NK.pl, GG i Fotka przegrywają z globalnymi platformami społecznościowymi, bo nie nadążają za potrzebami internautów (opinie)
- NK.pl, GG czy Fotka okazały się sukcesami na krótką metę i tracą użytkowników, bo nie wytrzymują konkurencji największych platform, nie zareagowały w odpowiednim momencie na nowe oczekiwania internautów i nie zrozumiały, że w sieci nie istnieją pojęcia „lokalny” i „globalny” - oceniają dla serwisu Wirtualnemedia.pl eksperci z branży social media.
Na początku listopada br. podano, że spółka GG Network (należąca do Grupy Allegro-GG) sprzedała platformę GG, obejmującą komunikator i serwis społecznościowy, funduszowi Xevin Investments. Przejęcie GG nie jest w ostatnim okresie jedynym przypadkiem, gdy polska platforma społecznościowa zmienia właściciela - na początku br. podobny los spotkał serwis NK.pl kupiony przez Grupę Onet.pl.
Zarówno GG jak i NK.pl zostały przejęte po okresie dłuższego spadku ich odwiedzalności. W lutym br. NK.pl odwiedziło 2,79 mln internautów, podczas gdy dwa miesiące wcześniej było ich jeszcze 4,67 mln, a rok wcześniej - 6-7 mln. Z kolei liczba użytkowników GG w ub.r. spadła z 4,22 mln w styczniu do 3,22 mln w sierpniu. Spadek liczby użytkowników Fotki.pl analizowaliśmy szczegółowo pod koniec ub.r.
Komentując przejęcie GG, Gwidon Humeniuk, członek zarządu Xevin Investments podkreślił, że jest zdecydowanie za wcześnie by uznać tę platformę społecznościową za straconą. - Komunikator GG to trzecia co do popularności aplikacja w Polsce, o gigantycznym zasięgu i wciąż dużym potencjale rozwoju. Jest jeszcze za wcześnie aby mówić o naszych planach względem dalszego rozwoju tego narzędzia, niemniej jednak ci którzy spisali GG już na straty, mogą się bardzo mylić – przestrzegł Gwidon Humeniuk.
Jednak w rozmowach z serwisem Wirtualnemedia.pl eksperci polskiego rynku social media nie do końca podzielają optymizm prezentowany przez menedżera Xevin Investments. Mówiąc o konsekwentnie postępującej utracie użytkowników przez największe polskie serwisy społecznościowe wskazują oni kilka różnych przyczyn, ale zgodnie podkreślają, że jest to trend, który będzie trudno odwrócić.
- Polskie „społecznościówki” mają jeden wspólny mianownik: szybki wzrost, duże, sukcesy w krótkim czasie, po czym… systematyczne i znaczące spadki liczby użytkowników - zauważa Filip Cieślak, social media manager w Grupie Wirtualna Polska. - Dotknęło to zarówno Naszą Klasę, GG, Fotkę, jak też Blipa (kto jeszcze dziś pamięta polskiego Twittera?). Powód? Nasze rodzime produkty powstawały w czasach, gdy międzynarodowi giganci, jak FB czy TT dopiero raczkowali na rynkach na wschód od Odry. Innymi słowy, nie było konkurencji. Gdy zagraniczni gracze okrzepli, automatycznie odbierali pola naszym. Dlaczego? Dla mnie to oczywiste – brak długoterminowej strategii, która pomogłaby krajowym produktom wyjść poza granice Polski. Oparły się one o nasz rynek, który nie jest nieograniczony. Kolejna kwestia - mało elastyczna formuła. Nasza Klasa, która była gigantem, z roku na rok traciła na znaczeniu jako miejsce spotkań po latach. Starała się zostać polskim Facebookiem, ale ww. „metka” zrosła się z produktem na stale. Efekt? NK stała się miejscem, gdzie młodzi użytkownicy… grają. Komunikują się zaś na zagranicznych platformach, jak FB czy Snapchat - podkreśla Filip Cieślak.
