SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Dzięki deflacji rosną nasze wynagrodzenia

Polacy wciąż ostrożnie wydają pieniądze, ale konsumpcja w krajowej gospodarce będzie stopniowo rosnąć – ocenia główny ekonomista X-Trade Brokers Domu Maklerskiego. Wzrost popytu napędzają niskie stopy procentowe oraz spadające ceny paliw, a także rosnące – z uwagi na deflację – realne dochody Polaków. Tegoroczny wzrost gospodarczy wyniesie ponad 3 proc., ale w przyszłym roku, co przyznaje także NBP, będzie nieco niższy.

fot. Shutterstock.com fot. Shutterstock.com

‒ Polski konsument cały czas czuje się trochę niepewnie. Nie każdy jest ekonomistą i nie każdy oczekuje, że poprawa, którą widać teraz, będzie miała trwały charakter, zwłaszcza że jednak cały czas dużo mówi się w mediach o kryzysie – wyjaśnia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers Domu Maklerskiego. ‒ Natomiast są podstawy do ostrożnego optymizmu w kwestii popytu konsumpcyjnego, dlatego że mimo niskiej dynamiki wynagrodzeń, którą obserwujemy, mamy na chwilę obecną spadek cen w ujęciu rocznym.

Kwiecień podkreśla, że choć pod względem wartości bezwzględnych wzrost wynagrodzeń nie jest duży – we wrześniu według GUS w sektorze przedsiębiorstw zanotowano przyrost płac o 3,4 proc. rok do roku – dzięki deflacji realne wynagrodzenia Polaków wyraźnie rosną. Według danych GUS ceny spadają już od lipca. Rok do roku deflacja wyniosła 0,2 proc. w lipcu oraz po 0,3 proc. w sierpniu i we wrześniu, w październiku według prognoz pogłębiła się do 0,4 proc.

Duży wpływ na deflację mają spadające ceny paliw. Jak podkreśla Kwiecień, dzięki niższym wydatkom na paliwo Polacy mogą większą część swojego budżetu przeznaczyć na konsumpcję, a to wpływa na wzrost popytu w całej gospodarce. Ocenia, że jest szansa na dalszy spadek cen paliw, co jeszcze bardziej napędzi krajową konsumpcję. Do tego dochodzą niskie stopy procentowe, które już wpływają na większą liczbę udzielanych kredytów hipotecznych. Wpływ mniej widać w obszarze kredytów konsumpcyjnych, choć Kwiecień przypomina, że dzięki niskiemu oprocentowaniu zadłużeni Polacy mniej odczuwają obciążenie odsetkami.

‒ Wszystkie te czynniki razem wzięte powinny sprawić, że popyt konsumpcyjny będzie rósł trochę szybciej niż do tej pory – prognozuje Kwiecień. ‒ Ten rok już się kończy, więc niepewność jest już relatywnie nieduża, dlatego wzrost prawdopodobnie będzie nieco powyżej 3 proc. Natomiast w przyszłym roku ‒jak wskazywano w pierwszych prognozach na początku tego roku ‒ może wynieść nawet 4 proc. W ostatnim czasie prognozy były dość powszechnie rewidowane w dół. Myślę, że na ten moment, jeżeli w 2015 roku osiągniemy taki sam wzrost gospodarczy jak w tym roku, to będzie to może nie sukces, ale dobry wynik.

Prognozy dla Polski obniżył także NBP, który obecnie zakłada wzrost na poziomie 3,2 proc. w tym roku oraz 3 proc. w 2015 r. W kolejnym roku tempo rozwoju gospodarczego ma przyspieszyć i wynieść 3,3 proc.

Kwiecień przypomina, że na spowolnienie wzrostu polskiego PKB wpływ mają przede wszystkim czynniki zewnętrzne – niestabilna sytuacja polityczna na Wschodzie, słabnąca koniunktura w strefie euro i wynikający z tego spadek popytu na polskie towary.

Nie pomaga także osłabienie złotego wobec dolara. Według Kwietnia trend ten będzie kontynuowany i należy spodziewać się, że wkrótce za amerykańską walutę możemy płacić ponad 3,40 zł (obecnie cena wynosi ok. 3,39 zł). Stabilniejsze będą za to kursy euro i franka szwajcarskiego, szczególnie ważne dla kredytobiorców.

‒ Sądzę, że ten kurs będzie się wahał odpowiednio w okolicach 4,20 i 3,50. Tutaj niewiele powinno się zmienić, o ile oczywiście nie dojdzie na rynkach finansowych do jakiejś większej nerwowości, takiej jaką mieliśmy w połowie października. Mówię tutaj raczej o zagrożeniu ruchem o 5, 7, 8 groszy, jeżeli chodzi o kurs franka do złotego. Na chwilę obecną widzę nieduże ryzyko tego, żeby ten kurs wzrósł powyżej 3,60 – ocenia Kwiecień.

Dołącz do dyskusji: Dzięki deflacji rosną nasze wynagrodzenia

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
przedsiębiorca
Szanowny autorze. Liczby może Panu jakoś idą, ale interpretacja już nie. Nie wiem czy bywa Pan w sklepie i czy Pan widzi rosnące ceny. Ile Pan jeździ samochodem czy zużywa gazu w domu, że obniżka o 10-15 groszy na litrze tak się pozytywnie Panu odbija na budżecie domowym? A może spróbowałby Pan poszukać pracownika w wieku 25-35 lat, który jeszcze nie wyjechał, albo - poniżej 3 tys zł podstawy za samo przyjście do pracy - nie podejmie tej pracy? Na prawdę, żenująca ta propaganda sukcesu. Nie ma Pan styczności z ludźmi zarabiającymi po 1,5 - 2 tys zł na rękę, którzy nie mogą związać końca z końcem. Nie ma Pan kontaktu z przedsiębiorcami, bankrutującymi jeden za drugim. Pan widzi tylko wirtualne cyfry, nie widzi ludzi. Być może spadły ceny lokomotyw spalinowych, paliwa do rakiet kosmicznych i jabłek - ale zaręczam Panu, z tych dwóch pierwszych obniżek na moim portfelu nic się nie zmieni, a jabłek więcej zjeść nie potrafię niż to przed obniżką bywało....
0 0
odpowiedź