PZL w rękach Przybory i Zaniewskiego ma szanse na drugie życie
Po wyjściu z sieci Publicis agencja PZL ma szanse odnieść sukces. Nazwiska Zaniewski i Przybora działają jak magnes. To wciąż jeden z najlepszych duetów kreatywnych na naszym rynku - oceniają pytani przez Wirtualnemedia.pl szefowie konkurencyjnych agencji reklamowych.
Szefowie kilku agencji reklamowych, których poprosiliśmy o komentarz dotyczący odkupienia przez Kota Przyborę i Iwo Zaniewskiego pozostałych 51 proc. udziałów reklamowych w agencji PZL, uważają, że to dobry krok dla firmy. Krok, który zapewni jej sukces rynkowy.
- Uważam, że w przypadku PZL brak wsparcia sieci nie ma żadnego znaczenia. Od początku istnienia PZL pozycjonowana była jako agencja lokalna i tak też jest postrzegana przez rynek - mówi Marek Żołędziowski, CEO&founding partner w Group One. Rafał Baran, CEO agencji Grey Gorup dodaje: - Myślę że nie było zbyt dużego wsparcia sieci w procesach new business. Myślę, że osobowość tego duetu była głównym point of difference PZL. Klienci chcą Zaniewskiego i Kota - i pracować z nimi a więc szanse są duże, aby odnieśli sukces.
Zdaniem Marka Żołędziowskiego, nazwiska Przybora i Zaniewski działają jak magnes i jest to najbardziej rozpoznawalny duet reklamowy na rynku. - Nie mam wątpliwości, że PZL znowu będzie regularnie pojawiać się na shortlistach największych przetargów na rynku, a przecież już dzisiaj współpracują z dużymi, rozpoznawalnymi markami - stwierdza Żołędziowski.
- Duet Zaniewski&Przybora to nie tylko duet legendarny, ale też wciąż jeden z absolutnie najlepszych zespołów kreatywnych w Polsce. Osobiście powinienem się smucić, bo ciężko jest z nimi wygrać. Ale to, że PZL poleci dalej wraz ze swoimi założycielami, to po prostu dobra wiadomość dla jakości branży reklamowej w Polsce -mówi. Dodaje, że stojące za nimi instynkty kreatywne i doświadczenie potrzebują tylko wsparcia dobrego zespołu i świeżości umysłowej, której raczej nie zabraknie - dodaje Mateusz Zmyślony, dyrektor kreatywny w Grupie Eskadra. - Przewiduję sukces - podsumowuje.
- Jeśli ich grupa fanów czy też odbiorców legendy po stronie klientów nadal ma wpływ na podejmowanie decyzji to z pewnością mogą liczyć na zdobywanie budżetów i realizację projektów - mówi Rafał Baran. Marcin Kalkhoff, partner z BrandDoctor dodaje natomiast: - Większość klientów PZL to byli klienci niesieciowi. Renoma, jaką ma PZL, a tak naprawdę Przybora i Zaniewski, wystarczy do bycia zaproszonym do przetargów. Świeżość PZL-owych pomysłów nigdy nie zależała od obecności lub braku powiązań z siecią.
Wszyscy zwracają jednak uwagę, że agencja PZL nie może ignorować znaczenia internetu i całej komunikacji digitalu, w której nie jest jednak obecnie najsilniejsza. - Na pewno cała ta sytuacja jest dobrym pretekstem do wprowadzenia zmian i poukładania firmy od nowa. Ja szukałbym w tym wszystkim „energii nowego otwarcia”, ale nie zamierzam pouczać bardziej doświadczonych ode mnie kolegów – uważa Mateusz Zmyślony.
Marcin Kalkhoff dodaje: - To może być największe wyzwanie dla nowego/starego PZLu. Ich percepcja jest rzecz jasna, znacznie bardziej niż innych agencji, ATL-owa. Moim zdaniem, jednak PZL jest jedną z nielicznych agencji, która tworzy prawdziwe Big Idee, a te z kolei równie dobrze sprawdzają się we wszystkich kanałach. Do tej pory PZL nie bardzo chciał zajmować się digitalem, co nie oznacza, że nie miał na to pomysłu. Jeśli miałbym cokolwiek poradzić Kotowi i Iwo, to właśnie dobudowanie kompetencji digitalowych, ale na pewno nie całkowity zwrot w cyfrową stronę.
Na drugiej podstronie pełne komentarze o perspektywach PZL po przejęciu przez Iwo Zaniewskiego i Kota Przyborę
1 2
Dołącz do dyskusji: PZL w rękach Przybory i Zaniewskiego ma szanse na drugie życie