Właściciel Radia Zet na sprzedaż. „Rząd może realizować wizję repolonizacji mediów”
Firma Czech Media Invest, która zaledwie kilka miesięcy temu kupiła Grupę Eurozet (nadawca Radia ZET, Antyradia, Meloradia i Chillizet) chce ją sprzedać. Wśród zainteresowanych kupnem mają być trzy polskie spółki medialne. - Kwota 73 mln euro jest absolutnie absurdalna i nikt takich pieniędzy nie zapłaci - mówi Wirtualnemedia.pl Robert Kozyra, były redaktor naczelny i prezes Radia Zet.
Dołącz do dyskusji: Właściciel Radia Zet na sprzedaż. „Rząd może realizować wizję repolonizacji mediów”
Natomiast Fratria w jednej ze stron informacyjnych dementuje wieść o przejęciu. Tak samo ZPR co posiada eska jak i Solorz z Polsatu. Gdyby eurozet działało bez wspomagaczy z Francji i Czech to nie było trzeba planować większych inwestycji. Radio ZET ma drugie miejsce i ten wynik nie jest zły ale mogło być lepiej.
bo w głowie im się nie mieści, że finalnie liczy się excel a nie ludzie i ich wysługa/zaangażowanie. w sumie zawsze się liczył ale warunki były inne. słuchalność wyższa, kultura organizacyjna na innym poziomie. Mimo wszystko radio było robione przez pasjonatów, ludzi z charakterem, ciekawych. Cały Eurozet był dość jakościowym zjawiskiem na rynku. A potem to wszystko się zmieniło. Słuchalność spadła, warunki zatrdnienia zaczęły odbiegać od rynku, co bardziej niecierpliwi i ambitni zaczęli odchodzić i zostali ci, dla których często to pierwsza praca i nie wiedzą jak się poruszać na rynku. I myślę, że się oczywiście martwią co dalej ale będą w tym trwać do końca i wierzyć, że może nie zwolnią jak ktoś to kupi... Co racja to racja - wszystkich nie zwolnią.
NIe wiedzą tylko, że Eurozet to już zwykła firma, mająca przynosić zysk, bez misji, bez całego bagażu tradycji w postaci Wojciechowskiego. To było, minęło (dawno temu) i śladu po tym nie ma.
Za późno na płacz. Teraz to po prostu ciekawy case na rynku. Nic więcej.
Rozumiem, że rozwalenie wyników Zetki dokonało się samo i bezosobowo (no, może RMF trochę pomógł), a Robert Kozyra jest kandydatem na ołtarze (radiowe i menedżerskie), natomiast prezesa Sowę rada nadzorcza Agory wywaliła zaraz po zaakceptowaniu przez niego nieudanej transakcji, wartej 120 mln zł, którą pilotował - w uznaniu jego licznych zasług. Obaj panowie opuścili swoje stanowiska ,,po licznych sukcesach", prawda? Jak się mówiło w ustroju słusznie minionym: ,,odeszli na własną prośbę". Jasne. Ręce opadają.