Paweł Miter wziął pieniądze od Amber Gold za prowokację? „To forma nacisku”
Wczoraj Radio ZET podało, że Paweł Miter jest oskarżony o wzięcie pieniędzy od prezesa Amber Gold w zamian za przeprowadzenie prowokacji, którą opisała „Gazeta Polska Codziennie”. - Ten przeciek traktuję jako formę nacisku i zdyskredytowania mojej osoby - odpowiada Miter.
W 2012 roku Paweł Miter, podając się za pracownika Kancelarii Premiera, zadzwonił do sędziego Ryszarda Milewskiego, który był wówczas prezesem gdańskiego sądu. W ten sposób dowiedział się, na kiedy zaplanowano posiedzenie w sprawie Amber Gold i ustalał z Milewskim skład sędziowski do tej sprawy. Prowokator nagrał rozmowę z sędzią Milwewskim, a prowokację opisała „Gazeta Polska Codziennie”.
Z aktu oskarżenia przeciwko dziennikarzowi - do którego dotarło Radio ZET - wynika, że prokuratura zarzuca Pawłowi Miterowi powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych (w tym w służbach specjalnych) oraz fałszowanie dokumentów. Za każde z tych przestępstw grozi mu do 8 lat więzienia. Reporterzy Radia ZET twierdzą również, że w zamian za obiecaną pomoc miał on otrzymać od prezesa Amber Gold Marcina P. 4 tys. zł. i żądać kolejnych 17 tys. zł.
Miter zaprzeczył tym doniesieniom na Twitterze, twierdząc, że akt oskarżenia i wgląd w akta sprawy otrzymał pięć minut przed publikacją. Swój komentarz rozszerzył w oświadczeniu, opublikowanym na stronie „Warszawskiej Gazety”, z którą Miter współpracuje. Dziennikarz twierdzi, że ogromna część materiału jest niejawna i znajduje się w kancelarii tajnej.
- Ten przeciek traktuję jako formę nacisku na mnie i próbę zaszczucia, ale i pozbawienia wiarygodności w oczach opinii publicznej. Z tego co do tej pory miałem okazje zobaczyć i wywnioskować, bo pisząc to oświadczenie czytam akt oskarżenia, prokuratura uznała, że najlepszym schematem mojego zdyskredytowania będzie uznanie i udowodnienie mi brania pieniędzy od Marcina P., a następnie zupełnie na spokojnie ukaranie mnie za sędziego Ryszarda Milewskiego - pisze Miter.
Zdaniem Pawła Mitera, oskarżenie o wzięcie pieniędzy od prezesa Amber Gold ma przykryć zarzuty za ujawnienie „służalczości sędziego”. Ponadto dziennikarz przywołuje sytuację, kiedy po nagraniu Ryszarda Milewskiego ktoś chciał odkupić od niego taśmę za 150 tys. i przyznanie się w mediach do realizacji „zlecenia” na sędziego. Miało mu to rzekomo pomóc w obronie przed sądem dyscyplinarnym. - W moim przekonaniu był to człowiek służb, zapewne z ABW. Nie wziąłem wtedy tych i żadnych innych pieniędzy mniejszych, ani większych sum jakie wymienia Radio ZET - przekonuje Paweł Miter.
- Chciałbym tutaj zaznaczyć, bo zostałem teraz zmuszony do tego, że w najbliższy piątek miał ukazać się mój materiał w „Warszawskiej Gazecie” na temat nieślubnego dziecka prezydenta Bronisława Komorowskiego i jego spotkaniach z byłym oficerem służb, kiedy był marszałkiem sejmu, którego prosił, aby ten wykorzystując swoje kanały w służbach miał mu dostarczyć haki na polityków Prawa i Sprawiedliwości. Publikacja jednak po ustaleniu z wydawcą będzie miała miejsce po pierwszej turze wyborów - zapowiada dziennikarz.
Dołącz do dyskusji: Paweł Miter wziął pieniądze od Amber Gold za prowokację? „To forma nacisku”