Tomasz Sekielski: Marek Lisiński nie ma wpływu na to, kto pojawi się w „Tylko nie mów nikomu”
Marek Lisiński, szef fundacji „Nie lękajcie się”, podał się do dymisji po tym, jak „Gazeta Wyborcza” (Agora) ujawniła, że pożyczył 30 tys. zł od jednej z ofiar księży pedofilów. Próbował także uzyskać 50 tys. zł od braci Sekielskich za udział w ich filmie „Tylko nie mów nikomu”. - Ostatecznie nie wystąpił. Nie miał też wpływu na finalny efekt - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Tomasz Sekielski.
W tekście w „Gazecie Wyborczej” Katarzyna Surmiak-Domańska i Katarzyna Włodkowska opisują, jak w 2018 roku Lisiński - wówczas szef fundacji „Nie lękajcie się” - zwrócił się do jednej z podopiecznych fundacji, z prośbą o pożyczkę w kwocie 30 tys. zł, na leczenie raka trzustki. Kobieta miała pieniądze: wcześniej ta sama fundacja wywalczyła dla niej milion zł za molestowanie przez księdza. Kobieta pieniądze pożyczyła (10 tys. z tej sumy podarowała), lecz nabrała podejrzeń, gdy Lisiński intensywnie pojawiał się w telewizji. Poprosiła o dokumentację medyczną - zamiast niej dostała jednak zdjęcia blizn, rzekomo pooperacyjnych.
Lisiński nie pojawił się w „Tylko nie mów nikomu”, bo chciał pieniędzy
Marek Lisiński miał też być jednym z bohaterów filmu braci Sekielskich, pt. „Tylko nie mów nikomu”. Ostatecznie jednak nagrał tylko film z prośbą o wsparcie startującego wówczas projektu, a później zażądał od autorów 50 tys. zł za udział zdjęciach. Wysłał SMS-a do Tomasza Sekielskiego, pisząc w nim: „Dałem Wam numery do ofiar, namiary na sprawy. I co mam za to?”. Autorzy odmówili, więc Lisiński nie wypowiada się w filmie.
Próbował też namówić innego z bohaterów, aby się wycofał z produkcji. - Nie chcę się dzisiaj o tym wypowiadać, mogę tylko powiedzieć, że Marek Lisiński nie miał wpływu na to, czy ktoś wystąpił czy nie przed kamerą. Wszystko, co było do powiedzenia, zawarłem w oświadczeniu, do którego odsyłam - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Tomasz Sekielski.
W oświadczeniu czytamy m.in.: „Mamy nadzieję, że ten jednostkowy przypadek nie osłabi wciąż bardzo potrzebnego ruchu opiekującego się osobami pokrzywdzonymi przez pedofilów. Niech ta jedna historia nie podważy całego sensu pracy na rzecz pokrzywdzonych”.
„Zawiodłem zaufanie ofiar”
Dwa swoje oświadczenia opublikował też na Facebooku Marek Lisiński - który rano zrezygnował z funkcji prezesa fundacji, a chwilę po tym stał się nieuchwytny dla mediów.
- Nigdy nie wyłudziłem od nikogo pieniędzy. Jeśli pożyczka zawarta pomiędzy dwoma podmiotami prawnymi z terminem zwrotu do grudnia 2019 jest traktowana jako wyłudzenie to zostawiam do Państwa oceny - czytamy w drugim z nich. I dalej: - Od 2013 roku kiedy to fundacja rozpoczęła działalność , co roku były składana sprawozdania finansowe do odpowiednich ministerstwa. Jak również była prowadzona rzetelna księgowość wydatków.
Pierwsze oświadczenie, usunięte z sieci, zawierało jeszcze znamienne zdanie: „Niestety swoimi działaniami zawiodłem zaufanie samych ofiar duchownych, które zwróciły się do mnie o pomoc, jak i osób działających w Zarządzie i Radzie Fundacji, które nie wiedziały o moich działaniach narażających na szwank dobre imię i wiarygodność Fundacji”.
Dziennikarka „GW”: pamiętać o ofiarach
Jedna z autorek tekstu zamieszczonego w „Gazecie Wyborczej”, Katarzyna Włodkowska, była gościem radia Tok FM. - Kłamie już w pierwszy zdaniu (oświadczenia), wykażę to w kolejnej publikacji. To nie jest pierwszy raz, jak Marek pożycza pieniądze na coś i nie oddaje - mówiła Włodkowska.
To bardzo ważne: nie utożsamiajmy nadużyć Marka Lisińskiego z całym ruchem ofiar kościelnej pedofilii. Dziękuję @Radio_TOK_FM za rozmowę.https://t.co/JK5cmCkOZW
— Katarzyna Włodkowska (@k_wlodkowska) 30 maja 2019
Apelowała także, żeby nie utożsamiać nadużyć Marka Lisińskiego z całym ruchem pomocy osobom pokrzywdzonym przez księży - pedofilów. Zdradziła, od czego zaczęło się jej zainteresowanie tematem: - Moją uwagę zwróciło, że ma ograniczone zaufanie do swojego otoczenia. Twierdził też, że pracuje intensywnie przy wymianie okien, a ma tak zadbane dłonie, że ja takich nigdy nie miałam. Dlatego zaczęłam się zastanawiać, z czego żyje ten człowiek - opowiadała Katarzyna Włodkowska.
Film „Tylko nie mów nikomu” został udostępniony na serwisie YouTube 11 maja. Do wczoraj miał ponad 21 mln wyświetleń na YouTube. Tomasz i Marek Siekielscy środki na realizację filmu zebrali w serwisie Patronite - w ramach zbiórki pozyskali 450 tys. zł od 2,5 tys. osób. 17 maja dokument został wyemitowany na antenie TVN. Obejrzało go 2,22 mln osób.
Dołącz do dyskusji: Tomasz Sekielski: Marek Lisiński nie ma wpływu na to, kto pojawi się w „Tylko nie mów nikomu”