„Secret Service” ma szansę na powodzenie, ale musi zdobyć nowych czytelników (opinie)
Dopracowany w warstwie edytorskiej, merytorycznie poszukujący własnej drogi - eksperci branży gier komputerowych przyjęli powrót „Secret Service” życzliwie, ale nie bez zastrzeżeń.
„Secret Service” powrócił po 13 latach nieobecności na rynku. Tytuł jest dwumiesięcznikiem, a wprowadzony do sprzedaży obecny numer nosi oznaczenie 97, co ma wprost nawiązywać do poprzednika z ubiegłej dekady. Podobnych odniesień jest więcej. Jak twierdzi Robert Łapiński, szef wydającej magazyn firmy Idea Ahead, także cena magazynu wynosząca 14,50 zł ma przypominać cenę pierwszego numeru z roku 1993 wynoszącą 14 500 zł (więcej informacji tutaj).
Tymczasem eksperci z branży gier i prasy zajmującej się elektroniczną rozrywką wyraźnie ostrzegają przed zbyt wyraźnym odwoływaniem się przez nowy „Secret Service” do przeszłości i stawianiem wyłącznie na pokolenie czytelników pamiętających poprzednią edycję tytułu.
- Brutalnie powiem, że na samej nostalgii obecnych trzydziestolatków długo ujechać się nie da - mówi Wirtualnemedia.pl Jerzy Poprawa, redaktor naczelny „CD Action”. - A zdobycie nastoletniego czytelnika, który nigdy poprzedniego „SS” nie czytał, na pewno będzie dla zespołu sporym wyzwaniem - przypuszcza Poprawa.
Tę opinię potwierdza Łukasz Malik, redaktor naczelny serwisu Gry-Online.pl, choć jednocześnie w grupie dojrzałych czytelników „Secret Service” widzi dla pisma pewną szansę. - Sentyment do tytułu zapewni na początku stałą, ale powoli wykruszającą się grupę fanów, ale nie wierzę by pociągnął on sprzedaż pisma - mówi Malik. - Wierzę natomiast, że nawet przy mniejszej liczbie odbiorców potrzebnych by pismo było rentowne jest zapotrzebowanie na periodyk dla starszej grupy docelowej - dodaje.
Specjaliści pytani przez Wirtualnemedia.pl o wrażenia po lekturze nowego numeru magazynu podkreślali, że jest dopracowany pod względem edytorskim i graficznym. - Znakomity papier, tak na okładce jak i wewnątrz, tego im szczerze zazdroszczę - podkreśla Porawa. - Dość sterylny layout nawiązuje do czasopism anglojęzycznych ze wskazaniem na Edge, ale w końcu jak się wzorować - to na najlepszych - ocenia naczelny „CD Action”. - Szata graficzna w mojej opinii jest mocną stroną Secret Service. Łączy nowoczesną przejrzystość z bardziej klasycznym podejściem w takich działach jak np. KGB. Świetnie zaprojektowana okładka i jakość papieru wywarły na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie - podkreśla z kolei Malik.
Merytoryczna zawartość nowego numeru „Secret Service” wywołała mieszane opinie środowiska. Pojawiają się zarówno głosy chwalące jakość tekstów umieszczonych na łamach magazynu, jak i ostrzejsze recenzje. - Najmocniejszą stroną pisma, tak jak się spodziewałem, jest sekcja retro. Seria kapitalnych artykułów - mówi Aleksy Uchański, były naczelny kilku pism o grach komputerowych.
>>> Zobacz jedynki gazet i magazynów w naszym nowym serwisie
Zupełnie inne opinie padają ze strony Grzegorza Drabika, redaktora naczelnego „PSX Extreme”, oraz Jerzego Poprawy. - Jest kilka ciekawych tekstów oraz dobrych, autorskich zdjęć, ale nie brakuje też wpadek i błędów merytorycznych, widać niedostateczne zgłębienie pewnych danych i tematów, słaby research, archaizmy językowe, błędy korektorskie i kilka słabych jakościowo grafik - wylicza Drabik. - Kompletnie nie rozumiem też decyzji publikowania recenzji gier wydanych wiele miesięcy czy nawet rok temu. Z wielu tekstów przebija także fakt, że wśród redaktorów tworzących SS są ludzie, którzy dawno temu zatracili kontakt z grami wideo - nie orientują się we współczesnym rynku, wydarzeniach, ludziach, firmach - kończy naczelny „PSX Extreme”. - Co do samych tekstów, uczucia mam dość mieszane. Przyznam, że po tej ekipie oczekiwałem dużo, dużo więcej - mówi krótko Poprawa.
Wydawca i redakcja magazynu zdecydowali, że do tytułu nie będą dołączane dodatki w postaci płyt z grami komputerowymi, co do dzisiaj jest standardem w wypadku niektórych konkurencyjnych tytułów, na przykład „CD Action”. Eksperci są zdania, że taki ruch redakcji nie powinien mieć jednak większego znaczenia i nie będzie czynnikiem decydującym o tym, czy SS odniesie sukces i utrzyma się na rynku. Rozmówcy Wirtualnemedia.pl dodają przy tym, że powracający tytuł może zdobyć na dłużej zaufanie czytelników, choć zadanie nie będzie łatwe.
- „Secret Service” ma szansę stać się medium opiniotwórczym, ale tylko od prowadzących zależy, jak tę szansę wykorzystają. Dodam, że stoi przed nimi niełatwe zadanie, bowiem mierzą się z legendą - podkreśla Michał Gembicki, dyrektor zarządzający CDP.pl. - Kampania crowdfundingowa „Secret Service” pokazała przede wszystkim, że czytelnicy są otwarci na nowe inicjatywy, że potrzebują różnorodności na rynku czasopism poświęconych grom. A to z kolei pokazuje, że rynek wcale nie jest aż tak niszowy i zamknięty. Mamy tzw. graczy corowych, graczy sentymentalnych, graczy poszukujących - i do każdego z nich można trafić z ofertą prasową, oczywiście jeśli oferta ta jest dobrze skonstruowana i przemyślana. Od jakiegoś czasu brakowało na rynku magazynu skłaniającego się do szerszej publicystki, być może Secret Service wypełni tę lukę - mówi Gembicki.
Szansę „SS” w postaci zaoferowania czytelnikom rzetelnego rzemiosła dostrzega także Malik. Przestrzega jednocześnie przed podążaniem drogą, która okazała się zgubna dla kilku innych tytułów z branży gier komputerowych.
- Jeżeli Secret Service zaoferuje jakąś unikalną wartość w postaci wnikliwej publicystyki i ekskluzywnych treści na pewno znajdą się ludzie, którzy będą w stanie za takie pismo zapłacić zarówno w formie drukowanej jak i elektronicznej, która jest nieuniknioną formą jakiejkolwiek prasy. „Secret Service” nie jest próbą sklonowania CD Action i w mojej opinii to najmądrzejszy ruch na jaki mogli zdecydować się twórcy pisma. Wielokrotne próby zagrożenia pozycji CDA w Polsce zawsze kończyły się tak samo - podsumowuje Malik.
Na drugiej podstronie pełne komentarze o pierwszym numerze zreaktywowanego „Secret Service”
Dołącz do dyskusji: „Secret Service” ma szansę na powodzenie, ale musi zdobyć nowych czytelników (opinie)
Wiecie, synowi klocki Lego kupicie, ale czy kupilibyście je sobie tak po prostu? A nawet jeśli to ile radochy zdążą dostarczyć zanim zaczną zbierać kurz?