Druzgocący raport z audytu Facebooka. Chodzi o prawa człowieka i obywatela
Facebook niewystarczająco walczy z mową nienawiści, uprzywilejowuje polityków kosztem zwykłych użytkowników, nie zapewnia prywatności i bezpieczeństwa danych korzystających z platformy - wynika z audytu przeprowadzonego przez grupę ekspertów. - Facebook poczynił postępy w niektórych obszarach praw obywatelskich, ale musi stawić czoła jeszcze wielu wyzwaniom. Rodzi się pytanie, czy firma w pełni angażuje się w walkę z dyskryminacją i mową nienawiści. Przed platformą długa podróż, która będzie wymagała ponownej analizy priorytetów i wartości - uważa autorka raportu Laura W. Murphy.
Facebook opublikował raport końcowy z audytu, który dotyczył poszanowania praw obywatelskich na platformie społecznościowej Marka Zuckerberga. Audyt rozpoczął się w 2018 r., a prowadziła go Laura W. Murphy, ekspertka w dziedzinie praw człowieka i swobód obywatelskich. W trakcie audytu specjalistka przeprowadziła wywiady z ponad 100 organizacjami zajmujących się prawami człowieka. Wstępny raport został opublikowany w 2018 r., rok temu dokonano jego aktualizacji, a obecny końcowy raport zawiera ostateczną analizę audytorów i rekomendacje dla Facebooka. Audyt koncentrował się na głównej aplikacji platformy społecznościowej i dotyczył wyłącznie Stanów Zjednoczonych.
Jak pisze we wstępie do raportu Laura W. Murphy, audyt został przeprowadzony na prośbę organizacji zajmujących się prawami obywatelskimi, które chciały upewnić się, czy na Facebooku są przestrzegane prawa człowieka dotyczące ras, religii, pochodzenia narodowego, pochodzenia etnicznego, niepełnosprawności, płci, orientacji seksualnej i wieku.
Audytorzy przyznają, że największe ich obawy dotyczyły wykorzystywania platformy przez różne siły polityczne do zniechęcania określonych grup wyborców do głosowania w wyborach prezydenckich w 2020 r. Wiceprezes Facebooka ds. globalnych i komunikacji Nick Clegg zapowiedział wówczas, że firma ma stałą politykę traktowania wypowiedzi polityków jako "warte uwagi", w które Facebook nie powinien ingerować. Podkreślił, że naczelną wartością platformy jest wolność wypowiedzi.
Czytaj także: wygraj nagrody po 10 tys. dolarów
Wolność wypowiedzi jest priorytetem
Zdaniem audytorów, zasada swobody ekspresji musi dotyczyć wszystkich. Nie może być tak, że potężni politycy nie muszą przestrzegać zasad społecznościowych, które dotyczą wszystkich poza nimi. - Tworzona jest hierarchia mowy, która uprzywilejowuje polityków. Na Facebooku wolność wypowiedzi ma priorytetowe znaczenie w stosunku do innych wartości, takich jak równość i niedyskryminacja, co dla audytorów jest kłopotliwe - pisze Laura W. Murphy. Ekspertka zwraca też uwagę, że Facebook nie ma takich skrupułów w stosunku do ruchów antyszczepionkowych czy dezinformacji na temat koronawirusa.
Chodzi o posty Donalda Trumpa naruszające zakaz mowy nienawiści, które mimo protestów wielu organizacji, nie są usuwane z platformy. Np. w piątek 29 maja br. prezydent USA napisał: "Kiedy zaczyna się grabież, zaczyna się strzelanie". Dodał, że zaproponował Timowi Waltzowi, gubernatorowi stanu Minnesota, wysłanie na pomoc Gwardii Narodowej. Od końca maja, po śmierci Afroamerykanina George'a Floyda w czasie interwencji policyjnej, przez Stany Zjednoczone przetoczyły się protesty, które czasem przekształcały się w zamieszki.Brak reakcji Facebooka na takie posty otwarcie krytykują też pracownicy firmy.
- Naszym zdaniem Facebook poczynił znaczące postępy w niektórych obszarach praw obywatelskich, ale musi jeszcze stawić czoła wielu wyzwaniom. To rodzi pytania, czy Facebook w pełni angażuje się w walkę z dyskryminacją, mową nienawiści, w promowanie poszanowania praw obywatelskich. Przed platformą długa podróż, która będzie wymagała ponownej analizy priorytetów i wartości, którymi się kieruje - uważa Laura W. Murphy.
