Użytkownicy emigrują z WhatsApp do aplikacji Signal i Telegram. „Większe bezpieczeństwo, ale trudno pokonać kolosa”
W ostatnim okresie coraz większym powodzeniem cieszą się wśród użytkowników komunikatory takie jak Signal i Telegram. Aplikacje zyskują odbiorców kosztem należącej do Facebooka platformy WhatsApp, która zaczęła budzić coraz większe obawy użytkowników związane z ich prywatnością. Czy jednak alternatywne platformy mogą zagrozić monopolowi WhatsAppa? - Signal zapewnia najwięcej poufności, a Telegram jest wygodniejszy w obsłudze. Jednak mniejszym graczom na rynku trudno będzie pokonać takiego giganta jak WhatsApp, a w końcu staną przed koniecznością zarabiania na użytkownikach - oceniają eksperci w rozmowach z Wirtualnemedia.pl.
WhatsApp to komunikator wprowadzony na rynek 11 lat temu, służy do kontaktów pomiędzy użytkownikami za pośrednictwem telefonów komórkowych. W 2014 r. WhatsApp został kupiony przez Facebook za kwotę 19 mld dol.
W lutym ub.r. WhatsApp poinformował, że liczba użytkowników tej platformy przekroczyła globalnie 2 mld. Podany wynik oznacza, że od początku 2018 r. grupa odbiorców aplikacji zwiększyła się o 500 mln, bowiem wówczas liczbę użytkowników oceniano na 1,5 mld.
WhatsApp budzi obawy
Facebook przez wiele lat zapewniał, że gwarantuje swoim użytkownikom prywatność i nie zbiera wrażliwych danych na ich temat, ani nie przekazuje informacji firmom trzecim. Teraz jednak to się zmieniło.
WhatsApp zaczął wyświetlać swoim użytkownikom z różnych krajów komunikat o zmianach w zakresie polityki prywatności, które wejdą w życie 8 lutego br. Jest on pokazywany w wersji aplikacji zarówno na Androida, jak też iOS. W pierwszej kolejności dostali go użytkownicy z Indii.
W nowej wersji regulaminu zapisano, że WhatsApp może automatycznie zbierać dane o aktywnościach każdego użytkownika w aplikacji, m.in. jego ustawieniach, kontaktach z innymi użytkownikami (także tymi biznesowymi), oraz czasie i częstotliwości poszczególnych działań, a także dane loginowe, dotyczące diagnostyki i usterek. WhatsApp zaznaczył, że w przypadku niezaakceptowania zmian internauta nie będzie mógł dalej korzystać z komunikatora.
Nowe zmiany w regulaminie WhatsApp wywołały szeroki odzew wśród użytkowników aplikacji, którzy nie kryli swojej irytacji zapowiedzianą znacznej utraty prywatności. W dodatku internauci zaczęli masowo poszukiwać innych rozwiązań niż WhatsApp, co zmusiło Facebook do doraźnej reakcji. W piątek na firmowej stronie WhatsApp zapowiedział, że przesuwa termin wprowadzenia nowych regulacji z 8 lutego na 15 maja br.
- Rezygnujemy z wyznaczonego terminu, w którym poprosiliśmy użytkowników o zapoznanie się z Regulaminem i zaakceptowanie go - czytamy w komunikacie. - Z tego tytułu 8 lutego nie zawiesimy ani nie usuniemy żadnego konta. Zamierzamy również dołożyć wszelkich starań, aby wyjaśnić wątpliwości dotyczące pojawiających się błędnych informacji, a także kwestii związanych z prywatnością i bezpieczeństwem w WhatsApp. W kolejnym etapie będziemy stopniowo prosić użytkowników o zapoznanie się we własnym tempie z nową Polityką prywatności, zanim 15 maja wdrożymy nowe opcje dla firm.
W dalszej części wpisu zespół WhatsApp sugeruje, że być może wielu użytkowników błędnie odczytało zmiany w regulaminie, bowiem w głównej mierze mają one dotyczyć kontaktów pomiędzy użytkownikami a firmami.
- Aktualizacja natomiast wprowadza nowe opcje związane z wysyłaniem wiadomości do firm na WhatsApp, a także zwiększa przejrzystość w zakresie gromadzenia i przetwarzania przez nas danych – wyjaśnia WhatsApp. - Chociaż obecnie nie każdy użytkownik dokonuje zakupów u firm za pośrednictwem WhatsApp, przewidujemy, że w przyszłości z tej opcji będzie korzystać więcej osób. Dlatego tak ważne jest, aby nasi użytkownicy byli świadomi dostępności tej usługi. Wprowadzona aktualizacja nie poszerza zakresu możliwości udostępniania przez nas danych Facebookowi.
