Maciej Mrozowski wyjaśnia wypowiedź o Kamilu Durczoku: mobbing to sprawa korporacyjna i zamknięta
Medioznawca prof. Maciej Mrozowski, skrytykowany w ostatnich tygodniach za wypowiedź dla portalu Wirtualnemedia.pl o obecnym wizerunku Kamila Durczoka, podkreślił, że nazwał sprawę mobbingu w TVN prywatną, ponieważ poszkodowane osoby nie pozwały dziennikarza. Zwrócił uwagę, że w podobnym tonie ocenili to Jacek Żakowski i Michał Kobosko.
Pod koniec sierpnia poprosiliśmy prof. Macieja Mrozowskiego, mediozwawcę związanego z Uniwersytetem Warszawskim i Uniwersytetem SWPS, o skomentowanie powrotu Kamila Durczoka do telewizji. Podano wtedy informację, że dziennikarz od października będzie prowadził cotygodniowy program publicystyczny w Polsat News. W marcu ub.r. rozstał się za porozumieniem stron z „Faktami” TVN, po tym jak powołana przez stację komisja ustaliła, że trzy osoby w redakcji programu mogły być narażone na mobbing lub molestowanie. Sprawę ujawnił tygodnik „Wprost”, którego wydawcę i dziennikarzy Durczok pozwał w trybie cywilnym za naruszenie dóbr osobistych (domaga się przeprosin i 2 mln zł odszkodowania) oraz oskarżył w trybie karnym o zniesławienie. We wrześniu skończył się jego półtoraroczny zakaz konkurencji po odejściu z TVN.
Macieja Mrozowskiego, a także Jacka Żakowskiego, Michała Koboskę i Jacka Karnowskiego zapytaliśmy, czy Kamil Durczok ma już odpowiedni wizerunek i wiarygodność, żeby wrócić do dziennikarstwa telewizyjnego. Trzej pierwsi uznali, że okoliczności rozstania z TVN nie są już dla Durczoka dużym obciążeniem. Żakowski zaznaczył jedynie, że Polsat powinien wytłumaczyć widzom, dlaczego zdecydował się zaangażować tego dziennikarza. Kobosko zauważył, że były szef „Faktów” mocno już odpokutował ewentualną winę, bo spotkał się z infamią i przez półtora roku nie mógł pracować zawodowo. Za to Jacek Karnowski uważa, że Durczok ma prawo wrócić do mediów, ale wcześniej powinien rzetelnie wyjaśnić sprawę mobbingu.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła wypowiedź prof. Maciej Mrozowski, który stwierdził, że nad Durczokiem nie wisi już wizerunkowy cień związany z okolicznościami rozstania się z TVN. - Afera z Kamilem Durczokiem nie była publiczna, tylko prywatna. Jeżeli molestował czy dręczył podwładną, to ona dostała rekompensatę, a on reprymendę. Dlaczego tłumaczyć się z tego przed ludźmi? Ich to nie obraziło w żaden sposób, to była wewnętrzna sprawa korporacji - powiedział nam medioznawca. - Takich spraw się nie wywleka, bo szkodzi to także poszkodowanym, powinno się je ucinać brzytwą i zamykać, żeby rana się szybko zagoiła. Gdyby Durczok nakłamał, zrobił coś nieodpowiedniego publicznie, wtedy powinien to wyjaśniać - dodał.
Niedługo po opublikowaniu tego tekstu na fanpage’u facebookowym Uniwerstytetu SWPS pojawiło się sporo wpisów kobiet oburzonych słowami prof. Mrozowskiego. - To skandaliczne, żeby człowiek o takich poglądach, uczył przyszłych dziennikarzy - stwierdziła jedna z internautek. - Szanowni Państwo, może chociaż reprymenda? Bo zrekompensować tych szkodliwych opinii zaiste nie sposób - napisała inna. Zamieszczono też kilka wpisów o identycznej treści: „Szanowni Państwo, czy macie zamiar jakoś skomentować skandaliczna wypowiedź prof. Mrozowskiego? Bardzo poproszę o informacje zwrotna”. Ponadto słowa medioznawcy przytoczyło kilka innych serwisów.