Czytaj także: wygraj nagrody po 10 tys. dolarów
Audytorzy rekomendują, aby Facebook zatrudnił więcej ekspertów ds. praw obywatelskich, a najlepiej stworzył osobny zespół zajmujący się tą problematyką,
Katalog zakazanych reklam wymaga rozszerzenia
Co prawda Facebook zakazuje reklam, w których ludzie jakiejś rasy, pochodzenia etnicznego, wyznania, orientacji seksualnej, płci, niepełnosprawni czy mający status imigranta przedstawiani są jako "zagrożenie dla bezpieczeństwa i zdrowia innych". Audytorzy uważają jednak, że to za mało, bo nadal w reklamach można mówić, że mniejszości mogą być zagrożeniem dla kultury lub wartości amerykańskich.
Na Facebooku jest zakaz używania mowy nienawiści, nękania, podżegania do przemocy, jednak - zdaniem audytorów - platforma nie robi wszystkiego w kwestii przechwytywaniu nienawistnych i szkodliwych treści, szczególnie dotyczących Afroamerykanów, Żydów i muzułmanów. W marcu 2019 r. firma Marka Zuckerberga pochwaliła się, że 65 proc. treści zawierających mowę nienawiści zostało usuniętych automatycznie, bez zgłaszania ich przez użytkowników. Z kolei w marcu 2020 r. Facebook podał, że w ten zidentyfikowano aż 89 proc. usuniętych treści.
Audytorzy uważają też, że Facebook popełnia wiele błędów, usuwając treści, które w rzeczywistości potępiają mowę nienawiści. To spowodowało, że platforma zaktualizowała swoje wytyczne dla moderatorów i teraz kryteria dotyczące mowy nienawiści są bardziej przejrzyste.
Źle zaprojektowane algorytmy
Audytorzy twierdzą, że nadal na Facebooku szwankuje system odwołań od blokady w razie opublikowania treści naruszających standardy społeczności - jest nieprzejrzysty i nieskuteczny w korygowaniu błędów. Zalecają więc dokładniejsze i bardziej konsekwentne opisanie standardów społeczności oraz odwołań dotyczących poszczególnych postów, naruszenia obowiązujących zasad w grupie czy na stronie.
Eksperci przyznają, że Facebook usuwa treści, w których pojawiają się wyrażenia: "biały nacjonalizm" czy "biały separatyzm". Twierdzą jednak, że to za mało, bo nie zakazuje się treści, w których promowana jest nacjonalistyczna i separatystyczna ideologia bez używania wspomnianych fraz.
Laura W. Murphy podkreśla, że algorytmy Facebooka mają ogromny zasięg i mogą wpływać na to, czy ktoś zobaczy wiadomość i jakie reklamy są mu wyświetlane. Jej zdaniem są jednak źle zaprojektowane, ponieważ często prowadzą do oznaczania postów walczących z mową nienawiści jako mowy nienawiści.
Duże zastrzeżenia buzi też zachowanie zasady prywatności użytkowników platformy. Jak podkreśla, Murphy, obawy spotęgował skandal związany z tym, że dane 87 mln użytkowników Facebooka zostały udostępnione bez ich zgody firmie doradczej Cambridge Analytica. To, coś, nad czym firma Marka Zuckerberga musi intensywnie popracować, aby zapewnić bezpieczeństwo korzystającym z platformy społecznościowej.
Facebook w pierwszym kwartale br. osiągnął wzrost przychodów o 18 proc. do 18,7 mld dolarów i 4,9 mld dolarów zysku netto. Wyniki przekroczyły oczekiwania analityków. Firma Marka Zuckerberga odczuwa już jednak pierwsze efekty pandemii koronawirusa: w marcu jej przychody zmalały, a w kwietniu nie zwiększyły się rok do roku.
Czytaj także: wygraj nagrody po 10 tys. dolarów
Dołącz do dyskusji: Druzgocący raport z audytu Facebooka. Chodzi o prawa człowieka i obywatela
Ta dopiero da nam popalić.