Kolejni rozmówcy Wirtualnemedia.pl zwracają uwagę na fakt, że polskie platformy społecznościowe stały się niszowe, a to nie wystarcza do utrzymania wysokiego poziomu odbiorców.
- Polskie platformy społecznościowe tracą na rzecz globalnych w dużej mierze przez to, że żyjemy w „globalnej wiosce” - granice są mniej wyraźne, podróże łatwiejsze, a Polska coraz bardziej multikulturowa - zaznacza Karol Jurga, social media manager w Gazeta.pl. - Widać to dobrze po kontach młodych ludzi w serwisach społecznościowych takich jak Facebook, Instagram czy Twitter. Użytkownicy mają coraz więcej znajomych z zagranicy, w swoich wypowiedziach płynnie przechodzą z języka polskiego na angielski, często angażują się w międzynarodowe dyskusje, a w internecie czas spędzają na grach online, w których mają regularny kontakt z obcokrajowcami. To naturalne, że obecność na międzynarodowych platformach stała się dla nich dużo wygodniejsza - mogą je wykorzystywać do kontaktów ze znajomymi zarówno z kraju, jak i ze świata.
- Nasze serwisy wypadają bardziej niszowo niż Facebook czy Twitter, które swoje powołanie definiują jako dzielenie się treściami i łączenie ludzi - podkreśla Kamil Dmowski, activation director w VML Poland. - Tymczasem, gdy wspomnieć drogę naszych… Grono zaspokajało potrzebę elitarnej przynależności. NK pozwalało odnawiać znajomości, dziś służy do grania. Fotka - kiedyś przez oceny zdjęć, dziś przez wideo streaming z kamerek - łechce próżność i pozwala podrywać (podobno). GG - łączyło do rozmów wyłącznie prywatnych. To tyle.
Dariusz Szpak, creative director w OX Media, do wyjaśnienia przyczyn upadającej popularności polskich „społecznościówek” przywołuje porównanie NK.pl i Facebooka. - Należy sobie przypomnieć próby stworzenia swoistego „newsfeeda” zwanego „śledzikiem”. Nie spotkało się to z życzliwym przyjęciem przez użytkowników portalu, ale było próbą właśnie wzorowania się na Facebooku. Użytkownicy odbierali ścianę na NK.pl jako próbę spamu, nie zaś ciekawą funkcję - wspomina Szpak. - Co do liderów opinii z zagranicy - większość użytkowników korzysta z portali społecznościowych do kontaktu z bliskimi znajomymi, mniej ważne jest dla nich komentowanie wypowiedzi np. Davida Camerona w „Guardianie”. Myślę, że powody takiego stanu rzeczy (odpływ na rzecz zagranicznych portali) są trzy -po pierwsze globalizacja, i możliwość utrzymywania kontaktów z osobami nie tylko z Polski, ale też i z zagranicy. Drugą kwestią jest moim zdaniem nie do końca trafiona monetyzacja Naszej Klasy, która polegała na zabieraniu pewnych funkcjonalności, które użytkownicy wcześniej mieli. Powodowało to frustrację i protesty, co zresztą nie dziwiło. Trzecią rzeczą jest to, że duża część ówczesnej młodzieży przenosiła się z Naszej Klasy na Facebooka z powodu tego, że na NK… byli ich rodzice, dziadkowie i wujkowie. Podobnie dzieje się teraz - pokolenie Z wybiera Twittera / Snapchata / Instagrama, na fejsie korzystając głównie z messengera. Bo po co wstawiać zdjęcia z imprezy, jak zaraz skomentuje to mama, ciocia i młodsza siostra? - pyta Szpak.
Z kolei Dominik Kaznowski, CEO firmy Digital We, wcześniej związany m.in. z NK.pl, jest zdania, że odchodzenie w cień polskich platform social media ma swoją przyczynę w błędnym rozumieniu przez ich twórców istoty internetu, poza tym polskie serwisy zapłaciły frycowe za to, że były pierwsze na rodzimym rynku.
