Pieczyński i Kittel z TVN24 odpowiadają na zarzuty wiceministra dot. „Superwizjera”: zawiadamiamy władze poprzez publikacje
Wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński ocenił, że dziennikarze „Superwizjera”, którzy przeniknęli do środowiska neonazistów, powinni od razu poinformować organa ścigania o nielegalnych zachowaniach, które zaobserwowali. - Dziennikarze informują społeczeństwo i zawiadamiają władze poprzez swoje publikacje - odpowiada Adam Pieczyński, redaktor naczelny TVN24. Natomiast Bertold Kittel, współautor materiału o neonazistach, słowa Zielińskiego uznaje za próbę zastraszenia dziennikarzy.
W zeszłą sobotę stacja TVN24 wyemitowała w „Superwizjerze” materiał Bertolda Kittela, Anny Sobolewskiej i Piotra Wacowskiego o neonazistach z Wodzisławia Śląskiego związanych z organizacjami Duma i Nowoczesność oraz Orle Gniazdo. Dziennikarzom udało się przeniknąć do grupy i ukrytymi kamerami nagrać, jak w maju ub.r. obchodzono rocznicę urodzin Adolfa Hitlera (eksponowano swastyki, śpiewano nazistowskie pieśni, chwalono przywódcę III Rzeszy, a niektórzy przebrali się w hitlerowskie mundury), a w lipcu bawiono się na festiwalu Orle Gniazdo (gdzie niektórzy widzowie hajlowali).
Na materiał już w niedzielę zareagowali premier, a także ministrowie spraw wewnętrznych i administracji oraz sprawiedliwości. Zapowiedzieli szybkie działania, a w ramach śledztwa podjętego przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach zatrzymano już pięć osób. Wielu polityków obozu rządzącego oceniło, że Duma i Nowoczesność powinna zostać zdelegalizowana.
Z drugiej strony jeszcze w niedzielę kilku publicystów tygodnika „Sieci” oceniło, że reportaż „Superwizjera” nie jest całkowicie wiarygodny, a rządzący przesadnie na niego zareagowali. Inni sugerowali natomiast, że dziennikarze celowo opóźnili emisję materiału. W odpowiedzi Bertold Kittel podkreślił, że ostatnie ujęcia do niego nagrano dwa miesiące temu.
Bertold Kittel odpowiada wiceministrowi Jarosławowi Zielińskiemu
W środę podobne sugestie podczas posiedzenia sejmowej komisji administracji wyraził Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji odpowiadający m.in. za policję. Jego zdaniem dziennikarze „Superwizjera” od razu po nagraniu neonazistowskich zachowań powinni poinformować o tym organa śledcze.
- Obowiązkiem było poinformowanie organów ścigania - wtedy w maju, a nie dzisiaj. Wtedy trzeba było - w moim przekonaniu - poinformować policję, ABW, prokuraturę. Myślę, że to nawet był obowiązek. Pytanie, dlaczego to teraz, a nie wtedy zostało ujawnione, pozostaje otwarte - stwierdził Jarosław Zieliński.
Do jego słów Bertold Kittel odniósł się w czwartek rano na antenie TVN24. Zwrócił uwagę, że organa ścigania mają coraz większe możliwości inwigilowania obywateli (m.in. monitorowania wiadomości w interncei) oraz przeprowadzania operacji specjalnych. Przypomniał, że kilka lat temu przeprowadzono taką akcję, po tym jak ABW ustaliła, że planowany jest samobójczy zamach terrorystyczny.
- Spodziewałem się, że takie grupy są monitorowane. To co robimy, robimy po to, by opisywać rzeczywistość, która nas otacza. Zrobiliśmy to, i taka jest nasza rola - stwierdził. Wytknął też służbom państwowych, że niewystarczająco zajmowały się grupami neonazistowskimi. - Ani policja - którą nadzoruje pan wiceminister Zieliński - ani ABW, ani żadna inna służba nie miała wiedzy na temat tego, co się dzieje w środowiskach ekstremistycznych, których nadzorowanie jest obowiązkiem ustawowym ABW - powiedział.
