Daniel Obajtek: czuję się zagrożony, publikacje prasowe to atak i zlecenie z zewnątrz
Jeżeli ktoś w kogoś uderza przez czterdzieści dni z rzędu, to jest to zaplanowane zlecenie. Czuję się zagrożony – mówi w wywiadzie w środowej "Rzeczpospolitej" prezes Orlenu Daniel Obajtek.
Obajtek powiedział "Rz", że według niego publikacje prasowe na jego temat to atak – zlecenie z zewnątrz.
"Przeciętny Polak, nawet nie zwolennik PiS, czytając wiecznie to samo, widzi, że to jest zlecenie" – podkreślił Daniel Obajtek.
Według prezesa Orlenu toczy się wojna gospodarcza. "Jeżeli w tej części Europy powstaje koncern, który docelowo będzie miał 200 mld zł przychodu, jeśli dywersyfikuje się dostawy ropy, renegocjuje niekorzystne umowy, buduje nowoczesną petrochemię, modernizuje rafinerie, to wtedy rozbija się pewne interesy i biznesy niekorzystne dla Polski" – powiedział "Rz", wskazując powody ataków na siebie.
"Samo ostatnie zmniejszenie umowy na dostawy ropy z Rosneft nawet o 2 mln ton może być dla wielu problemem. Zmiany, które wprowadzam, przekładają się na miliardy złotych" – dodał.
Zapytany, czyje zlecenie realizuje "Gazeta Wyborcza", powiedział, że akcja ta "ma dotyczyć nie tylko zniszczenia mnie, ale też uniemożliwienia sfinalizowania procesu przejęć i koncentracji". Podkreślił, że Orlen dużo inwestuje – 9 mld rocznie, a za czasów poprzedników średnio 3 mld zł.
Obajtek pytany o dowody na tezę o zleceniu ataku na jego osobę, wskazał na chronologię wydarzeń.
"Kiedy rozpoczął się ten permanentny medialny atak na mnie, to nagle pojawiają się w tym ataku parlamentarzyści PO, organizują konferencje prasowe pod wszystkimi miejscami, które objęte są wynegocjowanymi z Komisją Europejską warunkami zaradczymi, chociaż sami, kiedy rządzili, chcieli sprzedać Lotos, podkreślając, że nie ma przeszkód, nawet jeśli to byłby inwestor rosyjski" – powiedział dziennikowi.
Obajtek pytany był też o to, czy pomógł zawodowo wielu osobom z PiS. Prezes Orlenu podkreślił, że dobiera ludzi na zasadach merytorycznych.
"Jako prezes odpowiadam za ten biznes i mam również prawo dobrać sobie na stanowiska kierownicze ludzi, do których mam zaufanie. W obozie PiS również są takie osoby. W przeciwieństwie do ludzi Platformy nie jestem hipokrytą. Czy za poprzedniej ekipy rządzącej nie zatrudniano osób związanych z parlamentarzystami PO czy PSL? Zapewniam, że nie złamano żadnej procedury w rekrutacji, a o tym, że zatrudniono ludzi o dobrych kwalifikacjach świadczą wyniki firmy" – powiedział "Rz".
Obajtek zaprzeczył, że tworzy wokół siebie środowisko biznesowo-polityczne, żeby nikt mu nie zrobił krzywdy, ponieważ wszyscy korzystają z jego pozycji. I dodał, że o zatrudnieniu decydują przede wszystkim kompetencje.
Prezes Orlenu, pytany o to, czy zamierza zrezygnować, odpowiedział, że ma do przeprowadzenia potężne fuzje i zamierza je dokończyć.
"Nie cofnę się ani kroku. Zwłaszcza pod wpływem pełnych manipulacji i kłamstw publikacji w niektórych mediach. Niech publikują dalej, mnie już to nie rusza" – zaznaczył.
Odniósł się też do zakupu Polska Press. Według Obajtka ten zakup ma uzasadnienia biznesowe.
"Po sfinalizowaniu wszystkich fuzji będziemy zarządzać spółką, która będzie miała ponad 18 mln klientów. Dlatego potrzebne są nam własne kanały informacyjne. Budujemy też swój dom mediowy" – dodał. Zaznaczył, że Orlen nie kupił dzienników po to, żeby mieć siłę medialno-polityczną dla PiS.
Obajtek ocenił uwzględnienie przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wniosku RPO o wstrzymanie wykonania decyzji prezesa UOKiK dotyczącej Polska Press jako nadużycie.
"I to nie jest tylko moja opinia, ale przede wszystkim ekspertów, w tym renomowanych prawników. Ta transakcja została przeprowadzona i sfinalizowana zgodnie z przepisami prawa" – podkreślił Obajtek.
Dodał, że obecnie Orlen nie prowadzi żadnych negocjacji związanych z zakupem kolejnych mediów.
Taśmy Obajtka w prokuraturze
Na przełomie lutego i marca „Gazeta Wyborcza” ujawniła nagrania z udziałem Daniela Obajtka. Z rozmów wynikało, że obecny prezes Orlenu, będąc wójtem Pcimia nieformalnie zarządzał prywatną spółką (co jest niezgodne z prawem), żeby zaszkodzić firmie swojego wuja, w której wcześniej pracował. Daniel Obajtek zaprzeczał tej tezie i kwestionował autentyczność nagrań, udzielił kilku wywiadów na ten temat.
W połowie marca pełnomocnik Daniela Obajtka złożył wniosek w Prokuraturze Krajowej o kontrolę postanowienia krakowskich śledczych z 2016 roku, żeby nie wszczynać śledztwa w sprawie domniemanego składania fałszywych zeznań przez Obajtka. Szef paliwowego koncernu chce, by prokuratura zweryfikowała nagrania z jego udziałem opublikowane przez „Gazetę Wyborczą”.
Według danych ZKDP w lutym br. średnie rozpowszechnianie płatne razem „Gazety Wyborczej” wynosiło 59 914 egz., o 32,18 proc. mniej niż rok wcześniej. Natomiast portal Wyborcza.pl miał 8,8 mln użytkowników i 30,36 proc. zasięgu (według badania Mediapanel).
Z internetowych subskrypcji „Gazety Wyborczej” na koniec ub.r. korzystało 259,6 tys. użytkowników, o 41,7 tys. więcej niż rok wcześniej.
Dołącz do dyskusji: Daniel Obajtek: czuję się zagrożony, publikacje prasowe to atak i zlecenie z zewnątrz