Kina mozolnie podnoszą się z pandemii. „Widzowie chcą wrócić, potrzebne atrakcyjne premiery”
Polska branża kinowa dotknięta boleśnie przez koronawirusa powoli liże rany, notuje wzrost frekwencji i powraca do cen biletów sprzed kryzysu. Jednak powrót do formy sprzed pandemii może potrwać nawet do końca 2021 roku. - Sytuacja jest tym gorsza, że kłopoty z funkcjonowaniem kin zbiegły się z problemami produkcyjnymi branży filmowej. Widać rosnący powrót widzów, ale ten trend można przyspieszyć tylko przez elastyczną strategię i pojawienie się nowych, atrakcyjnych premier - oceniają dla Wirtualnemedia.pl przedstawiciele największych sieci polskich multipleksów.
Z powodu koronawirusa w Polsce kina musiały zamknąć się 12 marca 2020 r. Władze zezwoliły na ich ponowne otwarcie od 6 czerwca, przy czym największe sieci kinowe nie od razu skorzystały z tej możliwości.
W nowym reżimie sanitarnym od 19 czerwca ponownie zaczęły działać Multikino w Poznaniu (Poznań 51, Stary Browar, Malta), aglomeracji warszawskiej (Multikino Ursynów, Targówek, Wola, Złote Tarasy, Młociny, Pruszków) oraz w Zgorzelcu. 10 lipca br. działalność wznowiły kina zlokalizowane w Krakowie, Łodzi, Szczecinie, Wrocławiu i Gdańsku. 3 lipca działalność wznowiła większość kin sieci Helios (Agora).
Z informacji udostępnionych serwisowi Wirtualnemedia.pl w lipcu przez Polski Instytut Sztuki Filmowej wynika, że w czerwcu br. kina w całej Polsce (wg serwisu boxoffice.pl) odwiedziło 0,092 mln widzów, co przełożyło się na 1,48 mln zł wpływów do kin. W obrocie w tym okresie było tylko 51 tytułów, a średnia cena biletu wyniosła 16,10 zł.
Sytuacja kin w lipcu br. była niewiele lepsza w porównaniu z rokiem ubiegłym. Jak wynika z danych, które PISF przekazał naszej redakcji, w lipcu br. polskie kina odwiedziło około 532 740 widzów. W lipcu roku ubiegłego liczba ta wyniosła 4 861 647 osób. Oznacza to, że tegoroczny spadek frekwencji kinowej rok do roku wynosi 89,04 proc.
Ceny biletów w górę
Z rozmów przeprowadzonych przez Wirtualnemedia.pl z największymi polskimi sieciami kin wynika, że frekwencja z miesiąca na miesiąc wykazuje tendencję wzrostową, choć nie jest to tak wysoka dynamika, jaką chciałaby widzieć branża. Wpływ na to ma m.in. fakt, że pomimo otwarcia wielu obiektów wciąż stosowane są w nich reżimy sanitarne przewidujące podczas każdego z seansów zapełnienie sali jedynie w 50 proc.
W pierwszym okresie pandemii Covid-19 wiosną br. multipleksy były na etapie cenowej wojny starając się przyciągnąć widzów niższymi kosztami biletów i agresywnymi promocjami w tym zakresie. W marcu sieć Cinema City obniżyła ceny za bilet do poziomu 15 – 17 zł, należący do Agory Helios odpowiedział promocją w postaci niecałych 15 zł za wstęp na seans dla jednej osoby.
Teraz ceny biletów ponownie poszły w górę, to m.in. przejaw dążenia kin do ograniczenia strat spowodowanych przez pandemię. W efekcie sieć Helios pozostawiła promocyjną cenę biletów (14,90 zł) jedynie we wtorki, zaś standardowo za wstęp trzeba zapłacić 24,90 zł. Dodatkowo Helios wprowadził formułę sprzedaży, według której bilet zakupiony wcześniej przed seansem jest tańszy o 5 do 8 zł.
Sieć Cinema City pozostała przy tanich środach z biletami w cenie 16,50 zł, w pozostałe dni tygodnia kosztują one od 22 do 29 zł (w Warszawie).