Signal prosty i bezpieczny
Wielu użytkowników zaczęło obawiać się o poufność swoich danych gromadzonych i przekazywanych przez WhatsApp, pomimo wyjaśnień i dementi opublikowanych przez firmę. W tej sytuacji część z nich zaczęła poszukiwać bardziej bezpiecznych alternatyw dla komunikatora prowadzonego przez Facebook.
Znaczna grupa użytkowników postanowiła zastąpić korzystanie z WhatsApp komunikatorem Signal, który jest obecny na rynku od 2014 r., a jego rozwojem zajmuje się organizacji non-profit Signal Foundation.
Signal Foundation czerpie środki z różnych źródeł, znaczna część z nich to kredyty i dotacje. Na początku organizacja startowała z budżetem w wysokości 50 mln dol., ale jej zasoby szybko przekroczyły kwotę 105 mln dol. W 2018 r. Signal Foundation wykazała przychody na poziomie ponad 609 tys. dol.
Signal jest dostępny zarówno w postaci aplikacji mobilnej, jak i wersji desktopowej. Najważniejszą zaletą Signal podkreślaną przez jej twórców, a także użytkowników jest jej bezpieczeństwo. Signal nie gromadzi żadnych danych użytkowników, na jego serwerach nie ma informacji na temat aktywności internautów dotyczących rozmów czy innych działań. Dodatkowo szyfrowanie typu end-to-end sprawia, że usługodawca nie ma możliwości poznania treści wymienianych na platformie.
Aby korzystać z Signal należy najpierw zainstalować aplikację na wybranej platformie sprzętowej i dokonać rejestracji za pomocą numeru telefonu (do logowania nie są wymagane żadne dodatkowe dane). Dzięki temu nowy użytkownik uzyskuje dostęp do tych osób z jego książki kontaktów, którzy także wykorzystują Signal.
Producent zapewnia, że nie wykorzystuje informacji o numerach telefonów użytkowników do żadnych działań marketingowych, a baza danych służy wyłącznie do ułatwienia kontaktów pomiędzy osobami korzystającymi z komunikatora.
Signal rośnie w siłę, kłopoty z działaniem
W ostatnim czasie popularność Signal lawinowo rośnie, co jest związane głównie ze wspomnianymi wcześniej zmianami na WhatsApp.
Według firmy analitycznej Sensor Tower w tygodniu poprzedzającym zapowiedzi zmian w regulaminie WhatsApp liczba nowych instalacji Signal wyniosła 246 tys., tymczasem w okresie 7 dni po opublikowaniu planów WhatsApp liczba nowych pobrań Signal przekroczyła 8,8 mln. Największe wzrosty odnotowano w Indiach (z 12 tys. do 2,7 mln), Wielkiej Brytanii (z 7,4 tys. do 191 tys.) oraz w USA (z 63 tys. do 1,1 mln pobrań). W rezultacie w krótkim okresie liczba nowych użytkowników Signal wzrosła do 7,5 mln, co oznacza wzrost o 4200 proc.
W sklepie Google Play komunikator znalazł się wśród najbardziej popularny w takich krajach jak USA, Wielka Brytania, Niemcy, Francja oraz Polska.
Sensor Tower podaje dla porównania, że w analizowanym okresie liczba nowych użytkowników WhatsApp zmniejszyła się z 11,3 do 9.2 mln.
W internecie szeroko rozpowszechniane były grafiki, które w obrazowy sposób zestawiały zalety Signal i Telegrama pod względem poufności danych w porównaniu z WhatsApp.
Well I’ll tell you what, deleting WhatsApp felt nice.
— KT Tunstall (@KTTunstall) January 12, 2021
Coraz większa popularność Signal została częściowo podsycona przez Elona Muska, szefa Tesli i najbogatszego człowieka na świecie, który na Twitterze w lakonicznym wpisie zalecił internautom korzystanie z tego komunikatora.
Use Signal
— Elon Musk (@elonmusk) January 7, 2021
Powodzenie Signal okazało się dla producenta aplikacji nie tylko powodem do radości, ale także zmartwieniem. W okresie rosnącej popularności komunikatora pojawiły się problemy z przeciążeniem serwerów oraz kłopotami w obsłudze aplikacji, o czym mogą świadczyć raporty awaryjności Signal publikowane przez znany serwis Down Detector.
