Jarosław Kuźniar o Twitterze: To siła, jakiej nie da marketing, YouTube czy Instagram
- Moja aktywność na Twitterze mnie samemu i programowi „Wstajesz i Wiesz” dała siłę, jakiej nie dałaby żadna akcja promocyjna. Twitter nie jest błahy, jak potrafi być YouTube, nie jest pstry, jak bywa Instagram. Tu wciąż jest więcej profesjonalizmu niż niepotrzebnej prywatności - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Jarosław Kuźniar z TVN24, opisując swoją aktywność w social media.
W niedzielę Jarosław Kuźniar jako pierwszy polski dziennikarz osiągnął liczbę 100 tys. użytkowników obserwujących jego profil na Twitterze.
Z tej okazji rozmawiamy z dziennikarzem TVN24 o jego aktywności w internetowych serwisach społecznościowych.
Tomasz Wojtas: Co dała Panu ponad pięcioletnia obecność na Twitterze? Czego się Pan nauczył?
Jarosław Kuźniar: Mnie samemu i programowi „Wstajesz i Wiesz”, który prowadzę w TVN24 dała siłę, jakiej nie dałaby żadna akcja promocyjna. To wzmocnienie obu marek. Dziś Twitter jest najlepszym do tego narzędziem. Nie jest błahy, jak potrafi być YouTube, nie jest pstry, jak bywa Instagram. Tu wciąż jest więcej profesjonalizmu niż niepotrzebnej prywatności. Prowadzenie profilu twitterowego to wieczna lekcja social media. Różne reakcje, inne interakcje. Zdjęcia i puenty zamknięte w 140 znakach wywołują większe emocje niż linki do filmów, same filmy oraz dłuższe teksty. To nowe medialne środowisko, które trzeba umieć ogarnąć.
Nadal prowadzi Pan profil samodzielnie, bez żadnej pomocy osób trzecich? Nie myślał Pan o takim wsparciu, nie proponowała Panu tego stacja? Czy też traktuje Pan swój profil mocno osobiście?
Oddanie „specjalistom” osobistych profili to zabójstwo dla nich. Liczy się szczerość, jakość, bezpośredniość, bliskość, szybkość. Ja piszę w tym samym czasie kiedy mówię do Widzów TVN24. To jest permanentne łączenie światów. Komunikacja z Widzami, którzy tylko patrzą w telewizor, tymi, którzy tylko czytają Twittera, i tymi, którzy robią i jedno i drugie. Nie mogę ich oszukać wstawiając asystenta od social media. To byłby mój koniec.
Uważa Pan, że Pana aktywność na Twitterze i innych serwisach społecznościowych przyczynia się do wzrostu popularności „Wstajesz i wiesz” i Pana innych programów w kanałach TVN? W zeszłym tygodniu podczas dyskusji na forum w Krynicy wspominał Pan, że nie ma „twardych” danych w tym zakresie? A jakie są Pana hipotezy, przeczucia?
Patrząc na rosnącą widownię „Wstajesz i Wiesz”, mam nadzieję, że tak. Że to zasługa także mojej obecności na Twitterze i zawodowej korespondencji z Widzami na Facebooku. Jest spora szansa na to, że ktoś, kto mnie rano przeczyta, włączy TVN24. Liczę na to, ale nie zmuszam do tego. Wiem, że dziś odbiorcy mediów - także social mediów - są bardzo kapryśni. Robię swoją subiektywną telewizyjną robotę, licząc, że ten sam dystans i sposób patrzenia na świat podzielą inni. Jak widać, nie jestem w mniejszości. Bardzo za to Czytelnikom i Widzom dziękuję.
Jak w ciągu tych pięciu lat zmieniła się polska społeczność twitterowa? Wzrost popularności serwisu (i Pana konta, tak samo ja profili innych dziennikarzy) wpłynął na jakość dyskusji? Punkt ciężkości przeniósł się z tematów polityczno-społecznych w stronę rozrywki, lifestyle’u?
140 znaków nie jest wykładem akademickim, ale nie musi też być niczym. Wszystko zależy od autora. Generalnie w mediach trzymanie poziomu jest najtrudniejsze. Nie każdemu się udaje. Twitter przez te lata dojrzał, urósł, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ja widzę w nim szybkość. Sami wybieramy „dostawców” treści. Jeśli mnie ktoś zawiedzie, oszuka - rozstaję się z nim w sekundę i szukam bardziej wiarygodnych dziennikarzy, polityków, artystów zwykłych ludzi. Dla inspiracji i informacji.
Jakie są zalety, a jakie wady osobistej popularności w social media? Np. musi Pan teraz blokować więcej hejterów niż wcześniej? Z drugiej strony: ma Pan wrażenie, że komunikuje się z większą grupą odbiorców, częściej Pana wpisy są podchwytywane przez inne media, wywołują większą dyskusję?
100 000 Czytelników to zobowiązanie, wyzwanie. To już nie jest zabawa i zwykłe dzielenie się swoją wiedzą. To już duża gazeta, z całym szacunkiem do jej tradycyjnego modelu. Moja szczerość wobec hejterów dała mi z ich strony więcej spokoju. Blokuję szybciej, nie idę na kompromis. To działa oczyszczająco. Cieszę się, że moje konto na Twitterze staje się źródłem tematów dla innych mediów. Że wywołuję dyskusję. Twitter do dobry wstęp do rozmowy.
Dlaczego na Twitterze prowadzi Pan profil pod nazwiskiem? Jak rozumiem - to uwagi na jego rosnącą popularność zrezygnował Pan z profilu „Wstajesz i wiesz”, który jest od dwóch lat „martwy”, a na Facebooku fanpage pod marką programu? Tak po prostu się ułożyło?
Początki „Wstajesz i Wiesz” na Facebooku to prehistoria, podobnie jak email poranek@tvn.pl na początku mojej pracy w TVN24. Nikt tego w stacji nie robił wcześniej. Pionierom nie jest łatwo, ale udało się obronić i profil i pracę. Dziś to jest tak duża społeczność, że postanowiłem je pielęgnować i dołożyć swoje własne - z imienia i nazwiska - konto na Facebooku i komunikować tam bardziej własne treści niż program „WiW”. To wszystko ładnie się łączy i daje dużą siłę w social media. Profil „Wstajesz i Wiesz” na Twitterze żyłby gdybym miał sześć rąk. Pracuję nad tym
Zachęcał Pan innych dziennikarzy „Wstajesz i wiesz” do współprowadzenia fanpage'a programu, aktywności w social media?
Skutecznie do Twittera udało mi się namówić Tomasza Wasilewskiego z TVNMeteo. On ma ogromną wiedzę meteo, której brakuje na tym portalu. Świetnie sobie radzi. W kilka chwil ma około tysiąca czytelników. To przykład, że dobrze zagospodarowana i wypełniona cenną treścią formuła bycia na Twitterze daje świetny feedback.
Jak dużą premię dostaje Pan za aktywność social mediową?
Premia za social media w tradycyjnej telewizji... proszę nie żartować.
Dołącz do dyskusji: Jarosław Kuźniar o Twitterze: To siła, jakiej nie da marketing, YouTube czy Instagram
Panie Jarku, krytyka ≠ hejt, krytyczny wpis ≠ hejterstwo.