Producent Tymbarka, Kubusia i Łowicza podniesie ceny trzeci raz w ciągu roku
Koncern spożywczy Maspex, do którego należą m.in. marki Tymbark, Kubuś, Lubella, Łowicz, Krakus i Kotlin, w lipcu trzeci raz w ciągu 12 miesięcy podwyższy ceny swoich produktów. Firma po przejęciu CEDC chce w br. osiągnąć 13 mld zł przychodów. - Nie spodziewam się zmniejszenia presji inflacyjnej ze strony produktów rolnych, które są dla nas podstawowym surowcem - mówi Krzysztof Pawiński, prezes Maspeksu.
Koncern spożywczy Maspex liczy na wzrost rynku spożywczego w 2022 roku, również dzięki napływowi Ukraińców do Polski. Mierzy się jednak z rosnącymi kosztami surowców oraz wysoką inflacją, co prowadzi do kolejnych podwyżek cen produktów - poinformował PAP Biznes prezes Maspeksu Krzysztof Pawiński.
- Jesteśmy po podwyżkach cen naszych produktów. Pierwszą przeprowadziliśmy w październiku 2021 roku, mieliśmy już podwyżkę w marcu, kolejna będzie w lipcu. Chcielibyśmy, żeby to była ostatnia runda, ale wszystko wskazuje na to, że należy się przygotować jeszcze do jesiennych podwyżek, chyba że nagle wzrost cen w zaopatrzeniu wyhamuje" - powiedział PAP Biznes Krzysztof Pawiński.
Prezes mówi o dynamicznym wzroście kosztów właściwie wszystkich składników wchodzących w koszt wytworzenia produktów. Ten trend zaczął się w drugiej połowie zeszłego roku i cały czas widać jego przyspieszenie.
Kolejna podwyżka cen wskutek rosnących kosztów
- Nie spodziewam się zmniejszenia presji inflacyjnej ze strony produktów rolnych, które są dla nas podstawowym surowcem. Będziemy mieli nowe zbiory, nową rundę w zaopatrzeniu w artykuły rolne, ale nie oczekuję, że będą one tańsze skoro rolników dotknęła również mocno inflacja. Nawozy zdrożały trzykrotnie, paliwo kilkadziesiąt procent - stwierdził.
- W takich warunkach nie ma innego wyjścia dla producentów – ten wzrost musi mieć odzwierciedlenie w cenach - dodał.
Prezes Pawiński zwraca uwagę, że inflacja producencka przewyższa konsumencką, co oznacza, że duża część impulsu inflacyjnego idzie w ciężar wyników Maspeksu.
- Mamy obecnie 12 proc. inflacji konsumenckiej i blisko 20 proc. producenckiej - jesteśmy już konfrontowani z wyższymi kosztami zaopatrzenia, a jeszcze nie zostało to przełożone na ceny produktu finalnego - powiedział.
Krzysztof Pawiński dodaje, że problemy z inflacją dotyczą całego regionu, w którym jest obecny Maspex. - To nie jest tylko polska specyfika. Nie ma ani jednego kraju, który byłby mniej dotknięty. Również te kraje, które przyjęły euro, Słowacja czy Litwa, mierzą się z bardzo wysoką inflacją" - powiedział.
Inflacja nie wyhamowuje popytu
Prezes Maspeksu spodziewa się, że rosnące ceny nie wyhamują popytu na produkty spółki. - Nie obserwujemy wyhamowania popytu. Mamy do czynienia zarówno ze wzrostem wolumenu sprzedaży, jak i wartości, ten drugi wzrost oczywiście wynika też z inflacji. Mamy w kraju dużą grupę nowych konsumentów gości z Ukrainy, co przekłada się na wyższą sprzedaż artykułów spożywczych w każdej kategorii - powiedział.
- Rynek spożywczy jest rosnący zarówno pod względem wolumenu, jak i dynamicznie w zakresie wartości i pozostanie rynkiem wzrostowym, chociażby z jednej podstawowej przyczyny: nowi konsumenci w kraju - dodał.
Krzysztof Pawiński wskazuje, że mamy obecnie do czynienia z dwoma rodzajami inflacji: podażową i popytową. Z każdą z nich trzeba walczyć inaczej.
- Używamy jednego słowa na dwa zupełnie różne zjawiska. To, co się dzieje obecnie w Chinach: lockdown po lockdownie, zamykanie kolejnych miast, totalny zator logistyczny, unieruchomienie gigantycznych mocy frachtowych, które czekają na rozładunek lub załadunek, to zmniejszenie podaży w największej fabryce świata jaką są Chiny. Koszty zamknięcia Chin możemy odczuwać przez wiele kwartałów. Jest to inflacja podażowa, która nie ma nic wspólnego z impulsem monetarnym - powiedział.
