Węglarczyk wyjaśnia Piaseckiemu tekst Onetu o fakturach KOD-u dla Kijowskiego: sami do nich dotarliśmy, dostały je też inne readkcje
W środę wieczorem Onet.pl i „Rzeczpospolita” ujawniły, że Komitet Obrony Demokracji zapłacił za usługi firmie informatycznej Mateusza Kijowskiego i jego żony ponad 90 tys. zł. Konrad Piasecki zasugerował, że podanie tych informacji to przejaw sporów wewnętrznych w KOD-zie. Dyrektor programowy Onetu Bartosz Węglarczyk wyjaśnił, że dziennikarze portalu sami dotarli do tych faktur, a w ostatnich dnia otrzymały je co najmniej trzy redakcje. Według niektórych źródeł dokumenty trafiły też do „Gazety Wyborczej” i TVN24, „GW” temu zaprzecza.
Onet.pl i „Rzeczpospolita” poinformowały, że ponad 90 tys. zł, które firma lidera KOD-u Mateusza Kijowskiego i jego żony otrzymała za usługi informatyczne, pochodziło ze zbiórek publicznych prowadzonych przez organizację. Dziennikarze obu tytułów zapewnili, że mają kopie tych faktur, wystawionych od marca do sierpnia ub.r. i podpisanych przez samego Kijowskiego, który zresztą potwierdził ich prawdziwość.
UJAWNIAMY w @onetpl; oto jedna z sześciu faktur wystawiona przez @mkijowski na rzecz MKM Studio (czyli własnej firmie) #fakturyKijowskiego pic.twitter.com/PWEjXXsSeM
— Andrzej Gajcy (@A_Gajcy) 4 stycznia 2017
O publikacjach w środę wieczorem i czwartek rano wielu dziennikarzy dyskutowało na portalach społecznościowych, głównie na Twitterze. Dość zgodnie oceniali, że sprawa ta jest bardzo niekorzystna dla Mateusza Kijowskiego. - Pojawienie się kwitów na M. Kijowskiego to efekt mocnych tarć w KOD. Od długiego czasu wygląda to na projekt rozdarty i rozżarty wewnętrznie - stwierdził Konrad Piasecki, dziennikarza Radia ZET. - Ciekawa natomiast jest taktyka dania kwitów na MK dwóm redakcjom naraz. Komuś bardzo zależało by pojawiły się szybko w obiegu. Komu? - zapytał.
Na tę sugestię szybko odpowiedział na Facebooku Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onetu. - Faktury wystawione przez p. Kijowskiego KOD-owi trafiły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin do co najmniej trzech redakcji w Warszawie. Nie było wśród nich Onetu. Dwie z nich nie podjęły się pracy w tej sprawie - dlaczego, to nie moja sprawa. Reporterzy Onetu wiedzieli od pewnego czasu, podobnie jak wielu reporterów innych redakcji, że jest problem z wydatkowaniem pieniędzy w KOD. Szczegółów nie znali - opisał Węglarczyk.
Dodał, że dziennikarze Onetu, Andrzej Gajcy i Janusz Schwertner, na własną rękę dotarli do kopii tych faktur i pracując do późnego wieczora, opisali całą sprawę. - To był naprawdę kawał fantastycznego dziennikarstwa. Goniliśmy inne redakcje i na koniec pobiliśmy je o dwie długości - ocenił. Andrzej Gajcy w środę przed południem napisał na Twitterze: „Oj idzie burza z piorunami, aż niektórym kapcie pospadają. To będzie szach i mat”.
Według niektórych źródeł dokumenty otrzymały też redakcje „Gazety Wyborczej” i TVN24. Na Twitterze potwierdził to Marcin Dobski, dziennikarz „Rzeczpospolitej”, który opisał sprawę faktur. - Przyszły też do TVN, ale tu słyszałem, że ktoś chciał pracę za to - wyjaśnił. - O kulisach pewnie napiszemy, bo to trzeba opisać, jak media tuszują takie sprawy - zaznaczył Andrzej Gajcy. Zarówno „Gazeta Wyborcza”, jak i TVN24 w nocy ze środy na czwartek w swoich serwisach internetowych poinformowały o tej sprawie, powołując się na Onet i „Rzeczpospolitą”. Informacji podanej przez Dobskiego zaprzeczył Roman Imielski, redaktor naczelny Wyborcza.pl. - A kto miałby to dostać w Agorze? Bo ja dowiedziałem się o tym wczoraj wieczorem z Onetu i "Rz" - napisał na Twitterze. - Piszę w imieniu "Wyborczej" - nikt u nas nie miał tych kwitów, po publikacji Onetu daliśmy duże omówienie artykułu - dodał.
