Gigantyczny wzrost usług w chmurze Microsoftu. Polskie telekomy też notują większy ruch w sieci
Microsoft poinformował, że zaobserwował aż 775-procentowy wzrost wykorzystania platformy Azure, która świadczy usługi w chmurze. Ogromną popularnością cieszy się też Microsoft Teams do pracy zespołowej. Z kolei polskie telekomy mówią, że w ostatnich tygodniach odnotowały 50-70 wzrost ruchu w sieci.
"Wraz z ograniczeniami związanymi z koronawirusem i przejściem pracowników na pracę zdalną zaobserwowaliśmy ogromny wzrost wykorzystania Microsoft Teams, Windows Virtual Desktop i Power BI" - poinformował Microsoft na swojej stronie internetowej.
Jak podaje firma, wzrost usług w chmurze wyniósł 775 proc. w regionach, w których doszło do dużego rozwoju pandemii. To przede wszystkim północna i zachodnia część Europy, południowa część Wielkiej Brytanii, środkowa Francja, wschodnia Azja, południowe Indie i południowa Brazylia.
Z platformy Microsoft Teams do pracy zdalnej korzysta teraz ponad 44 mln użytkowników, którzy w ostatnim tygodniu generowali codziennie ponad 900 mln minut rozmów w Teamsach. O pracy polskich dziennikarzy w środowisku Microsoft Teams pisaliśmy kilka dni temu.
Microsoft ustala priorytety
W ostatnim tygodniu ponad trzykrotnie wzrosło z kolei wykorzystanie wirtualnego pulpitu systemu Windows do pracy zdalnej, a o 42 proc. - usługi Power BI, od kiedy została ona udostępniona do przetwarzania danych o koronawirusie.
Microsoft podkreśla, że mimo wzrostu popytu nie doszło do znaczących zakłóceń w realizacji jego usług w chmurze. Firma przyznała jednak, że priorytetem jest dla niej pomoc organizacjom, które zajmują się bezpieczeństwem, zdrowiem i walką z koronawirusem oraz zapewnienie klientom biznesowym sprawnej obsługi platformy Teams dla pracowników zdalnych.
Microsoft ograniczył więc oferty bezpłatnego korzystania z jego platform, aby nie ucierpieli na tym obecni klienci, a także poinformował, że z usługi OneNote w ramach platformy Teams nie będą mogli korzystać klienci niekomercyjni. Firma zapewniła także, że w najbliższych tygodniach będzie dostępna większa pojemność usług w chmurze w newralgicznych regionach.
"W ostatnich dniach mniejsze natężenie"
Polskie telekomy przyznają, że pandemia koronawirusa wpłynęła na zwiększenie ruchu użytkowników sieci.
- W połowie marca, czyli w momencie, kiedy rozpoczęła się epidemia koronawirusa, natężenie ruchu głosowego w sieci Play wzrosło o 30 proc., natomiast ruch transmisji danych w ciągu dnia wzrasta o 40 proc. i wyrównuje się wieczorem do standardowego poziomu. W kolejnym tygodniu natężenie głosowego wzrosło do 50 proc. Ale teraz zarówno ruch głosowy, jak i transmisji danych ustabilizował się na tym poziomie, a ostatnie dni przyniosły nawet mniejsze natężenie - powiedziała portalowi Wirtualnemedia.pl Ewa Sankowska-Sieniek, kierownik biura prasowego Play.
Jak dodaje przedstawicielka Play, dział techniczny firmy stale monitoruje sytuację, a sieć została tak zaprojektowana, aby uwzględniać większe niż standardowe wykorzystanie jej.
"W szczycie 70-proc. wykorzystanie usług głosowych"
Plus również zapewnia, że zwiększony ruch nie wpłynął negatywnie na stabilność działania sieci. - Widzimy, że zwiększyła się rozpiętość szczytowych godzin korzystania z sieci. Ze względu na ograniczone możliwości kontaktu osobistego odnotowaliśmy więcej połączeń i są one dłuższe. Średnie użycie usług głosowych było w ubiegłym tygodniu wyższe o około 50 proc. w stosunku do okresu normalnego, a w szczytach jest to ok. 70 proc. - powiedział nam Arkadiusz Majewski, starszy specjalista ds. komunikacji korporacyjnej Plusa.
