Jarosław Kuźniar o swoich biznesach: gdyby nie agencja, Goforworld już by nie istniało
Goforworld to biznes, który będzie miał za chwilę 10 lat. Myśmy byli na początku roku w jego najlepszym momencie. Mogłem spokojnie powiedzieć, że już nie muszę w niego inwestować. I nagle wszystko trafił szlag - mówi Wirtualnemedia.pl Jarosław Kuźniar. Założyciel agencji Kuźniar Media i studia Voice House opowiada o swoich przedsięwzięciach po odejściu z Onetu.
Jarosław Kuźniar w czerwcu ogłosił swoje rozstanie z Onetem, gdzie pracował od 2016 roku. Był tam gospodarzem pasma „Onet Rano”. Jeszcze jesienią 2018 roku założył agencję komunikacji Kuźniar Media. Od lat prowadzi także biuro podróży pod marką Goforworld. W tym roku postanowił także uruchomić nową platformą Voice House, studio produkcyjne tworzące m.in. podcasty i videocasty.
Przed pracą w Onecie Jarosław Kuźniar był przez 9 lat związany z Grupą TVN, gdzie prowadził m.in. poranne pasmo „Wstajesz i wiesz” w TVN24, a przez ostatni rok „Dzień Dobry TVN”. Wcześniej pracował m.in. w Radiu Sudety, Radiu Wrocław, radiowej Trójce i Radiu Zet.
Jarosław Kuźniar: słyszałem, że odchodząc zachowuje się jak kamikadze
Na internetowych profilach na Twitterze czy Linkedinie opisuje się pan jako twórca cyfrowy, szkoleniowiec, podcaster, ekspert od personal brandingu i social mediów. Pasuje na opis byłego dziennikarza?
Jarosław Kuźniar: Ostatnio ktoś z lekką nutą trwogi o moją reakcję zapytał wprost: ty już żadnej roboty dziennikarskiej nie wykonujesz, prawda? Uśmiechnąłem się, bo z bycia ciekawym świata się nie wyrasta. Kiedy zapraszam gości do studia i z nimi rozmawiam, korzystam z całej wiedzy zdobytej przez 27 lat pracy w mediach. Powstaje z tego dobra audycja, a czy jest ona pod marką TVN, Onet czy jak teraz Voice House, to wciąż jest Jarosław Kuźniar. Czuję się dziś przede wszystkim wolny facetem, multiinstrumentalistą, korzystającym ze swoich doświadczeń medialnych, żeby tworzyć treści, które chcę. Mam możliwość zbudowania własnego zespołu przy projektach, jakie po prostu mnie kręcą. Bardzo przydają się umiejętności zjednywania partnerów, dzięki którym mam co produkować.
Ma pan tam jeszcze jedną ważną rolę – CEO.
Bo brzmi mniej dumnie niż prezes. Najbardziej podoba mi się co-founder, jest bliskie prawdy - współzałożyciel.
Czyli czuje się pan startupowcem?
Zdecydowanie. Teraz stworzyliśmy Voice House. To jeden z produktów Kuźniar Media, ale pewnie trzeba będzie założyć do niego nową spółkę. To studio produkcyjne w przestrzeni Cambridge Innovation Center i strona internetowa, która pozwala na szeroką dystrybucję treści audio i video. Miejsce dla twórców i marek. Jest jak w każdym start-upie, na początku wszyscy odpowiadają za wszystko. Dopiero powolutku zaczynają się nam krystalizować osobne obowiązki.
Cztery miesiące temu rozstał się pan z Onetem i ogłosił, że chce być niezależnym producentem.
Kiedy siadałem do kolacji pożegnalnej ze swoimi szefami, nie było to spotkanie ludzi, którzy się pokłócili i dlatego się rozstają. Raczej usłyszałem: idź, ale jak będziesz czegoś potrzebował, to możemy to zrobić razem. Nawet teraz współpracujemy. Jako Voice House będziemy współprodukować z Ringier Axel Springer Polska cykl podcastów, które trafią za paywall „Newsweeka”. Jesteśmy partnerami dla siebie. Sam decyduję jak i z kim rozmawiam, mam na to większy wpływ niż w strukturach firmy. I nie odcina mnie to od jednoczesnej współpracy z Playerem.pl TVN-u, gdzie pokazujemy dokument o Somalii.
