Tomasz Machała: Nie widzę żadnego powodu, by Durczok za dwa tygodnie nie wrócił do prowadzenia „Faktów”
Osoby publiczne podlegają mniejszej ochronie niż osoby anonimowe. Zainteresowanie Kamilem Durczokiem i każdą inną gwiazdą telewizyjną wydaje mi się więc zrozumiałe. Nawet jednak osoby bardzo publiczne mają święte prawo do prywatności - ocenia Tomasz Machała, dyrektor zarządzający Grupy naTemat.
To prawo w przypadku Kamila Durczoka zostało naruszone. „Wprost” nie powinien publikować zdjęć z mieszkania. To, co Kamil Durczok robi w mieszkaniu, co lubi oglądać i czego dotykać to jest jego prywatna sprawa. Pojawia się naturalnie pytanie, co byłoby gdyby takie materiały znaleziono w mieszkaniu biskupa. Durczok nie jest jednak biskupem, nie ubierał się w stroje autorytetu moralnego. To, że przeprowadzał wywiady z najważniejszymi osobami w państwie i relacjonował najważniejszy wydarzenia nie jest powodem, by mu zaglądać do sypialni. Argument typu: Prowadzi ważny program, więc możemy go zmieszać z błotem, oceniam jako żenujący. Zwłaszcza że nie ma żadnego dowodu, że Durczok w tej sypialni złamał prawo. Nie ma nawet żadnego dowodu, że jest to sypialnia, z której korzystał.
Kamil Durczok w TOK FM brzmiał jak człowiek załamany i złamany. Nie znam go, nie pracowaliśmy nigdy razem, nie mam więc żadnej wiedzy o tym w jaki sposób prowadzi zespół telewizyjny. Praca przy dzienniku telewizyjnym to wielki stres i potężna odpowiedzialność. Nie przekonuje mnie argument, że utrata nerwów jest w takiej sytuacji normalna i dopuszczalna. Nawet choleryk, jeśli jest managerem, musi jakoś zmanagować swój charakter. Ponieważ jednak nie mam zielonego pojęcia o relacjach Kamila Durczoka z reporterami i reporterkami „Faktów” TVN, to nie mam nic w tej sprawie do powiedzenia. Czekam na ewentualne zeznania, oświadczenia pod nazwiskiem, śledztwo prokuratury, bądź ustalenia komisji TVN.
Dobrze że Kamil Durczok poszedł na urlop. Na razie nie widzę żadnego powodu, by za dwa tygodnie nie wrócił do prowadzenia „Faktów”. W sprawie jest dużo niezdrowych emocji, bardzo dużo polityki („Fakty” nie są lubiane po prawej stronie sceny), sporo biznesu (TVN jest w trakcie sprzedaży), masa plotkarskiego podniecenia i dużo pomówień. „Wprost” osiągnął na razie efekt odwrotny do zapewne zamierzonego. Całkiem sporo osób zaczęło Durczokowi współczuć. Jestem wśród nich. Daję mu na tym etapie kredyt zaufania i bardzo bym się rozczarował, gdyby się okazało, że złamał prawo albo dobre obyczaje w miejscu pracy.
Po kilkunastu dniach nagonki wydaje mi się jednak, że warto przypomnieć sobie zasadę domniemania niewinności. I to w takim sensie prawnym i bardziej publicystycznym, okładkowym. Droga, na której nieźle się ostatnio rozpędziliśmy doprowadzić nas bowiem może do okładkowych zdjęć z sypialni każdego z nas. I tytułów dużą czcionką o ciemnej stronie. Nawet ja, żyjąc codziennie w internecie, a więc dość drapieżnym środowisku, nie pożądam takiego świata.
Nie mam pojęcia jakie są motywy tygodnika Wprost. Jeśli prosprzedażowe, to wyniki zdaje się pokazują, że jazda na sensacji nie przynosi długotrwałych korzyści.
Tomasz Machała, dyrektor zarządzający Grupy naTemat i redaktor naczelny naTemat.pl
Dołącz do dyskusji: Tomasz Machała: Nie widzę żadnego powodu, by Durczok za dwa tygodnie nie wrócił do prowadzenia „Faktów”
Wprost tonie i niebawem to gówno zniknie z naszego rynku
To swiadczy tylko o Panu Machale...