Tylko 8 proc. Polaków oszczędza na emeryturę
Tylko 8 proc. Polaków oszczędza we własnym zakresie na emeryturę, z tego ponad połowa zaczęła to robić w ostatnich pięciu latach ‒ wynika z „Barometru Nordea”. Pozostali nie robią tego, bo albo ich nie stać, albo wolą wydawać pieniądze na bieżącą konsumpcję. Jednocześnie większość Polaków chce utrzymać obecny standard życia na emeryturze. Tymczasem zdanie się na obowiązkowy system emerytalny oznacza jednak emeryturę znacznie niższą niż ostatnia pensja.
‒ Polacy w niewielkim stopniu oszczędzają na emeryturę. Częściej odkładają na czarną godzinę, nie zdając sobie jednak sprawy z tego, że czarną godziną będzie właśnie ich emerytura – podkreśla Paweł Wilkowiecki, członek zarządu Nordea PTE.
Jak wynika z „Barometru Nordea”, badań przeprowadzonych przez TNS Polska na zlecenie Nordea PTE, 41 proc. spośród nieoszczędzających na emeryturę nie zastanawia się nawet nad wysokością swoich przyszłych świadczeń. Zdawanie się na emeryturę wypłacaną z obowiązkowych składek oznacza jednak znaczny spadek dochodów w stosunku do ostatniego miesięcznego wynagrodzenia, z czego zdaje sobie sprawę mniej niż co trzeci Polak.
Polacy cały czas wolą wydawać na konsumpcję, niż odkładać na przyszłość. Aż 56 proc. nieoszczędzających wydaje wszystkie pieniądze na bieżące potrzeby. Jak przypomina prof. Janusz Czapiński, socjolog i kierownik badań „Diagnoza Społeczna”, już zaraz po transformacji ustrojowej Polacy w miarę możliwości finansowych zaczęli kupować dobra takie, jak nowe AGD i RTV oraz samochody. Mając zbędną gotówkę, cały czas wolimy (lub musimy) ją wydać, niż odłożyć na emeryturę.
‒ Większość Polaków przed 50.‒55. rokiem życia w ogóle nie myśli o emeryturze. Starsi nie myślą, bo wynieśli przeświadczenie jeszcze z PRL-u, że przynajmniej w minimalnym zakresie państwo o nich zadba i nie pozwoli im umrzeć z głodu. A młodsi uważają, że wciąż na oszczędzanie mają czas. Dowodzi tego choćby gotowość podejmowania przez nich pracy na warunkach ograniczających obligatoryjne składki emerytalne (tzw. umowy śmieciowe) – tłumaczy prof. Czapiński.
Oszczędzająca mniejszość kieruje się przede wszystkim obawą o wysokość emerytury. Niemal połowa podkreśla, że wypłaty z ZUS-u i OFE nie pozwolą na godne życie. 29 proc. obawia się wpływu decyzji politycznych na wysokość świadczeń emerytalnych. Niemal tyle samo liczy, że dzięki oszczędzaniu na własną rękę utrzymają na emeryturze aktualny poziom życia.
Eksperci podkreślają, że na oszczędzanie na emeryturę nigdy nie jest za wcześnie. Im wcześniej zaczniemy, tym mniej trzeba odkładać. Dla przykładu 25 latek, który chce zagwarantować sobie dodatkową emeryturę w wysokości 1000 zł, musi odkładać na ten cel 63 zł miesięcznie. Składka wyliczona dla 50-latka wyniesie już ponad 5 razy więcej (zakładany wiek przejścia na emeryturę to 67 lat; wartość wyliczona nominalnie, brutto).
Oszczędzanie na emeryturę nie musi być dużym wydatkiem. Jak wynika z „Barometru Nordea”, 65 proc. osób nieodkładających pieniędzy na starość deklaruje, że teoretycznie mogłoby przeznaczyć na ten cel nawet 196 zł miesięcznie. Również osoby oszczędzające najczęściej asygnują na emeryturę do 200 zł.
Prof. Czapiński dodaje, że Polacy w porównaniu z konsumentami z Europy Zachodniej bardziej ufają bankom. Dlatego wiele osób oszczędza na lokatach, co gwarantuje niewielkie zyski. Natomiast jesteśmy bardziej nieufni wobec III filaru systemu emerytalnego, czyli między innymi dobrowolnych ubezpieczeń IKE i IKZE oferowanych przez ubezpieczycieli.
‒ Ustawodawca przewidział ulgi podatkowe i korzyści podatkowe dla osób korzystających z produktów typowo emerytalnych, takich jak IKE, IKZE. Ale aż 60 proc. Polaków nie zna najbardziej efektywnych sposobów oszczędzania na emeryturę ‒ podkreśla Wilkowiecki i zwraca uwagę na to, że problemem jest brak ogólnej wiedzy na temat oszczędzania.
Według prof. Czapińskiego nie bez znaczenia jest podwyższenie wieku emerytalnego, które daje Polakom fałszywe wrażenie, że można później zacząć odkładać na emeryturę.
Dołącz do dyskusji: Tylko 8 proc. Polaków oszczędza na emeryturę