Sieć Multikino zachowała się najbardziej wstrzemięźliwie, bowiem wiosną br. nie obniżyła cen za swoją ofertę. Teraz bilety w Multikinie kosztują zwykle od 16,90 do 19,90 zł w zależności od dnia tygodnia, jednak w Warszawie jest najdrożej – tam trzeba zapłacić za bilet w większości dni w tygodniu 19,90 zł, zaś w weekend – 24,90. W Multikinie nadal obowiązuje kwota 14,90 zł za możliwość obejrzenia wybranych filmów.
Czytaj także: Hybrydowa premiera „Mulan” bez komercyjnego sukcesu. „Disney nie miał wyjścia, chciał ograniczyć straty”
Wyjście z kryzysu możliwe, ważne atrakcyjne premiery
Odpowiadając na pytania Wirtualnemedia.pl dotyczące obecnej i przyszłej sytuacji branży kinowej w dobie koronawirusa największe sieci multipleksów deklarują umiarkowany optymizm. W takim duchu swoją diagnozę rzeczywistości przedstawia w szczegółach Tomasz Jagiełło, prezes sieci kin Helios.
- W lipcu kina sieci Helios odwiedziło 16 proc. widowni z analogicznego miesiąca zeszłego roku, w sierpniu było to już 22 proc., a we wrześniu liczymy, że przekroczymy 30 proc. - szacuje Tomasz Jagiełło. - Ostatni weekend w kinach Helios był najlepszy pod względem frekwencji od ponownego otwarcia kin. Odwiedziło nas 75 tys. widzów. Przyczyniła się do tego bez wątpienia premiera filmu „Pętla” Patryka Vegi. Helios odpowiada za 29 proc. frekwencji „Pętli” i 32 proc. przychodów ze sprzedaży biletów na ten film w weekend otwarcia. To świetny wynik sieci na tle rynku kinowego. Bardzo cieszymy się z powrotu widzów do naszych obiektów w całej Polsce. Mamy dla nich ciekawe oferty cenowe, nowe projekty, a przede wszystkim coraz ciekawszy repertuar - gramy coraz więcej nowości.
Według szefa Heliosa jeśli chodzi o cały rynek kinowy, to pierwszym dobrym sygnałem dla branży były rezultaty filmu „Scooby-Doo”, który od 24 lipca br. zgromadził przed ekranami już 400 tys. kinomanów.
- Wynik filmu „Tenet” to ponad 171 tys. widzów od dnia premiery - ujawnia Jagiełło. - Jeszcze lepszy rezultat zanotowała „Pętla” Patryka Vegi, pierwsza duża polska produkcja wyświetlana po wznowieniu działalności przez kina – w premierowy weekend obejrzało ją ponad 178 tys. widzów. To więcej niż osiągnęła produkcja „Bad Boy”, która miała premierę jeszcze przed wybuchem pandemii.
Zdaniem naszego rozmówcy to wszystko pokazuje, że widzowie chcą wrócić do kina i czekają na odpowiedni repertuar. - Potrzebne są nowe, ciekawe filmy, i to jest dzisiaj nasze największe wyzwanie – przyznaje Jagiełło. - Oprócz samego zamknięcia sal kinowych w związku z pandemią doszło bowiem do zakłócenia systemu produkcji filmowej. Szczęśliwie, chęć oglądania filmów na całym świecie pozostaje bardzo duża, dlatego wierzymy w szybką odbudowę kin i powrót nas wszystkich do takiego właśnie sposobu spędzania czasu wolnego. Sądzimy, patrząc na wyniki filmu „Tenet” i „Pętla” oraz plany premier, że przełomowym momentem dla kin może być właśnie wrzesień. Przed nami wyczekiwana produkcja „Mulan”, a dodatkowo od września co tydzień będą wchodziły do kin polskie filmy, np. „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy” i „Tarapaty 2”. W październiku czekamy na „Wonder Woman 1984”, „Trolle 2” oraz „Jak zostać gwiazdą”, a w listopadzie na „Listy do M. 4”, „Czarną wdowę”, „Co w duszy gra” oraz oczywiście kolejne przygody Jamesa Bonda – dystrybutor już zapowiedział premierę tego tytułu na 20 listopada. Jeśli chodzi o grudzień, to najbardziej oczekiwanym tytułem jest „Diuna”.
