„Lewandowski Nieznany” pierwszym polskim dokumentem od Prime Video. Recenzja filmu o Robercie Lewandowskim
Na Prime Video zadebiutował polski dokument według pomysłu i w reżyserii Macieja Kowalczuka pt. „Lewandowski Nieznany”. Opowiada historię Roberta Lewandowskiego, skupiając się na jego pasji piłkarskiej od wczesnego dzieciństwa, aż do czasów współczesnych.
Dokument „Lewandowski Nieznany” w dużej mierze jest rozczarowujący. Niestety nie dowiadujemy się z niego niczego nowego o piłkarzu, czego nie czytalibyśmy, albo nie słyszeli już wcześniej. Robert Lewandowski opowiada o swoim dzieciństwie, treningach i wszystkich doświadczeniach piłkarskich, aż do drogi na szczyt. Jest to bardzo powierzchowna i zdawkowa relacja, w której brakuje skupienia na detalach, a te mogłyby nas zbliżyć do prawdy o sportowcu. Co go irytuje, jakich granic nie przekracza, jak wychodził z kryzysów i spadku formy? Nic poza ogólnikami w tych kwestiach nie pada.
Domowe archiwalia
Dokument zaczyna się od materiałów archiwalnych pochodzących z domu Roberta Lewandowskiego. Widzimy rodzinę podczas Wigilii roku 1996 gdy ojciec piłkarza składa mu życzenia świąteczne. Życzy mu miejsca w drużynie z Serie A i sukcesów na tym polu. Wykorzystanie tego fragmentu było świetnym posunięciem, ponieważ pokazuje, że już ośmioletni Lewandowski był skupiony na swojej pasji i traktował ją całkiem serio. To budujące, że rodzice dzielili z nim tę fascynację i nieustająco go wspierali, o czym później wspomina także matka piłkarza, Iwona Lewandowska.
Bohater filmu mówi o tym, że jako dziecko nie do końca wpisywał się wizerunkowo w wyobrażenie piłkarza – był niższy i chudszy od innych zawodników, z czasem jego kompleksem stała się postura nienaznaczona widokiem mięśni. Cenne jest to, że nie lukruje całej przeszłości, zwłaszcza dziecięcych treningów i zmagania z przeszkodami, które w przyszłości miały się jeszcze pojawić.
W dokumencie głos zabiera także żona Roberta – Anna, siostra Milena oraz działacze międzynarodowi, trenerzy, dziennikarze oraz koledzy z kadry narodowej. Wydawałoby się, że taki zbiór rozmówców zagwarantuje ciekawy obraz piłkarza, zbudowany z niuansów i różnych punktów widzenia. „Lewandowski Nieznany” jest mało interesujący, przewidywalny, banalny. Żadne pytania nie zaskakują piłkarza, widać, że z żoną są dobrze przygotowani do udzielania odpowiedzi. Brzmią szczerze, ale zbyt ogólnikowo. Najsłabiej wypadają ich wspólne rozmowy o przeszłości. Nie ma w tym żadnej głębi. Widać, że nie czują się swobodnie gdy razem muszą zagrać „sesję wspomnieniową”, wychodzi to bardzo niezręcznie, bo wchodzą w rolę Roberta i Anny Lewandowskich znanych z mediów, nie potrafią szczerze rozmawiać, bo trzymają się scenariusza.
Lewandowski wciąż nieznany
Oglądając dokument o piłkarzu, który przełamał wszystkie polskie stereotypy i ograniczenia, a jego kariera wciąż wydaje się nie z tej ziemi, chciałabym się dowiedzieć, czy i jakie nazwiska z polskiego podwórka imponowały mu jako ośmiolatkowi, czy miał wówczas ustalone w swojej głowie punkty graniczne, gdy będę jak ten lub tamten, to wówczas osiągnę to i to. Czy czytał „Bravo Sport”, jakie miał relacje z dzieciakami z pierwszego i kolejnego boiska, czy jakieś konkretne wydarzenia napędzały go do jeszcze większego wysiłku na treningach? Żona Lewandowskiego wspomina, że zwykle zostawał pół godziny dłużej po każdym treningu. Owszem piłkarz wspomina, że chciał udowodnić, na co go stać m.in. dlatego, że przyjechał z Polski i chciał przekonać cały świat, a na pewno niemieckich trenerów, że zasłużył na swoją szansę. Brakuje jednak zbudowania kontekstu – jak czuł się, przekraczając granicę poziomu krajowego, kiedy zaaklimatyzował się w Bundeslidze itd.