Kittel nie uważa, że dziennikarze zaraz po nagraniu zachowań neonazistowskich powinni zgłosić to policji lub prokuraturze. - Te słowa ministra Zielińskiego odbieram jako próbę takiego zastraszenia autorów tego materiału, takiej groźby, że oto my popełniliśmy jakieś wykroczenie, które może być naganne, a nawet karane - skomentował dziennikarz.
Pieczyński: dziennikarze zawiadamiają władze poprzez swoje publikacje
Podobnego zdania jest Adam Pieczyński, redaktor naczelny TVN24. - Odpowiadam zbiorowo wszystkim tym, którzy atakują „Superwizjer”, i de facto bronią neonazistów: dziennikarze informują społeczeństwo i zawiadamiają władze poprzez swoje publikacje. Wyjątki od tej zasady są opisane w polskim prawie - stwierdził dla portalu TVN24.pl.
W środę wieczorem krytyczne stanowisko dotyczące reportażu „Superwizjera” wydał zarząd warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W piśmie, skierowanym do Adama Pieczyńskiego, ocenił, że redakcja zataiła wykroczenia neonazistów poprzez „wielomiesięczne przetrzymanie materiału i niepoinformowanie organów ścigania”. Władze organizacji zapytały Pieczyńskiego, kto o tym zdecydował, a także „jakie czynności podjęła redakcja, jakie były etapy śledztwa i czego dotyczyły, ile osób prowadziło śledztwo, jakie kwalifikacje dziennikarskie reprezentują pracownicy wydelegowani do tych prac i kto nadzorował produkcję całego reportażu”
- SDP powinna pogratulować „Superwizjerowi”. Powinna też podziękować, tak, jak to uczynił premier Mateusz Morawiecki. Jeśli SDP przypisuje TVN i TVN24 swoje standardy działania, to jest to problem SDP - odpowiedział Adam Pieczyński.
Przypomnijmy, że Mateusz Morawiecki, zapytany we wtorek o fakty ujawnione w „Superwizjerze”, podziękował dziennikarzom, którzy tropią przejawy neonazizmu i innych ideologii totalitarnych.
- Te dwa totalitaryzmy - niemiecki nazizm i komunizm - to największe tragedie XX wieku i jednej z największych tragedii w ogóle w dziejach ludzkości. Młodzi ludzie, którzy posługują się tego typu symbolami, wykazują nie tylko ignorancję, ale powinni zostać ukarani. W państwie polskim nie może być najmniejszej tolerancji dla symboli hitlerowskich, faszystowskich, nazistowskich czy komunistycznych - powiedział szef rządu.
Dołącz do dyskusji: Pieczyński i Kittel z TVN24 odpowiadają na zarzuty wiceministra dot. „Superwizjera”: zawiadamiamy władze poprzez publikacje
2. Zgodnie z art. 1 Prawa prasowego Prasa [...]urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej. Jej obowiązkiem jest informowanie OBYWATELI, nie zastępowanie organów ścigania. Organy ścigania mogą powziąć wiedzę o przestępstwach z publikacji prasowych (telewizyjnych). Ale nie rzeczą prasy jest wszczynanie postępowań na podstawie tego, co ujawniła opinii publicznej (za wyjątkiem art. 240 par. 1 k.k. - który to wyjątek tu nie zachodzi).
3. Dziennikarze i tak uczynili bardzo wiele - zebrali i udostępnili stosownym służbom pełen materiał dowodowy.
ps. Jak osoba z rodziny, w której lista poległych w obronie RP pokrywa się z listą kawalerów orderu Virtuti Militari, nadanych pośmiertnie, nie rozumiem tych, którzy zamiast zwalczać nazistów, próbują pod różnymi pretekstami dokuczyć tym, którzy nazistów wykryli. Którzy ujawnili ich przestępczą działalność.