Ktoś zabija w Tatrach. Recenzja serialu „Śleboda” od SkyShowtime
W ofercie SkyShowtime pojawił się nowy polski serial „Śleboda” w reżyserii Michała Gazdy. Kryminał oparty jest na powieści Małgorzaty Fugiel-Kuźmińskiej oraz Michała Kuźmińskiego. Produkcja porusza temat, znany też z tegorocznego filmu „Biała odwaga”, czyli Goralenvolk i jego współczesną interpretację.
„Śleboda”, to pierwszy oryginalny polski serial SkyShowtime. Wcześniejsza „Warszawianka” z Borysem Szycem była projektem kupionym od HBO Polska. Akcja kryminału rozgrywa się na Podhalu, gdzie po latach nieobecności przyjeżdża doktor Anna Serafin (w tej roli Maria Dębska), antropolożka kulturowa. Dziewczyna chce prowadzić badania nad językiem i kulturą, a równocześnie odwiedza dawno niewidzianą rodzinę. W przeszłości spędzała tam każde wakacje, ale po maturze i studiach w Krakowie, gdzie rozpoczęła pracę akademicką, jej związki z zakopiańską rodziną mocno się rozluźniły.
Gdy wraz z Anką trafiamy w końcu do domu rodzinnego jej nieżyjącej matki, szybko orientujemy się, że relacje dziewczyny z kuzynostwem są chłodne i niezręczne. Kaśka (Joanna Balasz) pozornie jest serdeczna, ale z czasem podejrzliwa, a Józek (Józef Pawłowski) zdystansowany. Bohaterka zamierza rozpocząć podróż sentymentalną po dobrze znanych zakątkach, ale niezbyt długo cieszy się powrotem do miejsc znanych z dzieciństwa, ponieważ – jak to w kryminale bywa – nad potokiem znajduje ludzkie szczątki.
Kryminał po góralsku
Do akcji wkracza miejscowa policja, w tym dawny chłopak bohaterki – Jędrek Chowaniec (w tej roli Piotr Pacek). Drugim ogniwem śledztwa staje się krakowski kolega Anki, Bastian (Maciej Musiał), dociekliwy dziennikarz szukający ciekawego tematu, którym musi przykryć ostatnie redakcyjne wpadki.
Sześcioodcinkowy serial (dziennikarze mieli dostęp do trzech pierwszych) skupia się na trzech głównych wątkach: kryminalnym (kto zabija i jaki ma to związek z przeszłością ofiar), romansowym (czy Anka zwiąże się z Jędrkiem albo Bastianem) i obyczajowym ukazującym kulturę Podhala. „Śleboda”, mimo że czerpie z dość znanych schematów stale obecnych w kryminale (powrót do miejsca znanego z przeszłości, zderzenie z lokalną i zamkniętą społecznością, kara za dawne grzechy ojców spada na kolejne pokolenia), żongluje nimi na tyle dobrze, że z przyjemnością dajemy się porwać historii napisanej przez dwie scenarzystki - Karolinę Frankowską i Katarzynę Golenię. Akcja toczy się warto, a suspens z pierwszego odcinka, napędza fabułę kolejnych epizodów.
Doborowa obsada „Ślebody”
Bohaterowie są dość schematyczni: Ankę poznajemy jako typ wycofanej naukowczyni; szuka odpowiedzi na pytania, ale sama chętniej milczy niż zwierza się ze swojego życia, Jędrek to swojski chłopak z Podhala, który ma swoje sekrety, a Bastian jawi się jako wielkomiejski playboy o – w gruncie rzeczy – dobrym sercu. Postaci zyskują dzięki udanej obsadzie. Dębska, Pacek i Musiał świetnie sprawdzają się w swoich rolach, a Musiał po raz kolejny (w tym roku oglądaliśmy go już w duecie z Dębską w serialu Canal+ zatytułowanym „Kiedy ślub”) dowodzi talentu komediowego.
Scenariusz daje bohaterom dużo swobody. Zwłaszcza Bastian jest nonszalancki, pewny siebie i ironiczny. Owocuje to dobrą dynamikę między nim a pozostałymi bohaterami. Także wątki epizodyczne wybrzmiewają naturalnie dzięki swobodzie bohatera (głównie jego relacja z Majką Ślebodą). Fakt, że postacie nie są spięte i napisane bardzo serio, sprawia, że serial oferuje widzowi więcej luzu i poczucia, że niezależnie od tego, co dzieje się na ekranie, cały czas mamy do czynienia z rozrywką.
„Śleboda” opiera się nie tylko na popularnym trio aktorskim. Wzmocnieniem produkcji jest także drugi plan oparty na doborowej obsadzie. Wystarczy wspomnieć udany występ Anny Nehrebeckiej w roli Babońki, seniorki pamiętającej „dawne czasy” i stanowiącej łącznik między przeszłością a teraźniejszością, a także rolę Andrzeja Chyry i Leszka Lichoty. W serialu gościnnie występuje także Jan Englert oraz Helena Englert. Aktorka wciela się w Majkę Ślebodę i ten występ z pewnością zapadnie widzom w pamięć. W serialu oglądamy także Tomasza Karolaka, co z kolei podzieli widownię na fanów i antyfanów występu aktora, od lat kojarzonego z jednym typem bohatera komediowego.
Serial dowodzi dobitnie, że zachodzi pokoleniowa zmiana warty. O ile Maciej Musiał od lat występuje w produkcjach serialowych, o tyle widać wyraźnie, że rok 2024 pokazał, że mamy świetnych aktorów młodego pokolenia, jak Maria Dębska, Piotr Pacek, Mateusz Kmiecik, czy Helena Englert. Kmiecika oglądaliśmy ostatnio w „Prostej sprawie” i „Morderczyniach”, Packa w „Lipowie. Zmowa milczenia”, a Englert w „Algorytmie miłości” i „#BringBackAlice”.
O czym opowiada „Śleboda”?
W zależności do tego, jak dalece wykształcenie bohaterki i jej umiejętności badawcze połączone z dziennikarskimi skillami jej kolegi Bastiana pomogą w rozwiązaniu kryminalnej zagadki, wpłynie to na ocenę końcową serialu. Pierwsza połowa „Ślebody” to rozbudowana, ale wciągająca ekspozycja. Wiele zależy od tego, co wydarzy się w czwartym odcinku, który powinien już ujawniać zasadnicze elementy przeszłości Ślebodów i ich uwikłanie w Goralenvolk.
W serialu oglądamy malownicze Podhale, zakradamy się do góralskich domów i obserwujemy klasyczny konflikt: mieszkańcy Podhala vs reszta świata. Tym ciekawiej zapowiada się zanurzenie w życiorysie Jana Ślebody, który podobnie jak film „Biała odwaga”, odkurza zapomniany rozdział polskiej historii, długo nieobecny także w kulturze popularnej.
Zakopane w tym roku oglądaliśmy już w niezbyt udanym serialu Netfliksa zatytułowanym „Forst”. „Śleboda” zapowiada się znacznie lepiej. Efekt końcowy zależy od tego, jak rozłożą się proporcje między prezentowaniem obyczajowości a wątkiem głównym, czyli historią Goralenvolku. Pytanie, kto zabija i dlaczego, w tym wypadku może okazać się najważniejsze.
Pierwsze dwa odcinki serialu „Śleboda” od 12 grudnia dostępne są w ofercie SkyShowtime. Całość liczy sześć odcinków.
Dołącz do dyskusji: Ktoś zabija w Tatrach. Recenzja serialu „Śleboda” od SkyShowtime