Poprawny i niezbyt odkrywczy
Teoretycznie wszystko w tym dokumencie zostało odhaczone – wizyta w domu rodzinnym, spotkanie z trenerem Varsovii Warszawa, rozmowa o Lechu Poznań i Zniczu Pruszków, ale zabrakło „mięsa”, prawdy o wyrzeczeniach, ograniczeniach, chwilach zwątpienia. Po tym dokumencie można by uznać, że kariera jednego z najwybitniejszych piłkarzy początku XXI wieku to w zasadzie drobiazg, sprawa łatwa do osiągnięcia.
Mam wrażenie, że Robert Lewandowski zgodził się na udział w projekcie pod warunkiem pełnej kontroli nad nim i to on jest reżyserem całości. Nie padło żadne niewygodne pytanie, żaden trudny wątek nie został wprowadzony, wszystko jest nieco prywatne, nieco zakulisowe, ale tak naprawdę nadal nie wiem, jakie emocje towarzyszyły dorosłemu Robertowi gdy myślał o swoich kolegach, którzy traktowali go nieco protekcjonalnie, ponieważ był od nich niższy i szczuplejszy. Czy śmieje się z tego dzisiaj, czy może musiał to przepracować i teraz z triumfem myśli o tych wszystkich okrutnych dzieciakach? Piłkarz wspomina kwestię kompleksów, więc temat został zasygnalizowany, ale nie omówiony w sposób, który mógłby zadziałać motywująco na ośmiolatków dzisiaj zmagających się z takimi sytuacjami.
Tematy kontrowersyjne
Żałuję, że nie został poruszony temat jego wykształcenia, które bywa traktowane z przymrużeniem oka jako fanaberia, którą tak po prostu spełnił. Dlaczego koledzy z boiska nie wypowiedzieli się o nim, wspominając choćby jakieś wspólne przeżycia po porażkach, po zwycięstwach? Kilka słów od Grzegorza Krychowiaka i Wojciecha Szczęsnego, to zdecydowanie za mało. Plusem jest obecność jednego z idoli Lewandowskiego z dzieciństwa, czyli Thierry Henry, ale to rodzaj wisienki, albo jakby powiedział Tomasz Hajto – truskawki na torcie. Chciałabym usłyszeć o pasji dzieciaka z końca lat 90., który spełnił wielkie marzenie milionów chłopców dzielących ten sam kontekst kulturowy i społeczny.
Brakuje w dokumencie wspomnienia polskiej piłki lat 90. i 00., barwnej opowieści o zderzeniu z niemieckimi realiami, a także zasygnalizowania konfliktu z Cezarym Kucharskim. Pominięcie tego tematu dowodzi, że dokument nie aspiruje do miana obiektywnego. Jak można nie zapytać o tak istotną sprawę w wywiadzie-rzece z piłkarzem, który ma nam pokazać swoje nieznane oblicze? Była okazja, żeby chociaż w niewielkim zakresie go omówić, na tyle, na ile pozwala obecny stan prawny.
Blaski i cienie sławy
Czy Lewandowski nie ma wrogów, kolegów, z którymi drogi mu się rozeszły? Nie chodzi o cytowanie listy nazwisk, ale opowiedzenie o ciemnej stronie sławy, której pewnie w świecie sportowym poza Lewandowskim, w Polsce doświadczyła tylko Justyna Kowalczyk i skoczkowie narciarscy. Pokazanie jak trudne jest funkcjonowanie z takim bagażem popularności, na pewno dałoby nam pełniejszy obraz piłkarza.
Podsumowując – temat jest świetny, bohater ciekawy, ale wykonanie nie najlepsze. Dokumenty o życiu sportowców jak np. produkcja „O.J.: Made in America” Ezry Edelmana, powstała dla stacji ESPN w ramach serii „30 for 30” (opowiadającej o kultowych postaciach i wydarzeniach amerykańskiego sportu), to dzieło wybitne i nie chodzi o to, żeby z nim porównywać dokument Prime Video, ale na pewno jest to kierunek, którym warto podążać. Zwłaszcza że Lewandowski w Polsce ma status olimpijskiego boga, więc zasłużył na lepszy dokument, albo raczej powinien zgodzić się na więcej trudnych pytań. A jeśli wolałby formułę nieco lżejszą i mniej dociekliwą, to dobrym przykładem jest fabularyzowany serial biograficzny „Kapitan. Francesco Totti”, który pokazuje włoskiego piłkarza na poły żartobliwie. Z dokumentu „Lewandowski Nieznany” nie dowiecie się niczego istotnego, czego nie słyszelibyście wcześniej.
Film „Lewandowski Nieznany” dostępny jest na Prime Video od 31 marca.
Dołącz do dyskusji: „Lewandowski Nieznany” pierwszym polskim dokumentem od Prime Video. Recenzja filmu o Robercie Lewandowskim