Signal wziął na siebie całą winę za problemy z działaniem aplikacji i przyznał, że kłopoty są związane z lawinowo rosnącą popularnością komunikatora spowodowały niewydolność infrastruktury. Firma zapowiedziała usprawnienie zaplecza technicznego i jak najszybsze przywrócenie aplikacji do oczekiwanej sprawności.
Signal is experiencing technical difficulties. We are working hard to restore service as quickly as possible.
— Signal (@signalapp) January 15, 2021
Nie tylko Signal
Signal to nie jedyny komunikator, który w okresie obaw o prywatność na WhatsApp jest coraz częstszym wyborem internatów. Chodzi o aplikację Telegram, która funkcjonuje na rynku od sierpnia 2013 r. Podobnie jak Signal Telegram zapewnia szyfrowanie treści na wysokim poziomie. Nie udostępnia także danych użytkowników na zewnątrz, choć pojawiały się obawy na ten temat związane z faktem, że twórcą i właścicielem komunikatora jest Paweł Durow, biznesem rosyjskiego pochodzenia. Ostatecznie Durow wyemigrował z Rosji i obecnie rozwija Telegram przebywając w USA i Niemczech.
W ostatnim okresie Telegram notuje znaczący wzrost liczby użytkowników. Firma podała, że zaledwie w ciągu kilku tygodni 500 mln internautów aktywnie korzysta z Telegrama na całym świecie.
Najwięcej nowych użytkowników (o 38 proc.) przybyło w Azji, w Europie 27 proc, zaś na 3. miejscu znalazła się Ameryka Łacińska (w górę o 21 proc.).
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy Fundacji ePaństwo wyjaśnia przyczyny popularności Telegrama oraz rysuje scenariusz jego przyszłości.
Czytaj także: Google Play i App Store z rekordowymi wynikami rocznymi. Liderami TikTok, WhatsApp, PUBG Mobile i Among Us
- W kontekście organizowania różnego rodzaju akcji społecznych, w tym protestów, obywatele potrzebują łatwego w użyciu, lekkiego i dobrze działającego na wszystkich systemach operacyjnych komunikatora - ocenia Krzysztof Izdebski. - Bardzo istotna jest w tym kontekście funkcja czatu, który umożliwia komunikowanie się wielu osób jednocześnie i do którego mogą przystępować nowe osoby.
Według naszego rozmówcy te wszystkie cechy posiada Telegram, który faktycznie zdobywa coraz większą popularność wśród protestujących na całym świecie.
- Jest to po części zasługa jego twórcy, który począwszy od 2017 r. opiera się próbom narzucenia kontroli przez rosyjskie władze – przyznaje Izdebski. - Telegram rzeczywiście jest bezpiecznym komunikatorem, choć nie obyło się bez wpadek i w 2020 r. doszło do wycieku części danych - głównie dotyczących obywateli Iranu. Eksperci wskazują, że inny komunikator - Signal jest w tym zakresie znacznie bardziej bezpieczny, ale Telegram przy wysokim stopniu bezpieczeństwa zapewnia po prostu większą wygodę i pewność w korzystaniu.
Czy Telegram w przyszłości będzie bardziej lub równie popularny co WhatsApp lub Messenger? - To już zależy od… jego popularności. W przypadku tego typu narzędzi tym chętniej je instalujemy im więcej znajomych już je posiada - tłumaczy Izdebski. - Na pewno tej popularności sprzyja używanie go przez protestujących, w coraz to nowych krajach - OSK zaczął publikować dużą część informacji dotyczących koordynacji protestów właśnie na Telegramie, a Białorusini doprowadzili korzystanie z tego komunikatora do perfekcji i jest to podstawowe narzędzie nie tylko służące koordynacji protestów, ale również wzajemnej pomocy czy przekazywania informacji o osobach zatrzymanych - zaznacza Izdebski.
Alternatywy ciekawe, ale WhatsApp niezagrożony
Komentując dla Wirtualnemedia.pl ostatnie wydarzenia na rynku komunikatorów eksperci przyznają, że alternatywne aplikacje mają sporo zalet, jednak WhatsApp nie musi na razie obawiać się realnego zagrożenia. Taką opinię ma Bartłomiej Brzoskowski, strategy director w agencji Kamikaze.
