Macademian Girl płacze na Instagramie. Odniosła się do swojego występu w "Sprawie dla reportera"
- Dostałam setki wiadomości od ludzi, których nigdy nie poznałam, którzy życzyli mi śmierci i żebym zdechła - mówi w nagraniu na Instagramie Tamara Gonzalez Perea, znana w sieci jako Macademian Girl. Celebrytka opowiedziała o fali hejtu, jaki na nią spłynął po występie w "Sprawie dla reportera".
Była blogerka modowa i była prowadząca "Pytanie na śniadanie" Tamara Gonzalez Perea pojawiła się w programie Elżbiety Jaworowicz pod koniec lipca. Odcinek opowiadał m.in. o kobiecie zmagającej się z poważnymi problemami zdrowotnymi po udarze mózgu. W studiu - zgodnie z konwencją programu - dyskutowali zaproszeni goście, wśród których był m.in. reżyser Krzysztof Zanussi, lekarze, a także Tamara Gonzalez Perea. Przedstawiono ją jako specjalistkę medycyny alternatywnej, m.in. uzdrawiania dźwiękiem.
W pewnym momencie programu Gonzalez Perea zaczęła grać na bębnie i śpiewać, próbując w ten sposób - jak twierdziła - pomóc schorowanej bohaterce reportażu. "Żeby wszechświat i Bóg was wynagrodził i waszą wiarę i miłość, którą macie do swojej córki, ja zagram na bębnie. Nie wiem jeszcze, co to będzie za pieśń: zawsze gram tak, jak mi przypłynie" - zapowiedziała celebrytka.
2 miliardy złotych rocznie. pic.twitter.com/aWPhciQUz2
— Tygodnik NIE (@TygodnikNIE) July 31, 2022
Jej występ w programie został skrytykowany nie tylko przez internautów, lecz także przez uczestników tego odcinka. - Byłem dość zdumiony tym, co się tam działo. Nie ukrywam: alternatywna medycyna, czyli dziedzina, którą reprezentuje ta pani, to sfera, do której - jako racjonalista - serca nie mam, żeby ująć to delikatnie – powiedział dla Teleshow Krzysztof Zanussi.
"Nazwali mnie oszustką, czarnuchą"
Przez ponad miesiąc Tamara Gonzalez Perea milczała. Teraz odniosła się do kontrowersji, jakie wywołał jej występ w "Sprawie dla reportera". W nagraniu na Instagramie podziękowała Elżbiecie Jaworowicz i "Sprawie dla reportera". - Ten program zapoczątkował pewien proces, ale ja też otrzymałam szansę pokazania malutkiego wycinka, czym się zajmuję, tego, kim jestem. Choć to wzbudziło wiele kontrowersji, to wyjścia do świata, z czym ja i co inni robią, jest niesamowicie ważne. Ja za tę szansę dziękuję i to wystąpienie było absolutnie przełomowe w moim życiu pod wieloma względami - powiedziała we wstępie.
Dalej przyznała, że nie spodziewała się, że jej udział w programie "Sprawa dla reportera" spowoduje taką falę okrutnych komentarzy. - Muszę przyznać, że taka fala nienawiści, złości, wku...u, kłamstw, oszczerstw, które się pojawiły na mój temat, jest dla mnie absolutnie bezprecedensowa. Czegoś takiego doświadczyłam tylko w dzieciństwie, kiedy koledzy pluli mi na plecy i kazali mi wypie...ać z tego kraju. Przeczytałam setki komentarzy i wiadomości na mój temat. Nazwali mnie tam oszustką, czarnuchą. Dostałam setki wiadomości od ludzi, których nigdy nie poznałam, którzy życzyli mi śmierci i życzyli mi żebym zdechła - powiedziała w filmie Tamara Gonzalez Perea.
Gonzalez Perea idzie do sądu
Była blogerka odniosła się też do zarzutów dotyczących prowadzonego przez nią sklepu. Internauci byli oburzeni, że zamiast produktów, które sama miała robić Gonzalez Perea, znajdują się towary pochodzące z Chin. - Jestem po konsultacjach z prawnikiem i w sądzie będziemy dochodzić sprawiedliwości, ponieważ na każdy zakup w Laparice mam paragon, faktury. Publikacje na ten temat, bez sprawdzania, bez pytania, na podstawie tylko zdjęć znalezionych w internecie, dla mnie to jest nieporozumienie i nie ma na to mojej zgody - zapowiedziała.
Tamara Gonzalez Perea była przez parę lat blogerką modową znaną jako Macademian Girl. Od wiosny 2018 r. do lata 2020 r. prowadziła razem z Robertem El Gendy "Pytanie na śniadanie" w TVP2. Po nagłym zakończeniu współpracy z Telewizją Polską nagrała film opublikowany w mediach społecznościowych, w którym wyjaśniła, dlaczego rozstała się z TVP. - Z umowy impresaryjnej wynikało, że mam oddawać lwią część swoich zarobków (to było 20-30 proc.) ze wszystkiego, z każdego swojego social medium: Facebooka, Instagrama, bloga, YouTube'a - wyliczyła w nagraniu blogerka. - Dla mnie jako influencerki jest to umowa niekorzystna - podkreśliła.
Dołącz do dyskusji: Macademian Girl płacze na Instagramie. Odniosła się do swojego występu w "Sprawie dla reportera"
Kurde też miałem tę Panią za mądrzejsza...
Jak ludzie z Warszafki jezdzą do szeptuch to dlaczego ona nie moze walić w bemben, przeciezi tak chodzi o to,żeby kto sie czul wysluchany.
Jeśli chodzi o sklep i towary w nim sprzedawane, to należałoby podać kraj pochodzenia/produkcji lub wskazać producentów. Tak byłoby uczciwie i przejrzyście.
Ale wtedy połowa towaru, ta z Chin, mogłaby się nie sprzedać.