica dostaje 40 mln od Orlenu na F1” - skomentował Marcin Wyrwał, dziennikarz Onetu.
Tomasz Lis stwierdził z kolei wprost: „Po akcji z Kubicą na jego bolidzie powinno być logo Onetu. W końcu bez dziennikarzy Onetu tych 40 milionów by nie było”.
Po akcji z Kubicą na jego bolidzie powinno być logo Onetu. W końcu bez dziennikarzy Onetu tych 40 milionów by nie było.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 16 października 2018
Orlen: zbyt wcześnie mówić o szczegółach
We wtorek po południu Orlen wydał oficjalny komunikat odnosząc się do doniesień mediów na temat nawiązania współpracy z Robertem Kubicą. Stwierdzono w nim, że jest zbyt wcześnie, by mówić o jakiejkolwiek współpracy spółki ze sportowcem.
„W związku z publikacjami mówiącymi o zaangażowaniu PKN ORLEN w sponsoring Roberta Kubicy informujemy, że na tym etapie jest zbyt wcześnie, by mówić o potencjalnej współpracy lub jakichkolwiek jej szczegółach. Jednocześnie potwierdzamy, że odbyło się spotkanie Prezesa Zarządu PKN ORLEN Daniela Obajtka z zawodnikiem. Miało ono na celu omówienie perspektyw i potencjału rozwoju sportów motorowych, które od wielu lat pozostają w kręgu ścisłych zainteresowań PKN ORLEN.” - napisano w wydanym oświadczeniu.
Kilku ekspertów od marketingu sportowego, których poprosiliśmy o skomentowanie całej sytuacji odmówiło wypowiedzi tłumacząc, że temat jest zbyt mocno powiązany z polityką.
Negocjacje prowadzi się długo
Ci, którzy zdecydowali się zabrać głos, uważają że z jednej strony poniedziałkowe spotkanie zarówno premiera Morawieckiego, jak i prezesa Orlenu z Robertem Kubicą nie było przypadkiem. Z drugiej jednak zaznaczają, że tego rodzaju negocjacje prowadzi się długo, a ostatnie wydarzenia mogły je jedynie przyspieszyć. - Tego rodzaju przypadki są bardzo mało prawdopodobne. Ale w odniesieniu do znacznej części populacji - skuteczne. Osoby, które nie zetknęły się z ostatnią informacją o „taśmach", mogły natrafić na sielski obrazek polityka i sportowca. W tej sytuacji obydwaj - w pewny sensie - punktują. Mniejsza grupa odbiorców, która chce wyciągać wnioski, z pewnością dostrzeże „podejrzany" charakter tej „ustawki" - uważa Sebastian Bartosik z agencji Sport PR.
- Orlen od zawsze inwestował w emocje i wspierał sporty motoryzacyjne. Trudno znaleźć na polskim rynku produkt lepszy niż Robert Kubica, nie wypowiadając się więc o skali zaangażowania, jest to na pewno dobry krok naszego energetycznego giganta. A że termin jest zbieżny z publikacją nagrań premiera Morawieckiego. Trudno się dziwić - pan Premier popełnił nie lada faux pas tak lekceważąc Kubicę, którego tragedią żył wtedy cały naród (wszak ten wypadek na kilka lat wstrzymał jego błyskotliwą karierę). Takich rozmów sponsorskich nie ustawia się z dnia na dzień, więc niemożliwe jest, że Orlen rzucił 40 mln na kierowcę tak ad hoc - musiał wcześniej prowadzić rozmowy. A że być może je przyspieszył i na pewno upublicznił ... cóż, tak działa polityka. Nie ma się co temu dziwić. Cieszyć się należy jedynie z tego, że być może znów będziemy mogli zobaczyć naszego kierowcę w akcji. A spółce należy pogratulować szybkości reakcji - to na pewno wzmocni zarząd w oczach Prezesa Rady Ministrów - komentuje z kolei Szymon Sikorski, prezes agencji Publicon.
Kubica nie straci, a zyska
Zdaniem naszych rozmówców, Robert Kubica który przez część internautów po zamieszczeniu zdjęcia z Mateuszem Morawieckim został ostro skrytykowany (padały stwierdzenia, że sprzedał się PiSowi za 40 mln zł) na tym zachowaniu wizerunkowo nie straci. Sebastian Bartosik uważa, że Robert Kubica wydaje się być lepszym politykiem, niż „zawodowi politycy".
- Nasz sportowiec ma cel i z pełną determinacją do niego dąży. Mam oczywiście na myśli starty w F1. Zgodnie z zasadą „cel uświęca środki", Rober Kubica spotkał się z premierem, powstrzymał się od demonstracji ewentualnej urazy, a wręcz „sprzedał" na okolicznościowej fotografii swój uśmiech i... zyskał wsparcie, które może mu pomóc w realizacji celu. Gdyby mu się udało, wszelka krytyka, która na niego spadła po ostatnim spotkaniu, straciłaby rację bytu. Brawa więc dla Roberta za umiejętne wykorzystanie okazji – mówi nasz rozmówca. Jego zdaniem spotkanie z premierem Morawieckim nie jest próbą załagodzenia zaistniałej sytuacji, ale umiejętnym jej wykorzystaniem. - Przez dwie strony. Fakt, mocno bijące po oczach, wywołujące u niektórych mieszane odczucia, ale... w opinii większości – odbierane pozytywnie. Temat „taśm" schodzi na drugi plan, premier pomaga sportowcowi, Kubica zwiększa szanse na miejsce w teamie F1 i cały kraj jest szczęśliwy - argumentuje Sebastian Bartosik.