Do pracy w redakcji pana nie ciągnie?
Czy mi tego brakuje? Widzę, że dużo się dzieje w mediach – koronawirus, wybory w USA, tysiące spraw. Ale przez tyle lat oglądałem dziennikarską codzienność od kulis, że to mnie dziś nie porywa jak na przykład moją mamę, która ogląda non stop TVN24. Umiem stanąć z boku, patrzę bardziej z politowaniem niż przejęciem. Wolę skupić się na historiach dalszych od polityki. Dzięki temu moi odbiorcy też zaczynają inaczej reagować. Nikt mi już nie przykleja łatki „niemieckiego dziennikarza”. Lżej. I mam wreszcie czas odwozić córkę do szkoły. Bezcenne, uciekające dotąd doświadczenie.
Jeszcze kilka lat temu był pan swego rodzaju frontmenem walki z hejterami w sieci. Czasem sam pan ich prowokował, czasem upubliczniał.
Dziś tego hejtu nie odczuwam na taką skalę, jak kilka lat temu. Nie powiem, że to całkowicie zniknęło, ale jeśli kiedyś można było powiedzieć, że to „łapanie za krtań”, teraz jest raczej „dotknięcie kostki”. Nie sądzę, żeby to zjawisko zmniejszyło się z powodu mojej wcześniejszej walki. To raczej dlatego, że jestem już poza dużymi brandami medialnymi, które siłą rzeczy skupiają emocje i przyciągają różnej maści wariatów, którzy chcieli mnie zabijać albo tylko pałować po wyjściu ze studia.
Raczej trudno rozkręcać własny biznes w czasach koronawirusa?
Słyszałem już parę razy, że odchodząc z Onetu zachowuje się jak kamikadze. Ale to było zaplanowane. Okres może nie najlepszy, ale z drugiej strony największe rewolucje rozpoczynają się w czasach kryzysów. Pracujemy z zespołem z naszymi klientami, wiemy co możemy zrobić. Powiem szczerze, że pracy mamy jak nigdy dotąd. Od koncepcji, po produkcję i dystrybucję.
Kryzys nie mógł pana ominąć. Ma pan biuro podróży pod marką Goforworld.
To biznes, który będzie miał za chwilę 10 lat. Myśmy byli na początku roku w jego najlepszym momencie. Mogłem spokojnie powiedzieć, że już nie muszę w niego inwestować. I nagle wszystko trafił szlag. Wszystko stoi. Mamy sezon zorzy polarnej. Mieliśmy nadkomplety. Powinniśmy być w Norwegii i Finlandii. Ale teraz nie ma to szans. Firma ma tylko koszty, nie ma przychodów. Musiałem totalnie przeorganizować zespół. Pilnujemy spraw Goforworld, ale skupiamy się na Kuźniar Media, bo tylko w Grupie możemy przetrwać. Czekam na lepsze czasy dla podróży. Może uda się w połowie przyszłego roku. Ale - całkiem szczerze - gdyby nie Kuźniar Media, Goforworld już by nie istniało.
Miał pan w tym czasie propozycję pracy z jakiegoś medium?
Pracy? Szczerze przyznam, że jeszcze nie. Pewnie dlatego, że dosyć jasno określiłem czym po odejściu z Onetu będę się zajmował. Dlatego cieszę się, że nie muszę sprawdzać czy Iga Świątek po sukcesie w Paryżu już wylądowała w Warszawie, co zjadła na śniadanie, nie muszę dzień po dniu opowiadać o statystkach związanych z koronowirusem, które są na każdym telewizyjnym pasku. Ani nie muszę być na bieżąco z komentarzami politycznymi. Jeszcze pracując w TVN czy Onecie marzyliśmy sobie, żeby iść w stronę amerykańskich standardów. Żeby nie dawać głosu politykom, tylko dać głos ekspertom. To, że nie muszę już w tym uczestniczyć w takim natężeniu, jest naprawdę fajne.
