Piotr Czarnowski: w wizerunku medialnym Ewy Kopacz razi sztuczność i brak zdecydowania
Mieliśmy już polityków, którym spin doktorzy zupełnie namieszali w głowach. Możliwe, że w przypadku kreowania wizerunku Ewy Kopacz obserwujemy wstęp do takiego właśnie scenariusza - ocenia Piotr Czarnowski, prezes agencji First Public Relations.
Nie rozumiem podniecenia tym, czy Ewa Kopacz pojawia się w tabloidach i jaki to ma wpływ na jej karierę. Moim zdaniem - nie ma żadnego, a jeśli - to tylko chwilowy i głównie na tzw. ekspertów od wizerunku, bo mają o czym mówić. Wizerunek nie jest jednolity, składa się z niezliczonej ilości wrażeń i opinii, i jedno wydarzenie, jeśli nie jest naprawdę katastrofalne, nie ma tu znaczącego wpływu. Za to prawdziwe znaczenie ma konsekwencja zachowań i z tej perspektywy dużo lepiej oceniać Kopacz.
Największym bonusem Ewy Kopacz było to, że nie jest Donaldem Tuskiem, ale komunikacyjnie różni się od niego niestety tylko sposobem, a nie zawartością przekazu. Tusk potrafił znikać na całe tygodnie kiedy było mu to wygodne i uprawiał propagandę, a nie informację, Kopacz bardzo lubi pokazywać się w mediach przy każdej okazji, wygłaszając stanowcze frazy mające świadczyć o jej silnym charakterze, ale mało informacyjne. Ani jedno, ani drugie nie komunikowało konkretów najbardziej interesujących ludzi. Szkoda więc, że media poświęcają dużo więcej czasu obrazkom w „Vivie!” niż na przykład temu, jakie praktyczne znaczenie dla obywateli będą miały zmiany w rządzie.
Polscy politycy mają jedną wspólną cechę wynikającą z tego, że nie oni są dla kraju tylko kraj dla nich. Ta cecha to kompletny brak słuchu. Jej rezultatem jest komunikowanie polityka tak jak on chce widzieć siebie, a nie komunikowanie tego, co rzeczywiście robi. Ostatnia kampania samorządowa, z tysiącami spotów idiotycznych, chamskich, nieprofesjonalnych - czy nie była świetną ilustracją tej tezy? Skoro Kopacz występuje w „Fakcie”, „Super Expressie” czy „Vivie!”, między reklamą Nivea i Dolce&Gabana, to pewnie chce tak siebie widzieć i ma możliwości egzekwowania tego. Oczywiście, że razi absolutna sztuczność tego przekazu, naruszając jedną z podstawowych zasad komunikacji - że musi ona jednak wynikać z rzeczywistości, a nie iluzji, bo weryfikacja jest nieuchronna. Razi też brak zdecydowania, czy Kopacz chce być silną osobowością polityczną czy czułą kobietą. Ale ani jedno ani drugie nie odegra żadnej roli w finalnej jej ocenie dokonanej przez zwykłych ludzi, chyba, że będzie konsekwentnie powtarzane.
Kiedyś jeden z najbogatszych Polaków, bardzo dbały o to, żeby nie pokazywać się w naszych mediach, dogadał się na wywiad z jednym z tych kobiecych tabloidów pomieszanych z katalogami reklamowymi. Ponieważ człowiek ma rzeczywiście sporo mądrych rzeczy do powiedzenia, zapytałem dlaczego wybrał właśnie takie medium a nie poważny tytuł. Ja tego nie czytam - odpowiedział - ale czytają koleżanki mojej żony i one, według niej, zzielenieją z zazdrości. Gdyby Kopacz miała taką motywację, uznałbym ją za całkiem dobrą. Ale mieliśmy już polityków, którym spin doktorzy zupelnie namieszali w głowach i możliwe, że teraz obserwujemy wstęp do takiego właśnie scenariusza.
Piotr Czarnowski, prezes agencji First Public Relations
Dołącz do dyskusji: Piotr Czarnowski: w wizerunku medialnym Ewy Kopacz razi sztuczność i brak zdecydowania