- Przede wszystkim - mówienie o utracie popularności WhatsAppa to duże nadużycie merytoryczne - ocenia Bartłomiej Brzoskowski. - Co najwyżej zmniejszyła się dynamika zakładania nowych kont lub chwilowo - chęć używania serwisu. Wszystko to spowodowane jest zmianami w polityce prywatności, które szczególnie rewolucyjne nie są, natomiast obecnie trafiły na podatny grunt. Demokratyczne, wysoko rozwinięte kraje dążą do ochrony swoich obywateli również poprzez ochronę ich danych. Facebook z Komisją Europejską ma „na pieńku” przynajmniej kilka lat i chodzi tu właśnie o przekazywanie danych o użytkownikach.
Zdaniem eksperta ostatnie wydarzenia związane m.in. z zablokowaniem przez Facebooka konta Donalda Trumpa pokazują jak duży wpływ na rzeczywistość ma serwis.
- Dokładając do tego algorytmy, które służą polaryzacji opinii, WhatsApp - część Facebooka - siłą rzeczy PR-owo dostał po głowie - zauważa Brzoskowski. - Mam jednak wrażenie, że to trochę jak z kryzysem w social media - niby jest, ale spadków w sprzedaży nie widać. Dla WhatsAppa ani USA, ani Europa nie są kluczowymi rynkami.
Nasz rozmówca zaznacza, że na Starym Kontynencie aplikację ma zainstalowaną ok. 150 mln użytkowników, podczas gdy w samych Indiach jest to 400 mln. W grudniu ub.r. szacowany zysk z jednego użytkownika wyniósł około 7 dol.
- Biorąc pod uwagę, że na początku 2020 r. WhatsApp przekroczył liczbę 2 mld użytkowników - i nadal rośnie - są to konkretne pieniądze - podkreśla Brzoskowski. - Obecne gaszenie pożaru i doprecyzowywanie znaczenia zmian w polityce prywatności należy upatrywać w kilku kwestiach: PR-owo WhatsApp nie może tego nie skomentować, bo oznaczałoby to zignorowanie swoich użytkowników i szerzenie się dalszych plotek, np. o wprowadzeniu odpłatności za korzystanie z aplikacji, politycznie zmiany stały się łakomym kąskiem dla polityków m.in. w Turcji. Aktywność użytkowników to główne źródło przychodu serwisu, więc o to należy zadbać w szczególności.
Czytaj także: Facebook przez unijną dyrektywę wyłącza część opcji w Messengerze i na Instagramie
Zdaniem menedżera z Kamikaze sytuacja kryzysowa ma to do siebie, że wcześniej czy później wszystko wraca do normy. Polska na tle świata, z dominacją FB Messengera, jest wyjątkiem - korzystając z messengerów część globu używa właśnie Whatsapa i nawet 25 mln nowych użytkowników Telegrama w ciągu 72 godzin to kropla w morzu.
- Signal istnieje z kolei prawie tyle samo co WhatsApp i dotąd nie udało mu się zdobyć popularności - zauważa Brzoskowski. - Obecna sytuacja, kompulsywnego instalowania alternatywnych messengerów, które „nie szpiegują” - w ocenie użytkowników - to przejaw strachu przed utratą prywatności. Ten strach ma jednak swoje granice geograficzne. Przewagi ekosystemu w jakim znajduje się WhatsApp wciąż są silniejsze niż ewentualne straty i nawet jeśli ostatnie dni to potężny zastrzyk nowych użytkowników dla Signala i Telegrama, to trzeba ich jeszcze utrzymać, a z tym messengery będą miały największy problem. Mamy swoje nawyki i trudno nam z nich zrezygnować, nawet jeśli pełne szyfrowanie end-to-end sprawia, że Signal wie o nas mniej niż WhatsApp.
Robert Sosnowski, CVO agencji Biuro Podróży Reklamy zwraca z kolei uwagę na fakt, że aplikacje takie jak Signal czy Telegram nie będą mogły w nieskończoność funkcjonować jak usługi w pełni darmowe.
- Internet donosi, że ilość danych zbieranych przez WhatsUp i Messengera jest ogromna. Signal i Telegram w tym obszarze wypadają bardzo konkurencyjnie, ascetycznie wręcz - przyznaje Robert Sosnowski. - Zbieranie i wykorzystywanie danych przez wielkie korporacje medialne jest zjawiskiem masowym. Ale jest coś jeszcze takiego jak teorie spiskowe. Przewrotnie, zwolennicy teorii spiskowych są w internecie nad wyraz aktywni i rzeczywiście oprócz rzeczywistych zagrożeń i dyskomfortów dla użytkowników, funkcjonują przesadne lęki niektórych użytkowników w zakresie zbierania danych. To jest długotrwałe zagrożenie dla Messengera i WhatsAppa.