- Myślę, że polskie platformy społecznościowe tracą na rzecz globalnych głównie ze względu na błędne założenie, że internet dzieli się na „lokalny” i „globalny” - podkreśla Dominik Kaznowski. - Ale tę lekcję mamy już raczej za sobą. Mówiąc o NK, GG czy Fotce musimy też brać pod uwagę, że były to platformy social media pierwszej generacji. W dużym stopniu te projekty przecierały szlaki na rynku social media i były częścią procesu wypracowania zarówno modeli biznesowych jak i funkcjonalnych, które dzisiaj uważane są za oczywiste – tak jakby pojawiły się znikąd. Myślę, że zwłaszcza przykłady GG i NK dobrze pokazują, że nawet na podzielonym już rynku można powalczyć o bardzo wiele, a lojalność konsumenta w sieci jest często bardzo iluzoryczna. Warto też przypomnieć, że rynek social media to tak naprawdę rynek mody i nowe rozwiązania zyskują na popularności równie szybko jak potem tracą zainteresowanie. Pokazuje to dobrze np. odpływ młodych użytkowników z Facebooka do Instagrama. Z drugiej strony równie często „stare” rozwiązania na nowo cieszą się masowym zainteresowaniem - jak choćby obecnie obserwowany powrót do idei instant messaging - zaznacza Kaznowski.
Pojawia się pytanie o to, czy przy spadających statystykach odwiedzin polskie serwisy i aplikacje społecznościowe są w stanie utrzymać się w ogóle w internecie, czy też czeka je nieuchronny koniec, podobny do tego, który kilka lat temu spotkał Grono.net? W odpowiedziach ekspertów brzmi uspokajająca nuta, choć trudno też doszukać się w nich wielkiego entuzjazmu dla przyszłości GG, Naszej Klasy czy Fotki.
- Nadal jest dla nich miejsce, ale z jedną różnicą - polskie serwisy społecznościowe będą docierały tylko do określonych użytkowników zainteresowanych np. grami - przewiduje Filip Cieślak. - Nie widzę ich jako biznesu, który może wzrosnąć. Wzrosnąć może zaś nowy produkt, który nie popełni ww. błędów i stworzy model wychodzący poza nasze granice. W Rosji funkcjonuje Vkontaktie, który dobrze sobie radzi i korzystają z niego nie tylko Rosjanie. Także Facebook musi się liczyć z tym serwisem.
Karol Jurga zwraca uwagę na to, że polskie platformy social media nie są osamotnione w swoich kłopotach. - Trzeba pamiętać, że to nie tylko problem polskich platform społecznościowych - zaznacza social media manager w Gazeta.pl. - Taka sama sytuacja ma miejsce na rynkach zagranicznych - Classmates.com, który był pierwowzorem Naszej Klasy, również stracił użytkowników na rzecz Facebooka. Jeśli serwis społecznościowy miałby od początku do końca zachować charakter lokalny, to musiałby bazować na funkcjach, które mają przewagę w małej społeczności, a nawet wtedy jego sukces nie jest przesądzony. Gdybym miał pokusić się o przewidywanie przyszłości, to w takiej formie jak teraz NK.pl powinna systematycznie wygasać. Część użytkowników będzie tam obecna ze względu na oferowane gry, ale nie wierzę, aby serwis w takiej formie mógł przyciągnąć tłumy nowych odbiorców. Fotka ma natomiast produkt stworzony z myślą o użytkownikach mobilnych - serwis poszedł w stronę platformy randkowej bazującej na zdjęciach osób z okolicy. Wydaje mi się, że ma większe szanse zainteresować nowych użytkowników i ustabilizować się na pewnym poziomie, hamując tendencję spadkową - prognozuje Jurga.