Helios zakłada, że w dłuższej perspektywie rynek kinowy odzyska swoją pozycję z 2019 r., jednak powrót do wysokiej frekwencji, znanej z ostatnich lat, będzie długotrwałym procesem.
- Wpływ na rozwój sytuacji będą miały dwa zasadnicze czynniki – poczucie bezpieczeństwa widzów i ich powrót do kin oraz repertuar, który w dużej mierze zależy od dystrybutorów – ocenia Jagiełło. - Kina tworzą globalny rynek, którego powodzenie opiera się na filmach, a w obecnej sytuacji, z powodu zakłócenia całego procesu produkcji, będziemy niestety skazani na tymczasowe braki w repertuarze. Oceniamy, że poziom frekwencji z 2019 r. powinniśmy osiągnąć na przełomie 2021/2022.
Według naszego rozmówcy warto też pamiętać, że większość kin sieci Helios wznowiła działalność 3 lipca br. - Z nowym, dynamicznym cennikiem, seansami prywatnymi oraz bogatą ofertą projektów specjalnych, przestrzegając wszystkich zaostrzonych zasad bezpieczeństwa - zaznacza Jagiełło. - W ślad za Heliosem swoje obiekty otwierały również konkurencyjne sieci. Odbywało się to jednak etapami przez kilka tygodni w lipcu, co sprawiło, że możliwość wizyty w kinach była nadal w dużym stopniu ograniczona. To miało oczywiście wpływ na wyniki frekwencyjne.
Pomogą polskie premiery
Z ostrożnym optymizmem patrzy na rozwój branży kinowej także Katarzyna Opertowska, dyrektor marketingu w Cinema City Poland.
- Uruchamiając ponownie nasze kina w lipcu mieliśmy świadomość, że będziemy funkcjonować w szczególnych okolicznościach i trudno będzie porównywać tegoroczne wyniki z tymi z lat poprzednich - przyznaje w rozmowie z nami Katarzyna Opertowska. - Mimo to obserwujemy, że z tygodnia na tydzień wzrasta liczba widzów. Oczywiście największy wpływ na rosnącą frekwencję mają premiery kinowe. W ostatnim czasie pojawił się długo wyczekiwany „Tenet” Christophera Nolana. Od ubiegłego tygodnia widzowie mogą oglądać najnowszy film Patryka Vegi – „Pętla”, niedługo w naszych kinach będziemy również wyświetlać dramat „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”.
Menedżerka Cinema City zauważa, że Polacy chętnie oglądają polskie filmy, dlatego w najbliższych tygodniach sieć spodziewa się większego zainteresowania biletami.
- Z kolei najmłodszych widzów ucieszy dzisiejsza premiera „Mulan” Disney’a - ocenia Opertowska. - Wreszcie, na listopad zaplanowana jest premiera najnowszego Bonda- „Nie czas umierać”. Jestem przekonana, że zróżnicowany repertuar, ważne premiery oraz unikalne formaty Cinema City, takie jak IMAX, VIP, ScreenX czy 4DX przełożą się w kolejnych miesiącach na dalsze wzrosty frekwencji w naszych kinach - prognozuje nasza rozmówczyni.
W II kwartale polski rynek reklamowy zmalał o 28 proc.
Wydatki reklamowe w Polsce w zeszłym półroczu zmniejszyły się o 15,3 proc. do 4,02 mld zł, a tylko w drugim kwartale spadek wyniósł 27,9 proc. Najmocniej skurczyła się reklama zewnętrzna i kinowa, o prawie 30 proc. budżety obcięli reklamodawcy z sektora turystycznego i finansowego.
Publicis Group prognozuje, że w całym br. rynek zmaleje o 8,7 proc.
Dołącz do dyskusji: Kina mozolnie podnoszą się z pandemii. „Widzowie chcą wrócić, potrzebne atrakcyjne premiery”