Zdaniem naszego rozmówcy użytkownicy nie zdają sobie sprawy, że model freemium nie może funkcjonować w nieskończoność.
- Jest wykorzystywany z premedytacją jako uzupełnienie nakładów marketingowych - wyjaśnia Sosnowski. - Ale wcześniej czy później za usługę trzeba będzie zapłacić. Albo danymi, albo gotówką. Kiedy przyjdzie do decyzji płacić czy nie, przeciwnicy zbierania danych mogą się jeszcze z Facebookiem lub WhatsAppem przeprosić.
Według Pawła Pilarczyka, twórcy i szefa serwisu ITBiznes Telegram ma bardziej intuicyjny charakter, jednak Signal zapewnia wyższy stopień bezpieczeństwa.
- WhatsApp to najpopularniejszy komunikator internetowy na świecie - przypomina Paweł Pilarczyk. - To był też główny powód, dla którego Facebook przejął tę platformę w 2014 r. (koszt transakcji wyniósł 19 mld dol). Nie powinno zatem nikogo dziwić, że teraz Facebook wyciąga ręce po dane użytkowników tej platformy. Dziwne, że robi to dopiero teraz.
Nasz rozmówca dodaje, że Facebook jest nie tylko największym serwisem społecznościowym na świecie. To także największa platforma reklamowa, obok Google.
- Przedsiębiorstwo zarabia na wyświetlaniu swoim użytkownikom reklam - zaznacza Pilarczyk. - Im więcej o nich wie, tym lepiej może te reklamy personalizować, a więc uzyskać wyższą efektywność takich reklam. Lepsza efektywność oznacza jeszcze większe zainteresowanie reklamodawców. A to przekłada się na jeszcze większe wydatki reklamowe. Jeśli do bazy użytkowników Facebooka doda się bazę użytkowników WhatsApp (obecnie są to dwie odrębne bazy), Facebook zyska zapewne informacje o setkach milionów nowych użytkowników. Cała operacja tym razem nie będzie już Facebooka kosztowała ani grosza - w tym sensie, że nie wymaga już kolejnych akwizycji. Wystarczy tylko zmiana regulaminu i wdrożenie mechanizmu, który zintegruje dwie bazy w jedną.
A co z tymi, którzy pilnie strzegą swoich danych osobowych i nie chcą się nimi dzielić z gigantami tech? - Tym pozostają alternatywne komunikatory, jak chociażby wspomniany Telegram czy Signal - przyznaje Pilarczyk. - Funkcjonalnie są do siebie bardzo podobne, a ten pierwszy nawet wizualnie bardzo przypomina WhatsApp, więc przesiadka na niego będzie dla użytkowników WhatsApp niemal bezbolesna. Przy rejestracji wystarczy tylko podać swój numer telefonu - to jedyny element, po którym komunikator nas zidentyfikuje, a także odnajdzie w bazie naszych znajomych, którzy korzystają z tych komunikatorów. Żadnych innych danych nie przekazujemy, nie musimy nawet wymyślać hasła.
Zdaniem eksperta z tych dwóch aplikacji bezpieczniejszy jest Signal. - Zapewnia szyfrowanie wszystkich typów wiadomości, umożliwia automatyczne ich kasowanie po zadanym czasie, a także wymaga kodu PIN przy pierwszym uruchomieniu (więc jeśli ktoś ukradnie nam telefon i przełoży kartę SIM do innego aparatu, to i tak nie zaloguje się na nasze konto Signal, jeśli nie zna PIN-u) – wyjaśnia Pilarczyk. - Signal jest także aplikacją typu open source (każdy zainteresowany może przejrzeć jej kod źródłowy). Telegram z kolei oferuje niższy stopień szyfrowania i jest aplikacją, za którą stoi prywatna firma (której założycielem jest pewien Rosjanin). Dlatego rozważając migrację na inny komunikator, w pierwszej kolejności sugeruję Signal, ale dla niektórych interfejs też bardzo dobrego (jeśli chodzi o prywatność) Telegramu może być bardziej przyjazny - podsumowuje szef ITBiznes.
Dołącz do dyskusji: Użytkownicy emigrują z WhatsApp do aplikacji Signal i Telegram. „Większe bezpieczeństwo, ale trudno pokonać kolosa”