Przedstawiciele uczelni poinformowali na fanpage’u, że są w trakcie wyjaśniania tej sprawy. W tym tygodniu na profilu zamieszczono oświadczenie prof. Mrozowskiego. Podkreślił on, że w swojej wypowiedzi analizował obecny wizerunek Kamila Durczoka, a nie postawione mu półtora roku wcześniej zarzuty mobbingu.
- Nie mam w tej kwestii żadnej innej wiedzy, jak tylko czerpanej z doniesień medialnych, które najczęściej używały określenia mobbing. Z doniesień tych wynika, że strony sporu, tj. TVN, Kamil Durczok i osoby poszkodowane, osiągnęły porozumienie i zamknęły sprawę, postępując zgodnie z literą i duchem postanowień kodeksu pracy. Ten bowiem zaleca polubowne rozstrzyganie zarzutów o mobbing, nakładając na pracodawcę obowiązek ukarania sprawcy i zadośćuczynienia poszkodowanym, pozostawiając im możliwość sądownego dochodzenia swoich roszczeń. Nic mi nie wiadomo, iżby osoby poszkodowane przez red. Durczoka wystąpiły na drogę sądową przeciw TVN, mam zatem prawo uważać, że czują się usatysfakcjonowane i nie zamierzają upubliczniać sprawy - wyjaśnił prof. Mrozowski.
- W tym sensie i znaczeniu nazwałem sprawę prywatną, co tak zbulwersowało i rozsierdziło niektórych Czytelników mojej wypowiedzi. Być może użyłem określenia zbyt skrótowego, może lepiej byłoby nazwać to sprawą korporacyjną, konfliktem pracowniczym lub po prostu sprawą zamkniętą, lecz wpisując to w prostą opozycję prywatne - publiczne chciałem podkreślić, że z dzisiejszej perspektywy jest to bardziej sprawa prywatna niż publiczna - dodał.
Medioznawca zwrócił uwagę, że w naszym tekście podobnie ocenili tę sprawę Jacek Żakowski i Michał Kobosko. - W rozmowie z przedstawicielem Wirtualnych Mediów używałem podobnych sformułowań, to zaś, że zacytował On akurat określenie sprawa prywatna wynikało zapewne z chęci zróżnicowania naszych wypowiedzi lub innych względów redakcyjnych - stwierdził. Zaznaczył, że jego wypowiedź została opublikowana w skróconej i nieautoryzowanej wersji, co spowodowało zniekształcenie jej przekazu (prof. Mrozowski w rozmowie z naszym dziennikarzem nie wyraził potrzeby autoryzacji, został natomiast poinformowany, że jego słowa zostaną zacytowane w artykule).
Przedstawiciele Uniwersytetu SWPS zaznaczyli, że żadna z osób krytykujących naukowca nie poprosiła go bezpośrednio o wyjaśnienie swojej wypowiedzi. - Swoje niezależne opinie profesor wyraża publicznie jako medioznawca i oczywiście każdy z Was może z nim polemizować, podważać jego słowa czy mieć po prostu inne zdanie, co tak profesor jak i my szanujemy. Nie widzimy jednak powodów do dalszego pośredniczenia w dyskusji na powyższy temat - stwierdzili.
Dołącz do dyskusji: Maciej Mrozowski wyjaśnia wypowiedź o Kamilu Durczoku: mobbing to sprawa korporacyjna i zamknięta
ATSD, to gdyby w podobnych sytuacjach prawa kobiet miały wartość bezwzględnie najwyższą, to za molestowanie byłoby obowiązkowe dożywocie i pozbawienie praw publicznych na zawsze.
Co do polubownego zakończenia sprawy. To ciekaw jestem czy dla psychologów ofiar mobbingu ta sprawa jest zakończona.