A do swoich podcastów i videocastów zaprosi pan jeszcze polityka?
Nie chcę już zapraszać polityków. Rozmawiałem z Januszem Palikotem, ale obaj jesteśmy chyba w tym samym punkcie. Przelecieliśmy przez politykę i teraz rozmawiamy o tysiącu innych rzeczy. Nie mam poczucia, żeby rozmowy z politykami zmieniały świat, albo o tym świecie dawały wiedzę. Wolę rozmawiać z ludźmi, od których sam się mogę czegoś nauczyć. Skupić na czymś co mnie pcha do przodu, a nie cofa.
To co pan planuje na przyszłość?
Chcę skupić się na rozwoju Voice House. Wyprodukować cykle audycji, które będą miały swoich słuchaczy. I stworzyć własne miejsce i kanał dystrybucji. Zbudować network wokół profesjonalnych treści audio, integrować twórców. Być ich wydawcą i producentem. Wspierać. Dawać słuchaczom jakość w jednym spójnym miejscu.
Dlaczego nie skorzystał pan z ostatnio popularnej ścieżki ze zbiórkami internetowymi?
Bo w styczniu na 43. urodziny chcę dla swoich odbiorców wprowadzić dostęp do płatnych treści. Planuje uruchomić paywall w ramach Voice House i wzorem Michała Szafrańskiego czy Bartka Pucka zbudować klub ludzi, którzy przychodzą do niego po networking i dobre treści. Będziemy w jego ramach się spotykać i dzielić wiedzą. To będzie zamknięta grupa ludzi, która - wierzę - będzie z takiej butikowości zadowolona. Szykuję się teraz technologicznie i mentalnie do zaproponowanie swoich treści w formie subskrypcji.
Czyli jeszcze nie żałuje pan odejścia z mediów?
Nie. Narzekam jedynie na to, że noc jest taka krótka. Lubię być na swoim.
Wywiady we współpracy z markami
Na początku lipca agencja Kuźniar Media zaczęła realizować we współpracy z marką Cisowianka Perlage cykl wywiadów Jarosława Kuźniara z ludźmi ze świata mediów, kultury, popkultury, influencerami i naukowcami.
W zeszłym roku agencja realizowała projekty min. dla piwa Pilsner Urquell i whisky Chivas. W ramach kampanii tej drugiej marki Jarosław Kuźniar przeprowadził cykl wywiadów z artystami, a wizerunek jego, Magdaleny Cieleckiej i Macieja Musiała znalazł się na opakowaniach tego produktu.
Agencja Kuźniar Media jako spółka w KRS została zarejestrowana w czerwcu ub.r. Do końca roku zanotowała 576,9 tys. zł przychodów, a przy 421,3 tys. zł kosztów operacyjnych osiągnęła 155,7 tys. zł zysku brutto i 140,6 tys. zł zysku netto.
Fabryka Rozsądku, czyli butikowe biuro podróży działające pod marką Goforworld, w ub.r. zanotowało wzrost przychodów o 1,8 proc. do 1,62 mln zł oraz straty netto z 45,6 tys. zł do 188,9 tys. zł.
Serwis Goforworld ma autorską ofertę podróży do różnych części świata, w niektórych wyjazdach uczestniczy sam Jarosław Kuźniar. Tak samo jak cała branża turystyki zagranicznej, serwis praktycznie nie może świadczyć usług wskutek obostrzeń wprowadzonych w związku z epidemią koronawirusa.
Dołącz do dyskusji: Jarosław Kuźniar o swoich biznesach: gdyby nie agencja, Goforworld już by nie istniało
urzekla mnie twoja historia
CZY TAM W REDAKCJI KTOŚ UMIE W POLSKI JĘZYK?