Jakub Potrzebowski: Czeka nas dalsza fragmentaryzacja konsumpcji mediów
- Od kilku lat mamy wyraźne spowolnienie na rynku reklamy. Następuje zmiana w strukturach konsumpcji i nakładów na media (...). To powoduje zmiany modelu prowadzenia biznesu - mówi w rozmowie z nami Jakub Potrzebowski, szef Network Group Polska.
Z byłym prezesem Zenith Optimedia rozmawiamy o sytuacji polskich domów mediowych oraz o jego nowym przedsięwzięciu biznesowym. Firma Network Group Polska, na której czele stanął, będzie reprezentować lokalne domy mediowe w negocjacjach dotyczących hurtowego zakupu mediów (więcej na ten temat).
Krzysztof Lisowski: Jak Pan ocenia obecną sytuację na polskim rynku reklamowym?
Jakub Potrzebowski, szef Network Group Polska: Według mnie polski rynek reklamowy jest w kiepskiej sytuacji. Główne czynniki, to spadek obrotów oraz obniżenie rentowności biznesu (obniżanie prowizji, wzrost kosztów prowadzenia biznesu).
Wiele osób twierdzi, że polski rynek reklamowy przeżywa zapaść, że jest dramatyczna sytuacja. Rzeczywiście jest aż tak źle?
Dramatycznej sytuacji może nie ma, ale od kilku lat mamy wyraźne spowolnienie, a nawet ostatnio spadek. Dodatkowo następuje zmiana w strukturach konsumpcji i nakładów na media, spadają udziały prasy, wzrosty na internet. To wszystko powoduje zmiany modelu prowadzenia biznesu.
Jakie wyzwania na najbliższe lata leżą przed polskim rynkiem reklamy?
Takie same, jak na świecie; głównie dopasowanie do trendów konsumpcji, podążanie za internetem oraz nowymi formami komunikacji, umiejętność poruszania się w coraz bardziej sfragmentyzowanym otoczeniu.
Dlaczego zarówno rynek reklamy, jak też rynek usług public relations jest zdominowany przez duże sieciowe firmy?
Duże, sieciowe firmy mają mocne wsparcie międzynarodowych klientów. Naturalne jest to, że one jako pierwsze rozwijały się na rynku i mają znaczącą pozycję. Nie zgadzam sie jednak z twierdzeniem, że poprzez to dyktują wysokie ceny z prowizji. Wręcz przeciwnie, konkurencja jest na tyle duża, że ceny te są zbyt niskie.
Dlaczego zdecydował się Pan założyć firmę, która będzie walczyła o prawa małych domów mediowych?
Ja po prostu widzę w tym biznes. Coraz więcej osób jest zmęczonych pracą w dużych korporacjach i chcą pracować na własny rachunek. Biznes domu mediowego to przede wszystkim ludzie, którzy go robią, a nie narzędzia czy gotowe systemy. Uważam, że jest nisza na rynku i można poprzez bardziej zaangażowaną pracę przekonać klientów do pracy właśnie z tymi mniejszymi domami, gdzie zaangażowanie w pracę jest o wiele większe, niż w dużych korporacjach. To trochę jak z usługami finansowymi, gdzie są wielkie firmy, ale także małe, aczkolwiek świadczące bardziej dopasowane usługi, taki tzw. „Private Finance”.
Myśli Pan, że Wam sie uda? Tym rynkiem rządzą ogromne pieniądze, wszyscy zaciekle walczą o każdą złotówkę…
Oczywiście wierzę, że się uda. To są duże pieniądze, ale to właśnie daje szanse na sukces. Czy się boję? Każdy chyba ma jakieś obawy, jak wprowadza się nowy biznes, ale wiara w sukces jest znacząco większa niż obawy! :-)
Jak chcecie dotrzeć do wydawnictw, stacji telewizyjnych itd., jakich argumentów używacie, aby ich przekonać do małych, lokalnych domów mediowych?
Relacje z właścicielami mediów mamy od lat. Jak już mówiłem, jest to biznes oparty na relacjach z ludźmi i know how, który poprzez ostatnie kilkanaście lat udało sie jakoś zbudować.
Czy spotkał się Pan z opiniami, że tylko duże sieciowe agencje reklamowe lub domy mediowe mogą zagwarantować wysoki poziom obsługi, a małe firmy nie są w stanie z nimi konkurować i są postrzegane negatywnie?
Zupełnie nie zgadzam sie z takim pozycjonowaniem. Osoby, które poznałem do tej pory w sporej ilości tzw. małych domów mediowych to osoby, które wcześniej także pracowały w wielkich korporacjach. Mają dużą wiedzę, wielkie chęci, ambicje, jedyne, co odróżnia to to, że gdzieś wypaliły się w otoczeniu korporacji, a w mniejszych, prywatnych firmach widzą przede wszystkim możliwość samorealizacji i spełnienia.
Jaki jest Wasz docelowy plan? Ile chcecie zrzeszać domów mediowych? Jakimi budżetami chcielibyście zarządzać?
Plan jest taki, aby przekonać jak najwięcej z małych podmiotów. Budować skalę. Aczkowiek nie jest moją ambicją, aby to się stało natychmiast. Myślimy raczej o ewolucyjnym działaniu, krok po kroku. Jeśli w 2013 roku będziemy na poziomie 200-250 mln PLN obrotów, to będzie bardzo dobrze.
Jak Pana zdaniem będzie się generalnie rozwijał polski rynek reklamowy i w jakim pójdzie kierunku w najbliższym czasie?
Bardzo kłopotliwe pytanie :-). Chciałbym, aby się przede wszystkim rozwijał w naszym kierunku! A tak na poważnie, to czeka nas dalsza fragmentaryzacja konsumpcji mediów, a co za tym idzie przebudowa dotychczasowego modelu domów mediowych.
Dołącz do dyskusji: Jakub Potrzebowski: Czeka nas dalsza fragmentaryzacja konsumpcji mediów