Pieczyński i Kittel z TVN24 odpowiadają na zarzuty wiceministra dot. „Superwizjera”: zawiadamiamy władze poprzez publikacje
Wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński ocenił, że dziennikarze „Superwizjera”, którzy przeniknęli do środowiska neonazistów, powinni od razu poinformować organa ścigania o nielegalnych zachowaniach, które zaobserwowali. - Dziennikarze informują społeczeństwo i zawiadamiają władze poprzez swoje publikacje - odpowiada Adam Pieczyński, redaktor naczelny TVN24. Natomiast Bertold Kittel, współautor materiału o neonazistach, słowa Zielińskiego uznaje za próbę zastraszenia dziennikarzy.
Dołącz do dyskusji: Pieczyński i Kittel z TVN24 odpowiadają na zarzuty wiceministra dot. „Superwizjera”: zawiadamiamy władze poprzez publikacje
A w wersji nowożytnej - socjalizm: Jako ustrój w którym sami sobie tworzymy problemy, by je z uporem rozwiązywać.
*****
Tyle, że w obecnej Polsce ze świecą szukać marksisty - komunisty: ideowca. Jest przerośnięta banda osób życzących sobie przywilejów socjalnych. Ale nie wiem, czy prócz historyków doktryn da się znaleźć kogokolwiek, kto na w miarę przyzwoitym poziomie zna założenia doktrynalne marksizmu-leninizmu/komunizmu. No może kiedyś był taki squat w Poznaniu. Ale oni nazywali siebie anarcho-syndykalistami.
Za to naziści i nacjonaliści są realni. Świętują urodziny zbrodniarza, paradują ulicami, a od przemocy też nie stronią.
Nie masz za bardzo wyboru - cały świat jest dziś do pewnego poziomu socjalistyczny - musi taki być , bo inaczej dawno biedni powywieszaliby na latarniach 1% najbogatszych. W zeszłym roku 82 % całego zarobku za tamten rok było w rękach 1 %- tak urządzony jest ten świat. Bogaci sie bogacą, a biedniejsu=i stają sie coraz biedniejsi - pętla nad nimi jeszcze bardziej się zaciska.
Co do dziadka to może jeszcze ci z IPN może go znajda
Ciekawe ze dla jednych zagrożeniem wydaje się 5 gówniarzy pochowanych po lasach , a z drugiej strony nie widzą problemu by w "demokratycznych Niemczech" istniały partie wprost odwołujące się do idei nazizmu jak NPD i jeszcze wchodzą do parlamentów w niektórych landach i odmówiono ich delegalizacji