Lupe Fiasco - The Cool
Recenzja: Hirek Wronek ocenia płytę Lupe Fiasco - The Cool,wydawca: Atlantic.
Ci, którzy poszukują hip-hopu z pieniędzmi, błyskotkami ipanienkami w tle, nie mają po co sięgac po najnowszy album LupeFiasco. Miłośnicy inteligentnego i świetnie wyprodukowanegoprzekazu za to z całą pewnością docenią rezultat pracy, jaką młodyraper musiał wykonać, by nagrać album "The Cool". Lupe Fiasco jestjednym z niewielu obecnie wykonawców z kręgu hip-hop, którychdocenia się nie za wygląd oraz gości, z którymi występują, ale zamuzykę i przekaz. Chociaż niektórzy twierdzą, że młodzież dzisiajzdaje się być głucha na słowa, popularność Lupe Fiasco skutecznieprzeczy tej tezie. Niegłupie, przystępne w odbiorze przemyśleniarapera na drugim albumie okraszone zostały produkcją m.in. całyczas znakomitego Kanye'go Westa oraz The Neptunes. W rezultaciebrzmienie "The Cool" jest bardzo współczesne, ale niepozbawionespojrzenia wstecz - West bardzo lubi grzebać w dawno zapomnianychpłytach, wyszukując wielce oryginalne sample.
Lupe Fiasco doskonale komponuje się z talentem swoichproducentów i jasno zaznacza, że "The Cool" jest jego własnymdziełem. Objawia się to w koncepcie, który je spaja - historiitrzech postaci, w których przejawiają się problemy amerykańskiegospołeczeństwa. Najlepsze momenty na płycie to jazzujące"Paris/Tokio", które bierze na tapetę problemy wielokulturowości ialienacji, piętnujące konsumpcyjny styl życia "Gold Watch" ifenomenalne, oparte na znakomitej partii pianina "Hip-Hop Saved MyLife" z gościnnym udziałem Nikki Jean - młodej, obiecującejwokalistki. Wydaje się, że Lupe Fiasco jest idealnym kandydatem,który w przyszłości przejmie schedę po swoim mistrzu Commonie.
Ocena: 4
Dołącz do dyskusji: Lupe Fiasco - The Cool