Świat reklamy „dojną krową” dla klientów? (opinie o konkursach)
- Brak Grand Prix na tegorocznych konkursach Media Trendy oraz KTR to sygnał, że dzieje się źle na polskim rynku reklamy - mówią w rozmowie z Wirtualnemedia.pl eksperci rynku. Komentują: Łukasz Wejchert, Kot Przybora i Magdalena Czaja.
Czy brak Grand Prix na najważniejszych polskich konkursach reklamowych świadczy o poważnych problemach tego segmentu? Jaka jest przyszłość polskiej reklamy? O tym rozmawiamy z: Kotem Przyborą, współzałożycielem agencji PZL i przewodniczącym jury konkursu KTR 2013; Magdaleną Czają, prezesem rady nadzorczej agencji San Markos i wiceprzewodniczącą Komisji Etyki Reklamy; Łukaszem Wejchertem, szefem firmy Dirlango i przewodniczącym jury konkursu Media Trendy 2013 oraz z Szymonem Gutkowskim, dyrektorem generalnym agencji DDB Warszawa, która w obu wymienionych konkursach była jednym z liderów pod względem liczby zdobytych nagród.
Kot Przybora, współzałożyciel agencji PZL, przewodniczący jury konkursu KTR 2013
Kryzys przecież jest dla wszystkich widoczny! Mamy kilku klientów, np. w handlu detalicznym, którzy chętnie coś na ten temat by powiedzieli... Ale jest to kryzys ogólny, nie ograniczony do reklamy. W reklamie zachodzi ciekawe zjawisko - widać dużą pomysłowość i możliwości twórcze; zdolności artystyczne, literackie, graficzne, filmowe i pewnie jeszcze inne. Nie przekłada się to natomiast na wyraźnie widoczne, tzw. mainstreamowe kampanie. Te wszystkie pomysły odpowiadają na różne mniejsze lub większe, ale na ogół niszowe potrzeby reklamowe, widać je w kampaniach społecznych lub niewielkich działaniach w rozmaitych starych i nowych mediach.
Kryzys, i to poważny, dotknął klientów agencji reklamowych. Jest coraz mniej klientów na rynku, o których można by powiedzieć, (tak jak, na szczęście, o wielu dotychczasowych klientach naszej agencji), że mają chęć robić rzeczy oryginalne i ciekawe. Rzadko zdarza się ktoś, kto potrafi lub chce podjąć własną decyzję. Badania, choćby najprymitywniej przeprowadzone i ocenione, decydują o ogromnych budżetach i karierze marketingowców. Niedorobione wewnątrz firmowe strategie marki wiążą ręce w sposób beznadziejny twórcom z agencji i mam też nieprzyjemne wrażenie, że nowe media w połączeniu z kryzysem sprawiły, że klienci nie potrafią się odnaleźć. Nie wiedzą, czy i jak coś działa, nie mają więc ochoty i wytrwałości, żeby budować marki tak, jak to się robiło kiedyś i tak, jak my to dotąd robimy np. dla Aliora czy Tesco.
Nie jest to tylko moje zdanie, ale ja akurat mam na to szereg dowodów za pomocą przegranych przez nas przetargów, po których pojawiały się zwycięskie, nieciekawe, bezpieczne i bezwartościowe kampanie. W takim klimacie trudno oczekiwać od agencji, że po kolejnych porażkach prezentacji, w czasie których dobre i ciekawe pomysły się nie przebiły, wbrew klientom będą starały się dalej pokazywać rzeczy niestandardowe.
Grand Prix dałoby się w tym roku przyznać bez kłopotu, ale to już jest moje zdanie prywatne. Jako przewodniczący jury muszę powiedzieć tylko, że dyskusja była bardzo długa, i dotykała też zagadnień proceduralnych.
Magdalena Czaja, prezes rady nadzorczej agencji San Markos, wiceprzewodnicząca Komisji Etyki Reklamy
Od zawsze zastanawiały mnie wypowiedzi na temat „kryzysu kreatywności” w polskiej branży reklamowej. I to nie dlatego, że uważam, iż nie mamy sobie nic do zarzucenia, ale raczej dlatego, że brzmi to, jakby branża reklamowa była jakąś oderwaną od wszystkiego samotną wyspą, a nie częścią wielkiego ekosystemu, jakim jest rynek. Tak, jakbyśmy zapominali, że reklama jest naturalnym odbiciem tego, co dzieje się w naszym społeczeństwie i tego, jakim społeczeństwem w danym momencie jesteśmy!