Jak dodał przedstawiciel Plusa, wzrost transferu danych internetowych jest mniejszy i wynosił około 25 proc. - W tym wzroście transmisji danych ma również swój udział streaming, który w porównaniu do wcześniejszych okresów jest wyższy o kilka procent. Tym, co jest obecnie charakterystyczna dla ruchu internetowego, to jego praktycznie równe rozłożenie na cały dzień, podczas gdy wcześniej widać było zwiększone użycie w porze wieczornej i w weekendy - podkreśla Majewski.
Kwarantanna i praca zdalna nie są również obciążeniem dla sieci grupy Netia. - W szczycie ruch jest wyższy o ok. 10 proc. a każdego dnia jest taki, jak w weekendy. Szczytowe wykorzystanie naszej sieci waha się w okolicy 50 proc. - poinformował nas Karol Wieczorek, PR Manager Netii.
"W szczycie sieć obciążona jest na poziomie 50 proc."
Jak dodał specjalista, struktura ruchu klientów korporacyjnych (w tym instytucji publicznych) – porównując pierwszy tydzień marca z trzecim - praktycznie się nie zmieniła. Świadczy to o tym, że firmy dość szybko poradziły sobie z przeniesieniem pracowników na prace zdalną, wykorzystującą dostęp do sieci korporacyjnych.
- Wbrew alarmistycznym sygnałom - zwłaszcza ze strony zachodnioeuropejskich operatorów - nie odnotowaliśmy drastycznego wzrostu ruchu w godzinach wieczornych szczytów. Ruch w tych okresach owszem, wzrósł, jednak o zaledwie ok. 10 proc. i obecnie obciążenie naszej sieci w szczycie waha się w okolicach 50 proc. jej aktualnej pojemności. Warto przy tym zaznaczyć, że za poziom alarmowy uważa się 75-procentowe wysycenie sieci - podkreśla Karol Wieczorek.
Jak dodaje przedstawiciel Netii, znacząco wzrósł ruch w dni powszednie w godzinach pracy i parę godzin po. Ruch w ciągu dnia jest jednak nadal znacznie mniejszy niż w wieczornych szczytach. - Amplitudy ruchu sieciowego za ostatnie dwa tygodnie, praktycznie we wszystkich kategoriach ruchu, dla wszystkich dni tygodnia, wyglądają niemal identycznie jak te za soboty i niedziele - dodaje Wieczorek.
Dołącz do dyskusji: Gigantyczny wzrost usług w chmurze Microsoftu. Polskie telekomy też notują większy ruch w sieci
Ponad 500 koni i setki innych zwierząt walczy o przetrwanie... Stoi nad krawędzią, a ich opiekunowie
zastanawiają się czy jutro będą mieli co im podać do jedzenia i czy przeżyją kolejne
miesiące, czy poradzą sobię w tym trudnym okresie.
Ponad 500 koni i setki innych zwierząt za kilka tygodni może być już bez dachu nad głową
bez zapewnionej opieki weterynarza, bez podstawowych środków pozwalających przeżyć.
Większość z nich jest po dramatycznych przejściach, przez poprzednich właścicieli.
Wcześniej nie miały zbyt wiele do stracenia, mieszkały w zapuszczonych i spleśniałych
budynkach, bez warunków, nie kochane i nie chciane. Poprostu były. Jak kula u nogi
więźnia skazanego na stratę. Lecz ktoś je uratował, a teraz? Teraz to wszystko mogą stracić.
Prosimy pomóż nam przetrwać ten trudny okres i wesprzyj. Nie pozwól by największy azyl dla zwierząt
w Europie upadł. Tak, największy azyl w Europie. W Polsce. Tuż pod Twoim nosem. Setki zwierzaków
czekają na Twoją pomoc. Jeśli nie masz możliwości wesprzeć finansowo lub w inny sposób, napisz maila
do telewizji, do dużego portalu internetowego, wstaw komentarz pod postem na facebooku czy napisz do znajomego.
Pokaż im co się dzieje. To również jest wielka pomoc. Dziękujemy.
ratujemyzwierzaki.pl/strach