Poszła perfidna post-prawda po sieci, że niby "Wyborcza" miała faktury M.K. Jak z tym walczyć? Ręce opadają. Dementujemy stanowczo. pic.twitter.com/SrStcTiqmk
— Jarosław Kurski (@JaroslawKurski) 5 stycznia 2017
„Gazeta Wyborcza” przez ostatni rok wspierała działania Komitetu Obrony Demokracji. Wielu dziennikarzy „GW” uczestniczyło w demonstracjach organizowanych przez KOD, przemawiali na nich m.in. Jarosław Kurski i Adam Michnik, którzy brali też udział w spotkaniach z oddziałami regionalnymi organizacji.
@romanimielski jeśli to istotne to ustalę nazwisko, ale najpierw zajmę się swoimi urodzinami @KonradPiasecki
— Marcin Dobski (@szachmad) 5 stycznia 2017
- Nie analizuj, Konradzie, rzeczy, o których nie masz pojęcia. Nie mierz wszystkich swoją miarą. Wbrew temu, co o sobie sądzisz, nie wiesz wszystkiego - napisał na Facebooku Bartosz Węglarczyk do Konrada Piaseckiego. - Bartku, nie podważam niczyjego zaangażowania i pracy, ale znam też mechanizm który tu zadziałał, spuść nieco z tonu i daruj... - odpowiedział Piasecki na Twitterze. - Twoje przekonanie o tym że wszystko wiesz i rozumiesz to pycha. Nie pierwszy raz. Ale teraz obrażasz dziennikarzy - stwierdził Węglarczyk. - Daleki jestem od takiego przekonania. I nikogo nie obrażam Odłóż koturny do kąta, bo Ci w nich nie do twarzy - napisał dziennikarz Radia ZET. - Konradzie, swoje uwagi weź do siebie. Pycha kroczy przed upadkiem - ocenił Bartosz Węglarczyk.
Jak to z tymi fakturami Kijowskiego w Onecie było, czyli kilka uwag do @KonradPiasecki https://t.co/lZ8PPq4scu pic.twitter.com/I9dq2smInn
— Bartosz Węglarczyk (@bweglarczyk) 5 stycznia 2017
W czwartek rano Mateusz Kijowski wydał oświadczenie dotyczące ujawnionych faktur. - Zanim w moim życiu zdarzył się KOD pracowałem jako informatyk. Jak każdy wniosłem do ruchu swoje doświadczenia, umiejętności i zawód. KOD wypełnił niemal całe moje życie, dzień dzieliłem pomiędzy KOD-em na ulicy, a KOD-em w komputerze. Od samego początku dla KOD-u najważniejsza była jego internetowa sprawność i bezpieczeństwo. Moja spółka zaczęła świadczyć usługi na rzecz ruchu. Nigdy nie była to pensja, co najwyżej zwrot kosztów części ponoszonej pracy. Jestem w stanie rozliczyć się z każdej złotówki i każdej godziny poświęconej dla KOD-u - opisał Kijowski. - Być może zabrakło mi doświadczenia i ostrożności, ale zaręczam że nie ma w tej sprawie nieuczciwości. Błędem było pewnie połączenie ról lidera i usługodawcy dla KOD. Ale z każdej z tych ról wywiązałem się uczciwie - zaznaczył.
- Atak na mnie traktuję jako kolejną prowokację. W ciągu 13 miesięcy działania KOD-u rzekomo miałem na komputerze zdjęcia pedofilskie i miałem uczestniczyć w aferze korupcyjnej w PZU. Zostało wyjaśnione, że oba te zarzuty były nieprawdziwe. Teraz jednocześnie wiele redakcji dostało dokumenty i na ich podstawie dokonuje pochopnych ocen - stwierdził lider KOD-u. - Nieprzypadkowo materiały zostały upublicznione w momencie rozpoczęcia cyklu wyborczego w KOD-zie. Zapewne z intencją, by zaszkodzić mnie i KOD-owi. Wierzę, że będzie inaczej, że zbliżające się wybory w KOD-zie w demokratyczny sposób zweryfikują mój mandat do pełnienia obowiązków przewodniczącego - dodał.
Dołącz do dyskusji: Węglarczyk wyjaśnia Piaseckiemu tekst Onetu o fakturach KOD-u dla Kijowskiego: sami do nich dotarliśmy, dostały je też inne readkcje
Maile KOD na wagę złota.