Scarlett Johansson zaszokowana odpowiedzią Disneya na jej pozew. Inne gwiazdy także rozważają podobne kroki prawne
Żyjemy w dość burzliwych czasach skoro nawet doszło do tego, że Hollywood prowadzi wojny samo ze sobą. Reakcja firmy Walt Disney Company na pozew ze strony Scarlett Johansson zostawiła aktorkę w niemałym szoku. Wiele wskazuje na to, że to dopiero początek hollywoodzkiej rewolty.
Gwoli przypomnienia, wszystko zaczęło się ubiegłego tygodnia, gdy aktorka Scarlett Johansson oskarżyła Disneya o naruszenie zasad kontraktu dotyczącego jej wynagrodzenia za film „Czarna Wdowa”. Aktorka miała w kontrakcie zagwarantowany udział w zyskach z dystrybucji kinowej filmu, tymczasem ten trafił nie tylko do kin, ale i serwisu streamingowego Disney+, w skutek czego jego przychody w tradycyjnej dystrybucji znacząco zmalały.
Disney szybko odniósł się do oskarżeń oświadczając m.in.:
Nie ma żadnych podstaw w tym działaniu. Pozew jest smutny i niepokojący z powodu bezdusznego lekceważenia przerażających i długotrwałych globalnych skutków pandemii COVID-19.
Słowa te „zaszokowały” Johansson, wedle najnowszych doniesień serwisu The Wrap. Otoczenie aktorki nie chce na razie tego dalej komentować, ale ona sama nie przyjęła tej odpowiedzi dobrze. Poniekąd trudno się dziwić. Disney oskarżany o naruszenie zapisów kontraktu ewidentnie odwraca kota ogonem i zmienia narrację wskazując na to, że Johansson jest nieczuła na tragedie i spowolnienie branży spowodowane pandemią COVID-19. Oczywiście w jakimś stopniu Disney ma rację, ale zasłanianie się pandemią w przypadku niewywiązania się z umowy jest, delikatnie rzecz ujmując, w złym smaku.
Co więcej, choć to na razie nigdzie niepotwierdzone doniesienia, kolejni aktorzy również rozważają podobne pozwy w związku z tym, że początkowo planowane do dystrybucji kinowej filmy trafiły też do streamingu.
Pośród nich jest m.in. Emma Stone, która jest ponoć niezadowolona z tego jak potoczyły się losy jej kontraktu przy okazji dystrybucji filmu „Cruella”. Mówi się też o Emily Blunt przy okazji filmu „Wyprawa do dżungli”, choć tutaj dziwi mnie czemu takich samych kroków nie chce podjąć Dwayne Johnson, który również jest gwiazdą tego filmu. Czyżby znowu pomiędzy interesy miała wkroczyć polityka i zrobić z tych przypadków przykład wyłącznie kobiet walczących o uczciwe wynagrodzenie?
Tak czy tak, Disney, i zapewne każde inne studio planujące podobny model dystrybucji filmów, ma trudny orzech do zgryzienia. Pandemia mocno dała w kość studiom tradycyjnie dystrybuującym filmy w kinach. Z drugiej strony, wiele hollywoodzkich wytwórni stworzyło swoje serwisy streamingowe, które teraz trzeba odpowiednio wypromować i przyciągnąć jak najszersze grono widzów. Kina są przez pandemię w odwrocie, a streaming rośnie w siłę. Tyle że jesteśmy w dość burzliwym okresie przejściowym i jak widać dla niektórych będzie on bolesny. Co nie zmienia faktu, że umów kontraktowych należy przestrzegać.
Ewidentnie wytwórnie muszą się o wiele bardziej skrupulatnie zastanowić nad tym problemem, bo szybkie, czasem prawie improwizowane reagowanie na sytuację może dać więcej szkód niż pożytku.
Nie chodzi tu nawet o same pieniądze, które być może Disney czy inna firma będą musiały zapłacić osobie poszkodowanej, ale też o to jak dane studio będzie postrzegane w branży. Przykład Scarlett Johansson może odsunąć wielu topowych aktorów od chęci współpracy z Disneyem. Tym bardziej, że wiele osób z branży wydaje się stać po stronie Johansson. Według branżowych doniesień sam Kevin Feige, główny architekt sukcesu MCU i jedna z najbardziej wpływowych osób w Hollywood, jest solidnie wkurzony na Disneya i zawstydzony całą sytuacją.
Prędzej czy później Hollywood będzie musiało to jakoś sensownie poukładać i zastanowić się nad modelami dystrybucji, które będą do zaakceptowania przez wszystkie strony.
Dołącz do dyskusji: Scarlett Johansson zaszokowana odpowiedzią Disneya na jej pozew. Inne gwiazdy także rozważają podobne kroki prawne