Co moim zdaniem reklama odbija obecnie? Kryzys gospodarczy, który przełożył się na kryzys marketingu i kryzys...odwagi. Bo przecież sprzedaje się to, co ktoś chce kupić, a marketerzy obecnie znaleźli się pod taką presją wyników w tabelkach sprzedażowych, że oczekują od agencji idei łopatologicznych, gwarantujących błyskawiczny sukces sprzedażowy. Oczywiście wszyscy wiemy, że na końcu zawsze chodzi o sprzedaż, ale obecna presja zabija często nawet w najodważniejszych pokusę, aby reklama miała w sobie coś więcej i doceniła inteligencję widza. Lepiej prosto, banalnie, ale pewnie i bezpiecznie...
To, co ja widzę na rynku reklamowym, to moim zdaniem wynik strachu. Strachu i firm przed ryzykiem, i agencji, które boją się, że kreatywnego pomysłu dziś nikt nie potrzebuje i nie kupi (widzimy, co się sprzedaje i z czym przegrywamy przetargi). A jak przecież powszechnie wiadomo: strach podcina skrzydła...
Łukasz Wejchert, szef firmy Dirlango, przewodniczący jury konkursu Media Trendy 2013
Nie mówiłbym o kryzysie na rynku reklamy, a raczej o przełomowym momencie, w którym się znajdujemy. Mamy nowe możliwości w postaci nowych technologii, które bardzo szybko się rozwijają, więc siłą rzeczy musi nastąpić przedefiniowanie pewnych działających modeli. Ogromną sztuką jest w spójny i angażujący sposób wykorzystać większość dostępnych kanałów, mając ograniczenia w postaci budżetów.
Wśród prac zgłoszonych do tegorocznych Media Trendów było wiele ciekawych i kreatywnych prac. Wszyscy się uczymy, jak w innowacyjny i efektywny sposób korzystać z udogodnień technologicznych i zapewniam, że widać już ciekawe próby wśród zgłoszonych do konkursu prac. To pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość. Jeśli będzie więcej odwagi (także po stronie klienta) jestem przekonany, że na rynku reklamowym w Polsce może wydarzyć się dużo ciekawych rzeczy.
Szymon Gutkowski, dyrektor generalny DDB Warszawa
Brak Grand Prix w tym roku jest dla mnie zrozumiały. Było w tym roku dużo prac dobrych, ale nie było pracy na Grand Prix. Do Grand Prix potrzebny jest wybitny pomysł i właściwa skala jego realizacji. U nas zazwyczaj brakuje albo obu, albo jednego z tych czynników. Dzieje się tak głownie dlatego, że czasem brakuje odwagi, a czasem pieniędzy. Dotyczy to zarówno agencji, jak i klientów.
Polska gospodarka jest teraz w zawieszeniu, ani w kryzysie ani w rozwoju. Brakuje wiary w przyszłość, pomimo wszystko. Firmy czekają nie wiadomo właściwie, na co. Może być lepiej, ale „lepiej” samo się nie zrobi. Natomiast rynek reklamy nie tyle jest w kryzysie, co ulega radykalnej rekonfiguracji. Tradycyjny świat reklamy nie skończy się, ale traci na znaczeniu stając się „dojną krową” dla klientów. Nowe media i nowe technologie stają się mainstreamowe i nie wszyscy są na to przygotowani.
Ci, którzy myślą, że to kryzys, boleśnie sie zawiodą. To koniec, a zarazem początek. Może najbardziej fascynujący moment w moim życiu zawodowym - jestem dobrej myśli. Grand Prix wrócą na festiwale...
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: Świat reklamy „dojną krową” dla klientów? (opinie o konkursach)
I nie ważne jak zacny i szanowany szyld wisi nad waszymi drzwiami. Sztuką jest być partnerem dla klienta, noale aby tak było, trzeba zainwestować w staff, uuuuu i tu rodzi się problem.