Presspublica: do 100 osób straci pracę, obniżki pensji
W czwartek wieczorem zawarto porozumienie między związkami zawodowymi działającymi w Presspublice a zarządem spółki w sprawie zwolnień grupowych. Obejmą one do 100 osób. W planach jest też obniżenie wynagrodzeń.
Dołącz do dyskusji: Presspublica: do 100 osób straci pracę, obniżki pensji
Jeszcze sześć, siedem lat temu starania biznesmana pokroju pana H. próbującego wykupić większościowe udziały w Presspublice, przyjmowano wybuchami śmiechu. Nie te pieniądze, nie ten poziom, nie ta liga. Ale stało się, Hajdarowicz dopiął swego, a potem nastąpiło coś, co wcześniej jak nocny koszmar wyrywało redaktorów z najczarniejszych snów.
Najpierw seria idiotycznych, amatorskich konferencji, na których nowy właściciel informował opinię publiczną o katastrofalnych wynikach zakupionej spółki (to po co ją kupował?, dociekano na forach), plótł jakieś dyrdymały o płatnych treściach w sieci (to pogrzebało "Przekrój", za który nikt w necie nie chce płacić) i wydaniach na tablety (kupują amatorzy, sprzedaż wciąż w granicach błędu statystycznego).
Nikt Hajdarowiczowi nie wierzył. W tym, co plótił, nie tylko nie było śladu jakiegokolwiek pomysłu czy wizji, gorzej - nie było jakiegokolwiek kontaktu z rzeczywistością. Stało się jasne, że cała ta strategia jest o kant d... potłuc , że jedyne, co czeka Rzepę, to po prostu przedłużona agonia.
I właśnie jesteśmy jej świadkami. Bo jakim cudem prestiżowa gazeta może być redagowana bez redakcyjnych zebrań, porannych kolegiów, z dziennikarzami pracującymi w domu? Jak ich skłoniić, by pisali z zaangażowaniem, skoro jedyną misją gazety jest "sprzedać nakład"? W taki sposób można robić kwartalnik dla rolników czy pań domu, a nie dziennik, który ma patrzeć władzy na ręce!
Niestety, boję się, że to właśnie jest scenariusz, który stanie się w Polsce coraz częstszy. A jaki będzie efekt? Lepiej nie myśleć.
Czytelnicy już czują przez skórę, że dziennikarze to nie są osoby, które w jakikolwiek sposób reprezentują ich interesy. Dla nich to "pismaki", rzucające się na skandale i podkręcające afery, żeby zarobić na skandalizujących okładkach - stąd tak zaskakująco niskie, w porównaniu do innych krajów, oceny wiarygodności tej profesji.
Ale czy jest to ocena niesprawiedliwa? Upadek Rzepy pokazuje, że wcale nie. Ulegamy temu, poddajemy się bez walki, A na koniec przychodzą tacy, jak Hajdarowicz, którzy każdemu potrafią zapewnić niegodne zejście ze sceny.
http://koniecdziennikarstwa.bloog.pl/