Z jego opinią nie zgadza się Dariusz Szpak, który wciąż daje szanse NK.pl. - Myślę, że będzie ciągle istniała - jest tam grono ludzi (głównie starszych), którzy dzięki tej platformie organizują zjazdy swoich szkół, spotykają się z dawno niewidzianymi znajomymi czy… grają w gry, zresztą bardzo popularne na tym portalu - zaznacza creative director w OX Media. - Portal powinien zostać tym, do czego był na początku stworzony - kontaktu z dawnymi znajomymi z klasy. Co do Fotki.pl - cóż, czy pójście w formie Tindera to dobry pomysł? Być może jest to jakieś wyjście, aczkolwiek wiele kopiowanych pomysłów kończyło się tak, że Polacy i tak wybierali pierwowzór. Zwracam też uwagę na wygląd strony - kompletnie nie przystoi do aktualnych trendów w designie www. Najgorzej chyba wygląda sytuacja GG, bo przy tej ilości wbudowanych messengerów i ciągłej sprzedaży GG innym inwestorom nie widzę tutaj jakiejś dużej możliwości na „wielki powrót”. Niestety - żałuje Szpak.
Z kolei Dominik Kaznowski nie ukrywa, że nie chciałby widzieć upadku polskich „społecznościówek”, a największe szanse na przetrwanie daje komunikatorowi GG.
- Czy jakieś repozycjonowanie mogłoby odwrócić trend spadkowy GG, Fotki czy NK.pl? Nie wydaje mi się. Choć największe szanse dawałbym jednak GG - przewiduje Kaznowski. - Przy czym mam na myśli raczej core produktu a nie jego obecną markę czy pozycjonowanie. Funkcją tego, ile czasu poświęcamy na korzystanie z narzędzi sieciowych jest między innymi to, że nudzimy się tymi usługami znacznie szybciej niż alternatywami, z których korzystamy z mniejszą częstotliwością. Znika efekt nowości, z każdym kolejnym użytkownikiem słabnie także efekt unikalności. To nie są problemy natury funkcjonalnej, ale emocjonalnej. Nie chciałbym aby polskie platformy social media zniknęły. Nie będą to prawdopodobnie narzędzia masowe, ale nie sądzę, aby ludzie kiedykolwiek zarzucili chęć odnawiania kontaktów ze znajomymi poznanymi w szkole. Jest oczywiście sporo alternatywnych narzędzi, ale wystarczy być dedykowanym do tej konkretnej funkcji. Minęły już czasy, w których każdy portal czy usługa chciała robić wszystko dla każdego - ocenia.
- Jednak chyba głównym argumentem przemawiającym przeciwko polskim platformom jest to, że są to produkty, które powstały z myślą o komputerach, a nie o kanale mobilnym. Dzisiaj sieć jest mobilna, a desktop szybko odchodzi w niepamięć. I nie chodzi mi tutaj tylko o kwestie techniczne, ale właśnie o sam produkt - kontekst i różnorodność sposobów korzystania - podsumowuje Kaznowski.
We wrześniu br. - mimo że w maju w efekcie zaktualizowanej metodyki Megapanelu większość serwisów zyskała z miesiąca na miesiąc po kilkanaście proc. użytkowników - analizowane polskie platformy społecznościowe odwiedziło mniej internautów niż w pierwszym półroczu. NK.pl zanotowała 2,34 mln użytkowników i 334,8 mln odsłon, komunikator GG - 2,35 mln użytkowników i 3,48 mln uruchomionych aplikacji, a Fotka.pl - 459 tys. użytkowników i 285,1 mln odsłon (zobacz pełne wyniki serwisów tematycznych).
Dołącz do dyskusji: NK.pl, GG i Fotka przegrywają z globalnymi platformami społecznościowymi, bo nie nadążają za potrzebami internautów (opinie)
Grono.net było, obok Epulsa, pierwszym poważniejszym socialmedia, który wybił się na polskim rynku. Pojawienie się Naszej Klasy niewiele mu zaszkodziło, a na znaczeniu zaczął tracić w momencie wejścia Fejsa na polski rynek - co dodatkowo zostało wzmocnione głupotą właścicieli, szczególnie Roberta Rogacewicza.