Węglarczyk wyjaśnia Piaseckiemu tekst Onetu o fakturach KOD-u dla Kijowskiego: sami do nich dotarliśmy, dostały je też inne readkcje

oj prawnik prawnik... z której korporacji wydawniczej?:) pierwszy błąd logiczny to sformułowanie "właściciel np. z uSA skupiony na zysku...". Totalna nieprawda. Amerykańskie media są w większości lewackie i związana z partiami politycznymi poprzez właścicieli/udziałowców/dziennikarzy. Jeszcze gorzej jest w Niemczech, gdzie szefami i właścicielami mediów są w dodatku często byli aparatczycy z NRd czy RFN, często nawet powiązani rodzinnie z reżimem komunistycznym lub faszystami. A teraz w przeważającej większości robią oni majątek na rozszerzaniu UE i drenowaniu dzięki temu rynków nowych krajów Unii takich jak Polska... Każdy z nich dopuszcza w swoich mediach tylko te poglądy, które pasują unijnym komuchom czy żydowskim przyjaciołom, często również będącym właścicielami/udziałowcami ogromnych międzynarodowych koncernów medialnych/wydawnictw. Dlatego rozumowanie o liczących tylko zyski właścicielach jest tylko częściowo prawdziwe. Bo oni wiedzą, że tak wysokie zyski mają tylko dzięki uczestnictwie w komunistycznej karuzeli okradania narodów Europy zwanej UE lub międzynarodowym stowarzyszeniu włażących w d... bogatym obywatelom narodu wybranego:)

Węglarczyk to onet, czyli niemiecki koncern działający w PL i mający tu swoje interesy do zrobienia (także polityczne). To co jest korzystne dla Niemców nie musi być korzystne dla nas.

A Rzeczpospolita działa dla kogo?

To już omawialiśmy w jałowej dyskucji, której podsumowaniem było, że gdyby uznawać za prawdziwe zarzuty wszystkich stron, to mielibyśmy 100% mediów "antypolskich", "wrogich", "obcych".

Pracujących dla USA, UE, mniejszości narodowych, Sorosa (to te "lewackie") lub dla Putina, Rosji, Ukrainy, państwa Watykan (prawackie).

Takie ujęcie tematu wiedze na manowce.

Jedna jest zaleta własności międzynarodowej, skupionej na zysku. Taki właściciej z np. USA nie jest kumplem żadnego Wieśka, Staśka, Zdziśka lub innego polskiego polityka. Często nawet nie wie, kim oni są. I nie chce wiedzieć.