- Z drugiej strony mamy zwiększoną ilość gotówki po okresie pomocy przedsiębiorstwom po wybuchu pandemii Covid-19 i ten pieniądz zaczyna szybciej krążyć i daje efekt większej siły nabywczej, która teraz jest redukowana przez wzrost cen - dodał.
Inwestycje we wzrost mocy produkcyjnych
Maspex pracuje na pełnych mocach produkcyjnych i każde załamanie się łańcucha dostaw kosztuje spółkę utratę wydajności. - Co więcej, zakontraktowane już zwiększenie mocy, nowe maszyny, nawet te prawie w pełni już gotowe, w większości przypadków przychodzą do nas później i w efekcie kupiona linia będzie u nas po sezonie a nie przed sezonem, jak planowaliśmy, co powoduje wymierne straty - powiedział.
Innym problemem, który niedawno uderzył w branżę spożywczą był podatek cukrowy. - Podatek cukrowy był pomyślany jako z jednej strony przychód fiskalny, ale z drugiej jako skłonienie firm do przemyślenia składu produktów. Cel zdrowotny wynikający ze zmiany receptur został osiągnięty, gdyż firmy zmniejszyły poziom cukru, bo było to fiskalnie premiowane. Podatek przyniósł też przychody podatkowe do budżetu, rzędu kilkuset milionów złotych - powiedział.
- Dla nas ten temat jest już zamknięty, jesteśmy po przeglądzie receptur i wprowadzeniu nowych produktów. Jak każdy tego typu impuls fiskalny znalazł on też odzwierciedlenie w cenach produktów finalnych - dodał.
Prezes pytany, czy niedawne przejęcie producenta alkoholi, firmy CEDC International, wyczerpuje już ambicje Maspeksu co do przejęć odpowiedział: „Nigdy dzieło nie jest kompletne".
- Bardzo blisko nas jest woda mineralna, której w Polsce nie mamy, a to nasz bardzo dobry biznes w Rumunii i Bułgarii. Ale to wcale nie znaczy, że kupimy producenta wody - zastrzegł Pawiński.
- Brakuje nam też dużo innych produktów, ale nie musimy mieć wszystkiego w branży spożywczej. Zawsze kierujemy się dopasowaniem do naszej sieci dystrybucji i chcemy mieć produkty spożywcze trwałe, bo nasi dystrybutorzy potrafią nimi dobrze zarządzać i handlować. Przejście na produkty, które mają kilka czy kilkanaście dni przydatności do spożycia byłoby dla nas trudne - dodał.
Maspex przejął producenta wódek CEDC, chce mieć 13 mld zł wpływów
Pod koniec lutego Grupa Maspex sfinalizowała przejęcie polskich aktywów Roust Corporation i zakupiła spółkę CEDC International oraz jej spółkę zależną B2B Wine & Spirits wraz z prawami do wszystkich marek oferowanych przez CEDC: Żubrówki, Soplicy, Absolwenta oraz marki Bols.
- Jesteśmy na etapie integracji po przejęciu CEDC, to takie klasyczne sto dni po przejęciu, czas ułożenia się i zrozumienia. Przejęliśmy dwa duże zakłady produkcyjne w Obornikach i Białymstoku i biznes o obrotach ponad 6 mld zł - powiedział prezes Maspeksu.
Grupa Maspex miała w 2021 roku 6,2 mld zł przychodów. Prezes poinformował, że w 2022 roku, z uwzględnieniem przychodów CEDC, grupa celuje w 13 mld zł.
Maspex jest największą polską prywatną firmą w branży spożywczej oraz jedną z największych w Europie Środowo-Wschodniej. Spółka posiada w swoim portfolio 63 marki i łącznie oferuje ponad 2300 towarów, a jej produkty są obecne w ponad 60 krajach na całym świecie.
Wśród marek należących do koncernu są Tymbark, Kubuś, Lubella, Łowicz, Krakus, Kotlin, Puchatek, DecoMorreno, Cremona, Plusssz oraz La Festa, Relax, Bucovina, River, Queens, Olympos, Apenta czy Vellingrad.
Produkty z portfolio Maspex powstają w 15 zakładach produkcyjnych w Polsce i za granicą. Rocznie wytwarza się w nich 2,03 mld litrów soków, nektarów i napojów, ponad 280 tys. ton makaronów, wyrobów zbożowych i instant oraz niemal 170 tys. ton dżemów i przetworów. Firma skupuje od polskich rolników corocznie 300 tysięcy ton owoców i warzyw oraz 130 tysięcy ton pszenicy.
Dołącz do dyskusji: Producent Tymbarka, Kubusia i Łowicza podniesie ceny trzeci raz w ciągu roku