Apple TV+ wyrzucał miliony w błoto? Gigantyczne wydatki nic nie dały, będą zaciskać pasa
Platforma Apple TV+ funkcjonuje na rynku streamingu już od 2019 roku, ale w ciągu niemal 5 lat gigantowi technologicznemu nie udało się zbudować dominującej pozycji. Firma wciąż wydaje zbyt wiele na nowe tytuły, biorąc pod uwagę osiągane potem zyski. Według amerykańskich mediów oznacza to początek zaciskania pasa.
Nie jest wielką tajemnicą, że mniejsze serwisy streamingowe mają problem z wywalczeniem sobie rentowności na rynku zdominowanym przez Netflixa. Nawet platformy mające wsparcie takich finansowych gigantów jak Disney czy Apple albo potrzebowały na to kilku lat, albo nadal nie są w stanie osiągnąć tego pułapu. A nawet największe firmy należące do branży rozrywkowej lub technologicznej nie są w stanie w nieskończoność operować ze stratą.
Dlatego też coraz bardziej prawdopodobna staje się istotna zmiana strategii dotyczącej Apple TV+. Jak podaje Bloomberg, wiceprezydent Apple'a Eddy Cue coraz mocniej naciska na szefostwo serwisu, że coś musi się zmienić. Koncern długo nie przejmował się bowiem, że wydaje setki milionów dolarów na hollywoodzkie filmy od znanych reżyserów i oryginalne produkcje, a potem te same tytuły nie są w stanie przebić się w box office lub nie przyciągają wystarczającej liczby subskrybentów.
Czytaj też: Netflix i FX pobiły HBO i Maxa. Duży spadek liczby nominacji to złe wieści platformy Warnera
Apple TV+ musi zacząć zaciskać pasa
Choć Apple wydawało wiele, to nie zbliżyło się nawet do udziału w rynku, jaki ma ich największy konkurent. Według najnowszych danych Nielsena Netflix odpowiada za 8,4 proc. oglądalności telewizji w Stanach Zjednoczonych. To mniej niż YouTube, ale więcej niż Prime Video (3,1 proc.), Hulu (3 proc.) i Disney+ (2 proc.) razem wzięte. Dla porównania Apple TV+ odpowiadała za zaledwie 0,2 proc. wyświetleń. Mowa więc o kolosalnej przewadze.
Pozycja zbudowana przez serwis Apple'a nijak nie przystawała do wydatków. Dość powiedzieć, że firma wydała 500 mln dolarów za prawa do filmów “Czas krwawego księżyca”, “Napoleon” i “Argylle”. Żaden z nich nawet nie zbliżył się do opłacalności podczas wyświetleń w kinach. Tymczasem oryginalne seriale Apple TV+ dostępne na wyłączność w streamingu cieszą się przeważnie pozytywnymi opiniami krytyków, co jednak nie przekłada się na szczególne zainteresowanie widowni. Liczba 72 nominacji do tegorocznych nagród Emmy wygląda imponująco, ale sytuacji finansowej platformy nie poprawia.
Dlatego też szefowie Apple TV+ Zack van Amburg i Jamie Erlicht dostali od Eddy'ego Cue'a polecenie cięcia kosztów i znalezienie sposobu na uczynienia całego biznesu bardziej opłacalnym. Zmiana strategii już zaczęła objawiać się w pewnych istotnych zmianach. Apple TV+ częściej niż na początku kasuje swoje seriale, chętniej licencjonuje tytuły od konkurencji i czasowo wstrzymuje produkcję najbardziej kosztownych tytułów, takich jak “Rozdzielenie” i “Fundacja”.
Hollywood korzystało na rozrzutności Apple'a
Przez lata należący do Big Techa koncern doczekał się w Hollywood reputacji “wielkiego rozrzutnika”. Apple TV+ nie bało się wydawać milionów, bez względu na to, czy podyktowana przez sprzedających cena była cokolwiek racjonalna. Liczył się cel w postaci zdobycia odpowiedniego prestiżu i przyciągnięcie widzów wysokobudżetowymi tytułami. Ani jednej, ani drugiej rzeczy nie udało się osiągnąć.
Na dziś van Amburg i Erlicht mają za zadanie ściślej kontrolować wydatki podległych im podmiotów i zerwać łatkę rozrzutnika. Cała branża tnie koszty i choć Apple nie jest tak skory do zwalniania ludzi jak Warner Bros. Discovery czy Paramount Global, to nie może pozostawać dłużej ślepy na swoje problemy. Nawet jeśli inwestorzy koncernu są bardziej zainteresowani wynikami sprzedaży iPhone'a niż wyrzucanymi w błoto miliardami dolarów na streaming.
Czytaj też: Niejasna strategia Maxa? Nadejście HBO Originals zmienia status quo
Dlatego też przekraczanie budżetów będzie od tej pory mniej tolerowane niż wcześniej. Pytanie, czy takie powierzchowne zmiany do końca radzą sobie z sednem problemu. Apple po prostu wciąż wydaje za dużo. Sama obsada 4. sezonu “The Morning Show” ma kosztować firmę 50 mln dolarów, a przecież dochodzi do tego wiele dodatkowych kosztów produkcyjnych. Tyle w Hollywood wydaje się na filmy, które potem mają zarabiać w kinach setki milionów lub nawet miliard dolarów. Nic więc dziwnego, że aktorzy, reżyserzy i producenci chwalą sobie współpracę z Apple'em, bo mogą liczyć na pokaźne wynagrodzenie i sporo wolności twórczej.
Tymczasem od swojego powstania tylko jeden duży serwis streamingowy miał w USA mniej hitów w Top 10 najchętniej oglądalnych tytułów według Nielsena od Apple TV+ - chodzi o serwis Paramount+, który przejdzie w przyszłym roku gruntowną przebudowę. Tak nie buduje się giganta streamingu. Nawet jeśli ludzie z technologicznego giganta podkreślają, że głównym celem platformy VOD jest przyczynianie się do sprzedaży produktów takich jak telewizory czy smartfony, najwyraźniej nawet tam pewna cierpliwość jest na wyczerpaniu.
Dołącz do dyskusji: Apple TV+ wyrzucał miliony w błoto? Gigantyczne wydatki nic nie dały, będą zaciskać pasa
Wzorowa jakość techniczna (mega wysoki bitrate i treści 4K HDR)
Warto skorzystać i samemu ocenić serwis i wyrobić sobie opinię.
Inną rzeczą jest, że dużo bardziej opłaca się wykupić serwis razem z m.in. Apple Music w ramach abonamentu AppleOne (39,99 PLN vs 34,99 PLN)