Festiwale muzyczne nie są już oknem na świat. "Kicz i festyniarstwo" (opinie o Opolu i Sopocie)
Festiwale muzyczne, corocznie organizowane przez polskich nadawców, to element kultury poprzedniej epoki, który w XXI wieku stał się anachronizmem. Chodzi w nich już nie o muzykę, ale o to, żeby sponsorzy dali pieniądze, a organizatorzy zarobili - w taki sposób festiwale w Opolu i Sopocie oceniają Natalia Niemen, Karolina Korwin-Piotrowska i Tomasz Raczek.
W miniony weekend zorganizowany został 52. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Publiczność zgromadzona w opolskim amfiteatrze oraz widzowie TVP1 i TVP Polonia mogli oglądać pięć koncertów: piątkowe SuperDebiuty i widowisko z piosenkami Jeremiego Przybory, sobotnie SuperJedynki i SuperPremiery oraz koncert z okazji 90-lecia Polskiego Radia, który pokazano ostatniego dnia. Na scenie wystąpili m.in. Edyta Górniak, Maryla Rodowicz, Kayah, Andrzej Piaseczny i Zakopower (więcej na ten temat).
Dwa tygodnie wcześniej Telewizja Polsat zorganizowała pierwszą edycje Sopot SuperHit Festival, który zastąpił dotychczasowe TopTrendy. Nowa formuła festiwalu uwzględnia wszystkie najnowsze trendy dystrybucji muzyki, czyli zarówno sprzedaż płyt, najczęściej grane utwory w radiu, jak i płatną oraz bezpłatną dystrybucję muzyki w internecie oraz na urządzeniach mobilnych. Na tej podstawie wybrani zostali artyści, którzy wystąpili podczas imprezy. W Operze Leśnej zaśpiewali m.in. Donatan i Cleo, Hey, Rafał Brzozowski, Lemon czy Sylwia Grzeszczak (więcej na ten temat). Pierwszą odsłonę Polsat SuperHit Festiwal obejrzało średnio 2,54 mln widzów, co dało Polsatowi pozycje lidera (więcej na ten temat).
Na razie nie wiadomo, czy w tym roku powróci międzynarodowy Polsat Sopot Festival, organizowany wspólnie z Miastem Sopot. Do tej pory Telewizja Polsat zorganizowała trzy edycje tego widowiska. Ostatnią odsłonę oglądało średnio 1,97 mln widzów, o 720 tys. mniej niż rok wcześniej (więcej na ten temat).
Zapytani przez portal Wirtualnemedia.pl eksperci zgodnie twierdzą, że potencjał festiwali muzycznych w Polsce już się wyczerpał. Widowiska te zamiast kreować gusta muzyczne stają się coraz bardziej kiczowate i festyniarskie.
Piosenkarka Natalia Niemen, która w ubiegłym roku prowadziła wspólnie z Pawłem Sztompke opolski koncert SuperDebiuty z Niemenem, stwierdza, że festiwale przyciągają publiczność, która jest wychowana na „najprostszej, discopolowo-weselnej rozrywce”. - Stępieniu gustów oglądaczy srebrnego ekranu winne są media. Telewizje komercyjne i takaż prasa. Lans osób, które niczego nie wnoszą do polskiej kultury sprawia, że apetyty publiczności na coś więcej maleją. Ludzie przyzwyczajają się do prostactwa, średniości, miałkości. Bywa, iż kompletnie amuzykalnych wykonawców określa się mianem geniuszy - ocenia Natalia Niemen.
Piosenkarka zauważa, że klasę i szlachetność opolskie festiwale zachowywały w latach 60., 70. czy 80-tych. Natomiast obecna formuła festiwalu w Opolu jest niepotrzebnie i na siłę unowocześniana. - Ludzie nie są głupi. Mamy w Polsce wielu wrażliwych i światłych odbiorców. Im nie trzeba się podlizywać wyginającymi się panienkami z majtkami na wierzchu, ani lubieżnymi scenkami, czy prostackimi pioseneczkami. Dla wielu Polaków liczy się piękna, naprawdę piękna piosenka i szczere wykonanie. Uważam, że inteligentni odbiorcy nie potrzebują niczego więcej. Szkoda mi tych, do których ubytku inteligencji przyczyniła się telewizja - podkreśla Niemen.
Z opinią Natalii Niemen zgadza się dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska i wskazuje, że festiwale muzyczne od zawsze były festyniarskie, tylko że kiedyś kreowały gusta, wskazywały na nowe style w muzyce. - W tej chwili pozostało tylko festyniarstwo i kicz. Najlepiej bawi się publiczność w amfiteatrze, zwykle trochę gorzej mają widzowie przed telewizorami - podkreśla dziennikarka.
Korwin-Piotrowska uważa, że czas festiwali w obecnej formie dawno temu minął. - Obecnie służą one temu, by sponsorzy dali pieniądze, organizatorzy zarobili, a artyści się pokazali raz do roku. Jedyne, co ma sens to koncerty takie jak jubileusz 90-lecia Polskiego Radia w Opolu. Takie koncerty mają walor edukacyjny, ludzie przypominają sobie piosenki i ich historię. Ale one też pokazują, jaki jest rozdźwięk między umiejącymi śpiewać a tymi, którzy kompletnie nie potrafią. Z jednej z strony jest Justyna Steczkowska i Alicja Majewska, a z drugiej Halina Mlynkova, która tylko wygląda - ocenia Karolina Korwin-Piotrowska.
- Zmieniły się czasy. Festiwale muzyczne nie spełniają już swej roli którą spełniały w dawnych czasach, były oknem na świat. Dzisiaj oknem na świat jest internet i cokolwiek ważnego dzieje się w muzyce - dzieje się w internecie, nie w realu. Festiwal to element kultury XX wieku, natomiast w XXI wieku jest anachronizmem - zauważa dziennikarz i krytyk filmowy Tomasz Raczek.
Karolina Korwin-Piotrowska zwraca za to uwagę, że festiwale muzyczne na świecie generalnie nie za bardzo się już liczą. - Rację bytu mają imprezy takie jak Open’er czy Glastonbury Festival. Praktycznie nikt nie organizuje widowisk takich jak my w Sopocie czy Opolu. No, może Festiwal Piosenki Włoskiej w San Remo czy kilka innych, które są lokalnymi spędami gwiazdorskimi - wskazuje dziennikarka. - Ja wiem, że są ludzie unurzani w przeszłości tych festiwali, ale - moim zdaniem - one nie mają już żadnej przyszłości. Natomiast samo bazowanie na przeszłości w formie takiej jak teraz w ogóle nie ma sensu - dodaje.
W ocenie Natalii Niemen, powinnością stacji telewizyjnych jest edukowanie narodu w sprawach dobrych, ważnych i konstruujących „coś więcej, niż tylko dokarmianie hedonistycznych chęci zrobienia sobie dobrze tu i teraz”. - Niestety, nie od dziś bardziej liczy się kasa, niż służba. Muzyka u swego zarania miała ludziom służyć, a nie być środkiem do nabijania sobie kabzy - konkluduje artystka.
Dołącz do dyskusji: Festiwale muzyczne nie są już oknem na świat. "Kicz i festyniarstwo" (opinie o Opolu i Sopocie)