Helsińska Fundacja Praw Człowieka krytykuje artykuł „Wprost” o Kamilu Durczoku
- Osoby publiczne nie są całkowicie pozbawione prawa do prywatności, a publikacje przygotowane z naruszeniem standardów dziennikarskich sprawiają, że istotne zagadnienia o publicznym znaczeniu przykrywane są tanią sensacją - podkreśla Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC) w stanowisku dotyczącym publikacji „Wprost” na temat Kamila Durczoka.
W bieżącym numerze „Wprost” opisał, że Kamil Durczok w połowie stycznia br. został znaleziony w warszawskim mieszkaniu przez policję i właścicieli, którym czynszu nie płaciła lokatorka. W mieszkaniu razem z rzeczami osobistymi i z pracy dziennikarza były m.in. ślady białego proszku oraz dużo pornografii i gadżetów erotycznych. Oprócz tekstu opublikowano cztery strony zdjęć zrobionych w mieszkaniu (więcej na ten temat).
W opublikowanym wczoraj oświadczeniu Helsińska Fundacja Praw Człowieka podkreśla, że w związku z tą publikacją czuje się w obowiązku przypomnieć o znaczeniu przestrzegania przez dziennikarzy standardów zgodnych z prawem i zasadami etyki zawodowej gromadzenia i przekazywania informacji.
Przywołując stanowisko Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, fundacja przyznaje, że w demokratycznym społeczeństwie dziennikarze realizują funkcję „publicznego stróża” wobec nieprawidłowości życia publicznego. Podkreśla też, że jednym ze standardów wypracowanych przez Trybunał Strasburski jest tzw. zasada „grubszej skóry”, którą powinny cechować się osoby publiczne, w tym także dziennikarze.
Jednocześnie jednak fundacja przypomina, że „osoby publiczne nie są całkowicie pozbawione prawa do prywatności, a zasada „grubszej skóry” nie oznacza przyzwolenia na publikację wszelkich informacji z ich życia prywatnego, nawet jeśli są one prawdziwe. W dodatku dopuszczalny poziom ingerencji w życie prywatne takich osób publicznych jak dziennikarze, prawnicy, sportowcy czy artyści jest odpowiednio mniejszy niż w przypadku osób pełniących funkcje publiczne”.
Fundacja zaznacza w swoim stanowisku, że jeśli publikacja dotyczy jednego z najbardziej wrażliwych obszarów życia prywatnego osoby powszechnie znanej, która jednak nie pełni funkcji publicznej, wymaga się od dziennikarzy przedstawienia mocnego uzasadnienia dla takiej ingerencji i wykazania stosunkowo ścisłego związku z działalnością publiczną tej osoby, a także zachowania odpowiednio wyważonej formy. Ponadto, jak napisano w oświadczeniu, „publikacja o charakterze sensacyjnym, pozbawiona odniesienia do spraw publicznych, przygotowana w oparciu o głęboko ingerujące w prywatność metody zdobywania informacji, nie podlega ochronie”.
Podsumowując swoje stanowisko, HFPC zwraca uwagę na to, że dochowanie należytej staranności i zasad etyki dziennikarskiej przez dziennikarzy ma kluczowe znaczenie dla znalezienia równowagi pomiędzy wolnością słowa a prawem do prywatności, zaś publikacje przygotowane z naruszeniem standardów dziennikarskich wpływają negatywnie na poziom wolności słowa. Ponadto odwracają one uwagę od dyskusji o ważnych problemach społecznych, takich jak mobbing i molestowanie seksualne w miejscu pracy. W rezultacie, pisze HFPC, zagadnienia o publicznym znaczeniu przykrywane są tanią sensacją.
Z danych ZKDP wynika, że w listopadzie ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Wprost” wyniosła 41 353 egz., po dużym spadku (więcej na ten temat).
Dołącz do dyskusji: Helsińska Fundacja Praw Człowieka krytykuje artykuł „Wprost” o Kamilu Durczoku
Może też coś o grzebaniu w śmieciach Romana Giertycha? ;)