Zdaniem Tomasza Rachwała, właściciela Polish Sport Promotion polski kierowca zbierze tyle samo krytyki, co i poparcia. - Tak naprawdę Robert jest sportowcem i w politykę się nie bawi, walczy o najwyższe cele i powrót do F1. Wiadomo, jego droga do powrotu jest bardzo długa i kręta i jeżeli ma sprzymierzeńca w postaci największej spółki paliwowej w kraju to chyba dobrze. Finalnie chyba każdy z nas chciałby zobaczyć Roberta znowu w bolidzie F1. Jak widać nie wystarczą umiejętności, które u Roberta są podważane ze względu na jego ograniczenia po wypadku, a pomimo których nie raz pokazywał że na torze jest lepszy od swoich partnerów z teamu. Rywalizację o jazdę przegrał z Paydriverem jakim jest Sirotkin i w tym wypadku pieniądze mogą przybliżyć możliwość jazdy Roberta w F1 - podkreśla ekspert z PSP Promotion.
W podobnym tonie wypowiada się Bartosz Wiśniewski, starszy specjalista w Komunikacji Plus i komentator sportowy, który przypomina, że sport ma to do siebie, że najważniejszy jest cel na końcu drogi. - Możemy to w przypadku Roberta Kubicy nazwać linią mety, którą będzie powrót do kokpitu bolidu Formuły1 w roli kierowcy rajdowego. Był tego bardzo blisko przed sezonem 2018, jednak wtedy na przeszkodzie stanęły pieniądze. Zatem kompletnie nie dziwi fakt, że szuka funduszy tam, gdzie w Polsce na sport wydaje się najwięcej, czyli w spółce skarbu państwa. Zaryzykuję stwierdzenie, że wizerunek Roberta Kubicy jest zdecydowanie mocniejszy i trwalszy niż jakiegokolwiek obozu rządzącego, a będzie jeszcze mocniejszy, pozytywniejszy i atrakcyjniejszy dla reklamodawców, jak osiągnie swój cel. Dlatego nie przewiduję trwałych strat wizerunkowych Roberta - tłumaczy nasz rozmówca.
Orlen dzięki wsparciu Kubicy może tylko zyskać
Czy wsparcie Kubicy w F1 ma dla Orlenu biznesowy i wizerunkowy sens? Zdaniem naszych rozmówców jak najbardziej tak, ale tylko wtedy, gdy Kubica zacznie startować w regularnych wyścigach Formuły 1. - Zaoferowana ponoć suma w kontekście teamu F1 to kropla w morzu potrzeb, jednak kierowana tylko do zawodnika - wygląda interesująco - uważa Sebastian Bartosik.
Według Tomasza Rachwała, wszystko zależy od kontraktu, świadczeń w ramach tego kontraktu itd. - Ze względu na sam wizerunek to najlepszy kierowca w Polsce w połączeniu z największa spółką paliwową w Polsce to chyba dobre połączenie. Jeżeli dojdzie do takiego mariażu to oczywiście wszystko w rękach marketerów i agencji, aby jak najbardziej efektywnie wykorzystać potencjalny kontrakt – twierdzi. I dodaje: - Tak racjonalnie odpowiedzmy sobie na pytanie, czy jeżeli ktoś chce realizować swoje cele i ma szansę pomocy, to z takiej pomocy by nie skorzystał? Zarówno Orlen i Robert finalnie mogą wygrać na zamieszaniu, jeżeli faktycznie uda się zrealizować cel jakim jest pojawienie się jako kierowcy Roberta Kubicy w F1. Pytanie oczywiście w jakim teamie na jakich zasadach, bo oczywiście wiemy że Williams potrzebuje pieniędzy ale myślę, że inne opcje również wchodzą w grę - mówi ekspert z Polish Sport Promotion.
- Formuła 1 niemal od zawsze jest sportem elitarnym, gdzie spotyka się ze sobą świat biznesu, finansów i polityki – zwraca z kolei uwagę Bartosz Wiśniewski. - Obecność na światowych salonach z pewnością spółce skarbu państwa nie zaszkodzi. Funkcjonowanie na rynku obok takich globalnych gigantów jak Ferrari, Mercedes, Emirates, DHL, Pirelli czy Pertonas może otworzyć wiele intratnych biznesowych możliwości. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach, w tym przypadku będzie to etap realizacji po ewentualnym podpisaniu umowy i to, jak Orlen wykorzysta potencjał komunikacyjny Roberta - podkreśla nasz rozmówca.
W jego ocenie zarówno dla sportowca, jak i Orlenu jest to szansa i tylko od nich zależy, jak opinia publiczna oceni te działania z perspektywy czasu. Dla Roberta Kubicy, żeby po ponad 7 latach znowu zasiąść w kokpicie bolidu Formuły 1 podczas wyścigu. Dla Orlenu, żeby pozycjonować swoją markę na globalnym rynku w sporcie, który jest spójny z dotychczasowym zaangażowaniem spółki w sponsoring motorsportu. - Na pewno szybsze efekty zauważymy w przypadku kierowcy z Krakowa, dla którego może to być ponowna przepustka do padoku w roli, w której czuje się najlepiej. Na wymierne rezultaty dla spółki skarbu państwa przyjdzie nam jeszcze poczekać - podsumowuje ekspert.
Dołącz do dyskusji: PKN Orlen może wydać 40 mln na F1. „Robert Kubica okazał się lepszym politykiem od zawodowych polityków”