Wyjście rzecznika PiS ze studia TVP mało skutecznym happeningiem wyborczym (opinie)
Zachowanie rzecznika PiS Marcina Mastalerka w programie TVP Info na pewno nie było przypadkowe i jasno demonstrowało sprzeciw partii. Nie było ani eleganckie, ani honorowe. Trudno mówić tu o profesjonalizmie, jednak w kontekście kampanii wyborczej takie zachowanie może mieć sens - komentują dla Wirtualnemedia.pl Sebastian Hejnowski, Rafał Czechowski i Joanna Pruszyńska-Witkowska.
Rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości Marcin Mastalerek w niedzielę demonstracyjnie wyszedł ze studia nadawanego w TVP Info na żywo programu „Dziś wieczorem” twierdząc, że stacja jest stronnicza, bo zbyt wiele uwagi poświęca kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego, a ignoruje aktywności kandydującego z ramienia PiS Andrzeja Dudy (zobacz szczegóły tej sytuacji).
Zdaniem ekspertów od public relations zachowanie Mastalerka nie było przypadkowe. - Rzecznik prasowy jest często pod dużą presją i doskonale potrafi się w takich sytuacjach odnaleźć. Wyjście z programu było ustalone z zarządem partii. W jasny sposób demonstrowało sprzeciw partii w sprawie relacjonowania przebiegu kampanii przez TVP - uważa Sebastian Hejnowski, CEO agencji MSLGroup Polska. Jego zdaniem taka postawa umacnia wizerunek PIS jako partii antagonizującej i niezdolnej do dialogu. - Uważam, że właśnie taki wizerunek, celowo wybrany przez liderów, ciąży partii i jest główną przeszkodą do osiągnięcia zwycięstwa w wyborach - dodaje Hejnowski.
Podobnie uważa Rafał Czechowski, managing director w Imago Public Relations: - Reprezentuję pogląd, że takie happeningi - bo to był przygotowany happening, a nie reakcja na sytuację w studio - w ramach kampanii wyborczej trzeba oceniać bardziej przez pryzmat politycznej skuteczności niż osobistego wizerunku polityka - mówi Czechowski.
Jego zdaniem w tym przypadku ani skuteczność, ani wizerunkowe korzyści nie występują. - Przeciętny widz zobaczył człowieka, który przyjął zaproszenie od osób, z którymi mu nie po drodze, tylko po to, żeby powiedzieć, że nie zamierza przebywać w ich towarzystwie. Ani to eleganckie, ani honorowe. W kontekście święta narodowego na dodatek małe. Przeciętny nie-widz, który usłyszał czy przeczytał o incydencie, oceni w najlepszym przypadku, że rzecznik nie wytrzymał presji. Wizerunkowo więc strata. Polityczna skuteczność tego gestu też jest bardzo wątpliwa. Ugruntuje poparcie zwolenników partii, dla których będzie potwierdzeniem części narracji, ale przecież nie o to chodzi. Niezdecydowany wyborca otrzymał co prawda impuls kierunkujący preferencje, ale pochodził on od pozostałej w studiu politycznej konkurencji, która umiejętnie wykorzystała sytuację. Nawet jeśli całość była obliczona na promocję etykiety Komorowski Info, to rzecznikowi PiS zabrakło na nią... czasu antenowego - zwraca uwagę Czechowski.
Sebastian Hejnowski zachowania Mastalerka nie uznaje za nieprofesjonalne. - Czasami wyjście ze studia jest najlepszym sposobem na zwrócenie uwagi na problem. W tym przypadku raczej jest kulą w płot. Pamiętamy, że PiS już wcześniej bojkotował TVN, a teraz do niesprawiedliwych stacji telewizyjnych dołożył TVP. Czekamy na Polsat - stwierdza Hejnowski.
Z kolei Joanna Pruszyńska-Witkowska, prezes agencji Headlines, podkreśla, że trudno tę sytuację rozpatrywać w kategoriach wizerunku rzecznika, ponieważ Marcin Mastalarek walczy w tej chwili raczej o wizerunek swojej partii i jej kandydata na urząd Prezydenta RP. - O ile jako rzecznikowi, z definicji odpowiedzialnemu za współpracę z mediami, ostentacyjna odmowa tej współpracy raczej nie przydaje profesjonalizmu, o tyle w kontekście trwającej kampanii wyborczej taki ruch wydaje się mieć pewien sens. Pomijając fakt, że powód, czy raczej pretekst do opuszczenia studia - rzekomo zbyt intensywna obecność urzędującego Prezydenta w mediach - wydaje się mało wiarygodny, sam ruch obliczony był raczej na odzyskanie kilku procent poparcia, straconych na rzecz drugiego z prawicowych kandydatów, którego wizerunek opiera się w głównej mierze na mocno podkreślanej antysystemowości - mówi Joanna Pruszyńska-Witkowska.
Dodaje, że z tego punktu widzenia, teatralny gest Mastalarka może wśród określonej grupy odbiorców wzbudzić pożądaną reakcję, dodatkowo zwiększając szum medialny wokół obozu PiS. - Mało eleganckie, cyniczne i obcesowe zachowanie rzecznika, choć z najwyższymi standardami w komunikacji miało wspólnego niewiele, z pewnością zostało starannie wyreżyserowane i niewykluczone, że okaże się skuteczne - podsumowuje prezes agencji Headlines.
Dołącz do dyskusji: Wyjście rzecznika PiS ze studia TVP mało skutecznym happeningiem wyborczym (opinie)